Na Podhalu Tłusty Czwartek to prawdziwe święto pączka. Od świtu, a właściwie od środowej nocy, piekarnie i cukiernie w całym regionie pracowały pełną parą, aby sprostać olbrzymiemu zapotrzebowaniu. Dziesiątki tysięcy pączków wypełniają dzisiaj witryny cukierni i sklepowe półki, a klienci masowo wykupują je na przekąskę, do szkoły czy biura.
W Nowym Targu najbardziej popularną cukiernią jest Piekarnia Żarneckich, znajdująca się w samym sercu miasta, na rynku. Rodzina Żarneckich co roku staje na wysokości zadania, by zaspokoić apetyt mieszkańców na tradycyjne pączki. Praca w ich piekarni rozpoczęła się już wczoraj wieczorem. Około godziny 18 przygotowano pierwsze patelnie i półprodukty, a potem rozpoczęło się intensywne smażenie. W ten wyjątkowy dzień produkcja rośnie nawet 30-40 razy w porównaniu do zwykłego dnia pracy!
Sekret doskonałego pączka
Pączki z piekarni są znane i cenione przez mieszkańców Podhala za ich autentyczny smak. "To prawdziwe pączki - duże, ciężkie, tłuste i niezwykle sycące" - mówi jeden z klientów, wychodzący ze sklepu z całym pudełkiem świeżo upieczonych słodkości. Tajemnica ich wyjątkowego smaku tkwi w tradycyjnej metodzie produkcji. Każdy pączek jest zwijany ręcznie, nadziewany prawdziwą, aromatyczną marmoladą różaną i smażony na smalcu. Do ich przygotowania zużywane są tony mąki, jajek, marmolady, cukru i oczywiście smalcu.
Dziś od wczesnych godzin porannych przed piekarnią ustawiają się kolejki. Klienci, uzbrojeni w cierpliwość, czekają, by kupić wypieki. Piekarnia co roku produkuje na Tłusty Czwartek kilkadziesiąt tysięcy pączków, ale i tak rozchodzą się one w zawrotnym tempie.
Tłusty Czwartek na Podhalu to nie tylko okazja do kosztowania wyśmienitych słodkości, ale także tradycja, która łączy pokolenia. I choć wielu obiecuje sobie, że zjedzą tylko jednego pączka, to dziś chyba nikt nie liczy kalorii. W końcu - kto w Tłusty Czwartek nie zje pączka, temu w życiu nie będzie się wiodło!
oprac. r/