Problemy z przystankiem busów w Jabłonce - sytuacja wciąż nierozwiązana

Pasażerowie w Jabłonce nie mają łatwego życia. Choć jest poczekalnia, to na placu przed nią z wydzielonego przystanku niewielu podróżnych korzysta. A najgorzej mają ci, którzy jadą do Zubrzycy - obojętne, Dolnej czy Górnej.
Busy stają na przystanku przy głównej, najbardziej ruchliwej ulicy wiodącej z Chyżnego w stronę Rabki. Przystanek nie ma nawet zatoczki, jest tylko wymalowany pas postojowy i słupek ze znakiem oraz rozkładem jazdy. Żadnej wiaty, czy choćby daszku chroniącego pasażerów nie ma ani tu, ani po przeciwnej stronie ulicy. Jest też dworzec busów przy drodze wiodącej od strony Nowego Targu, jednak tam zubrzycki bus też nie zajeżdża.
O sprawie pisaliśmy - Na tropie busa, czyli gdzie mój przystanek? Najgorzej mają ci, którzy jadą do Zubrzycy (zdjęcia)

Mamy pat


Sprawa przystanku busów linii z Zubrzycy Górnej w Jabłonce wciąż pozostaje w impasie. Jak przekonywał wójt Stanisłąw Kasprzak podczas grudniowej sesji rady gminy - choć gmina deklaruje gotowość współpracy, firma wysuwa kolejne żądania, często wymagające współpracy z różnymi instytucjami, co znacząco utrudnia szybkie rozwiązanie problemu.

- Ale podejmiemy działania i doprowadzimy do rozwiązania tego problemu, jednak na ten moment jest pat. Zorganizujemy kolejne spotkania, także z policją. Te rozwiązania są doraźne, przystanek miał wrócić do rynku. Tymczasem przewoźnik wyciąga kolejne kwestie, że wyjazd niebezpieczny, są problemy z podjazdem. Trzeba by pozyskać grunt, a teraz nie jesteśmy w stanie tego zabezpieczyć. Temat nie do rozstrzygnięcia tak szybko jak początkowo się wydawało - podsumowuje Stanisław Kasprzak.

Zdrowy oddech konkurencji?


Radny Piotr Holla podsunął pomysł, by sytuację uzdrowiła... konkurencja.

- W takim wypadku będziemy próbować może zaprosić inną firmę spoza, która by próbowała obsłużyć tę linię. Tu będzie bardzo ciężko poprosić o wykonanie takiej usługi, bo rynek jest już podzielony. Ale w Lipnicy Wielkiej działa firma spoza naszego terenu, może zaproszę ich do rozmów, by podjęła próbę uruchomienia kolejnej linii? Potrzebna będzie pomoc w rozmowach ze starostwem przy akceptacji linii. Innego rozwiązania nie widzę - podkreśla Piotr Holla.

Do pomysłu przychyla się też wójt. - Wszystko, co jest w granicach przepisów pomożemy załatwić. To jest działalność gospodarcza, konkurencja jest wskazana. Myślę, że wówczas każdy trochę ochłonie. Jeśli to się będzie opłacać to nie widzę przeciwwskazań - dodaje.
fi/

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 30.12.2024 11:10