"Nie odbierajmy dzieciom wartości. Przywróćmy lekcje religii do szkół" taki baner z postaciami rozmodlonych dzieci zawisnął na płocie w Rokicinach Podhalańskich. Obok życzenia świąteczne od rodziny Bocianowskich.
- To mój manifest. Nie zgadzam się z tym, by religia została bezpowrotnie wyrzucona ze szkół. Chciałem, by przejeżdżający kierowcy przeszli jakąś refleksję - tłumaczy. A pytany o inspiracje biznesmen przekonuje, że apel przygotował "sam z siebie".
- Próbuję wskrzesić ruch obywatelski. Zbieram osoby zainteresowane, którym zależy na tym, by dzieci nie były "karmione internetem". Nie chcemy, by wyrosło społeczeństwo matołów potrafiących tylko odpowiednio głosować i klikać w komputer. Nie o taka Polskę walczyliśmy - zarzeka się Artur Bocianowski.
Przypomnijmy, o biznesmenie z Rabki-Zdroju zrobiło się głośno za sprawą jego inwestycji w Rabie Wyżnej. Dzierżawi on tam duże gospodarstwo rolne od Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa. To 150 ha terenu, na którym wybudował nowoczesną oborę dla blisko setki krów. Kolejnym jego pomysłem była budowa biogazowni w miejsce starej, węglowej kotłowni. Ta pozwoliłaby wykorzystać obornik, ale i baloty siana do pozyskania ciepła i prądu.
Przeciwko temu wystąpili mieszkańcy organizując liczne protesty. Podnoszone były argumenty, że obiekt będący niedaleko centrum wsi spowoduje fetor dokuczający całej okolicy. Protestujący obawiali się też dowożenia tam odpadów poubojowych. Ostatecznie akcje doprowadziły do unieważnienia przez wojewodę małopolskiego wydanego przez starostwo pozwolenia na budowę.
Na razie Artur Bocianowski milczy w tej sprawie i nie zdradza czy i jakie kroki w sprawie biogazowni chce podjąć.
fi/