Początek szesnastki. Wejście smoka

FELIETON. Piłka nożna, najbardziej popularna gra zespołowa na świecie, jest nieprzewidywalna bardziej od innych dyscyplin, w których górę bierze wyszkolenie, siła, technika czy pieniądze. Bo jak mawiał trener Kazimierz Górski mecz piłkarski można wygrać, przegrać albo zremisować...
Na tle totalnej klęski nowotarskiego hokeja powstaje regularny zarys drużyny, która może stanowić odwrotność tego, co dzieje się przez lata w miejscowym parku. A jeszcze równo rok temu nie było tak kolorowo, piłkarze NKP "Podhale" szorowali po dnie trzecioligowej tabeli, nękani wszystkimi plagami, jakie w futbolu mogą się zdarzyć; łącznie ze śnieżycą. W porę jednak wyciągnięto właściwe wnioski, czego efekty widać wyraźnie.

Wobec doświadczeń, jakich zaznałem obcując przez kilkanaście minionych lat z piłką w samym centrum futbolowej centrali, śmiało mogę zaryzykować stwierdzenie, że praca w tym klubie nie poszła na marne. Solidnie wzięto się za sprawy szkoleniowe, które dziś stanowią przykład dla całej Polski; to nie gołosłowie, bo na to są kwity i złoty certyfikat PZPN. Ale kwitami meczów się nie wygrywa, dowodem na to była runda jesienna, po której ubiegłoroczny kandydat do spadku znalazł się na górze tabeli. To nie spadło z nieba, choć łatwo nie było i nadal nie jest;jednak wzrastający wskaźnik zaufania do klubu spowodował przypływ sympatii ze strony okolicznych przedsiębiorców, którzy wsparli wysiłki głównych sponsorów "Szarotek", kwitnących co prawda na sztucznej murawie, ale skoro tamte nie chcą wzrastać na lodzie... Bo nie zostawiono ich na lodzie i tu chwała Miastu, które podało rękę Wiesławowi Wojasowi i zaufało piłkarzom.

Kierownictwo klubu nie zachłysnęło się wynikami jesieni; wraz z nastaniem przerwy zimowej przystąpiono do realizacji starannie opracowanego planu przygotowania do piłkarskiej wiosny. Dobór gier kontrolnych i mądre gospodarowanie zasobami kadrowymi, wlały w serca zawodników potężną dawkę optymizmu przed ligową inauguracją, której z drżeniem serca oczekiwał Michał Rubiś, prezes NKP "Podhale". Serce prezesa dostało już na starcie solidną porcję pozytywnych emocji od pierwszego gwizdka na stadionie im. Marszałka Piłsudskiego, gdy po minucie gry pierwszego ligowego gola w tym roku zdobył zawodnik z numerem 16, jego syn Jakub.

Kuba stanowił najlepszy argument uciszający trybunowych malkontentów; ten niespełna 19-latek jest wzorem pracowitości i sportowego trybu życia, będąc jednym z młodzieżowców, którzy w składzie meczowym stanowią jedną trzecią drużyny, a której przeciętna wieku nie przekracza 25 lat! Junior Rubiś rewelacyjnie wszedł w rundę, mając udział w każdej z czterech bramek, strzelonych pupilom wiceprezesa PZPN, biorąc srogi rewanż za ubiegłoroczną porażkę w Wiązownicy.

Ktoś może mnie posądzić o huraoptymizm, jednak wiem, co piszę. Każdy mecz można wygrać, przegrać lub zremisować, jednak przy solidnych podstawach fizycznych, mentalnych i finansowych nie można przegrać cyklu szesnastu meczów rundy wiosennej.

Wyniki pierwszej wiosennej kolejki zdają się potwierdzać tezę, że w tej grupie nie wszyscy rywale wystarczająco przyłożyli się do rozgrywek. Śmiem twierdzić, że w konfrontacji z podopiecznymi trenera Tomasza Kuźmy mogą mieć poważne kłopoty, które finalnie mogą przysporzyć też kłopotów włodarzom klubu i miasta, kiedy NKP "Podhale" zapuka do drugoligowych bram. A mocno w to wierzę, czego im z całego serca życzę!

Jacek Sowa

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 02.03.2025 10:27