Na co zamienimy dzwonek końskich uprzęży?

FELIETON. Z górskich dolin Tatr od dziesięcioleci rozbrzmiewa charakterystyczny dźwięk dzwonków końskich uprzęży. To melodia, która przyciąga turystów i budzi wspomnienia dawnych czasów. Jednak ta tradycja jest dzisiaj zagrożona. Fiakrzy, od pokoleń wożący turystów do Morskiego Oka, mogą zostać wyparci przez elektryczne autobusy. I choć na pierwszy rzut oka "elektryfikacja" brzmi nowocześnie i ekologicznie, warto się zastanowić, czy to na pewno najlepsze rozwiązanie.
Transport konny w Tatrach to coś więcej niż sposób przewozu turystów. To część kultury i lokalnej tożsamości. Każda podhalańska rodzina ma swoje historie związane z fiakrami i końmi. Nie można zapominać, że dla wielu fiakrów ten zawód to jedyne źródło dochodu, a jego likwidacja oznaczałaby utratę pracy dla dziesiątek, jeśli nie setek ludzi.

Związek Podhalan ostrzega, że konie na tej trasie są regularnie badane przez lekarzy weterynarii, a dobrostan zwierząt jest dokładnie monitorowany. Lata nadzoru nie wykazały żadnych poważnych zaniedbań. A mimo to środowiska dążące do likwidacji tego transportu przedstawiają obraz wyzysku i cierpienia zwierząt.

Czy elektryczne autobusy faktycznie są lepsze? Wiele z nich jest zasilanych energią pochodzącą z elektrowni węglowych. W dodatku ruch mechanicznych pojazdów po zatłoczonej trasie może wywołać chaos. To z pewnością nie przyniesie większej ekologii, a już na pewno zniszczy coś bezcennego - klimat i ducha tej malowniczej trasy.

Czy naprawdę musimy niszczyć to, co od pokoleń budowało lokalną tożsamość, by ulec fałszywemu postępowi? Może zamiast niszczyć, warto wspierać fiakrów, którzy z dumą noszą swoją tradycję na plecach - i na końskim grzbiecie.

Robert Miśkowiec

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 12.02.2025 10:28