W Zakopanem wolontariusze ratują płazy przed rozjechaniem na drodze. "Tylko jednego dnia przeniosłem ponad 400 par" (zdjęcia)

Wiosna w Zakopanem to czas, gdy z dolin i potoków zaczynają wędrować tysiące żab, by złożyć skrzek w spokojnych miejscach ze stojącą wodą. Jednak ich podróż przez ruchliwe drogi, szczególnie w rejonie Jaszczurówki, niesie ze sobą ogromne ryzyko. Wiele płazów ginie pod kołami samochodów, o czym świadczą pozostałości na jezdni. Na pomoc im ruszyli wolontariusze, którzy z zaangażowaniem przenoszą żaby przez drogę w wiaderkach, ratując je przed niechybną śmiercią.
Główne miejsce, gdzie żaby wędrują, to okolice zakopiańskiej Jaszczurówki, w pobliżu wejścia do Doliny Olczyskiej. Żaby, po zimowym letargu, kierują się w stronę stawu, gdzie będą mogły złożyć skrzek. Niestety, ich droga wiedzie przez ruchliwą ulicę Oswalda Balzera, łączącą Zakopane z Łysą Polaną oraz Palenicą Białczańską - popularnym punktem wyjścia na szlak do Morskiego Oka. Przejście przez tę drogę stanowi ogromne zagrożenie dla płazów, które często kończą swoją podróż tragicznie, ginąc na jezdni.

- Płazy, które hibernują w pobliskim potoku, budzą się wiosną i ruszają w stronę stawu. Niestety, przeszkadza im lód, który topnieje bardzo wolno, przez co dostępnej wody jest jeszcze bardzo mało. Muszą pokonać drogę przez jezdnię, co wiąże się z dużym ryzykiem - wyjaśnia Jolanta Sitarz-Wójcicka z Tatrzańskiego Parku Narodowego. Dla wielu z nich droga przez ruchliwą ulicę kończy się tragicznie, jednak coraz częściej można dostrzec pozytywny efekt - kierowcy zaczynają zwalniać, by dać płazom szansę na przejście w bezpieczny sposób - zaznacza pracownik TPN.

Wolontariusze na pomoc żabom

W czasie wiosennych godów, z pomocą przychodzą wolontariusze, którzy codziennie zasiadają przy drodze, by przenosić żaby przez jezdnię. W ciągu dnia, osoby takie jak Józef Urbaś z Bustryku, który po raz pierwszy postanowił zaangażować się w pomoc, przenoszą nawet kilkaset płazów.

- Chcę pomóc przeżyć faunie. Tylko jednego dnia przeniosłem ponad 400 par. Tylko tydzień mają na to, by złożyć skrzek, muszę im pomóc - mówi Józef, który znalazł w tej akcji pasję. Pomoc dla zwierząt to jego sposób na spędzanie wolnego czasu, gdy nie ma innych obowiązków w domu. Wcześniej przez całą zimę dokarmiał ptaki w przydomowych karmnikach. - Jak człowiek ma więcej lat, to zaczyna inaczej patrzeć na życie - dodaje góral.

Wśród wolontariuszy są nie tylko mieszkańcy Zakopanego, ale również osoby z okolicznych wiosek, takich jak Kościelisko czy Bustryk. Wszyscy chętni do pomocy, choć w różnym wieku, z zaangażowaniem ratują płazy przed niebezpieczeństwem. - Całować nie będę, nawet gdyby jakaś księżniczka miała się znaleźć, to nie będę próbować - żartuje Fabian Korona z Zakopanego, który bierze udział w akcji ratunkowej.

Nadzieja na przyszłość

Mimo że każdego roku scenariusz powtarza się, z odrobiną troski i pomocy od wolontariuszy, można zauważyć poprawę. W tym roku, dzięki takiej interwencji, wiele żab dotarło bezpiecznie na miejsce, gdzie mogły złożyć swoje jajeczka.

Chociaż nie każdemu uda się przejść przez drogę bezpiecznie, wysiłki wolontariuszy i coraz większa świadomość mieszkańców i turystów, dają nadzieję na przyszłość. Ochrona dzikich zwierząt, szczególnie w okresie ich wędrówek, staje się coraz ważniejsza, a przykład mieszkańców Podhala pokazuje, jak wielką rolę w tym procesie odgrywa zaangażowanie lokalnej społeczności.

e/r

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 26.03.2025 18:20