Czy miasto szykuje pozew odnośnie dewastacji torfowisk?

Chodzi o prace na Baligówce koło Czarnego Dunajca. To teren należący do miasta. Po niefachowej "rekultywacji" torfowiska na kopule pozostały pnie drzew i niesprzątnięte wielkie wory ze zrębkami. Konieczne są kolejne miliony na kontynuację prac.
- Ja to już zgłaszam parę razy. Nie interesuje mnie, że dodatkowe 4 mln zł zostały pozyskane na ten cel. Ale to są publiczne pieniądze i ktoś za to powinien ponieść odpowiedzialność - podkreślał radny Czepiel podczas kwietniowej sesji.
O sprawie dewastacji pisaliśmy już między innymi w październiku. Co się dzieje na Baligówce? (film i zdjęcia)

Ale jest wola


Jednak jak przekonywał wiceburmistrz Michał Jarończyk, samorząd nie ma zamiaru kierować sprawy do sądu.

- Jest wola Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, by sprawę naprawić. Nie znamy szczegółów, ale planujemy wybrać się do RDOŚ. My potrzebujemy informacji, że nasze tereny będą uporządkowane, a naprawy wykonane. Gdyby pieniądze nie zostały skierowane na zagwarantowanie naszych potrzeb, to byśmy reagowali. Póki co - nie ma takich sygnałów - podkreśla. I dodaje, że RDOŚ w ramach pozyskanych 4 mln zł na dokończenie prac ma wykonać także dodatkowe inwestycje w turystykę "z pożytkiem dla gminy".

Tadeusz Czepiel jednak podkreślał, że przez nierzetelną firmę powstała ogromna strata, bo prace miały być wykonane za 2 mln zł, a tymczasem państwo ze swego budżetu dokłada kolejne 4 mln zł.

- Obojętnie skąd by te pieniądze nie przyszły. Oczekuję podjęcia działań. Nie można traktować tego w ten sposób, że powstała szkoda, zwiększamy górkę pieniędzy, my to naprawimy i wszystko jest dobrze - zdziwił się radny.

Niech sobie sami egzekwują


Jednak to nie gmina jest inwestorem tylko RDOŚ, choć teren należy do samorządu. Jak tłumaczył wiceburmistrz - nikt tego nie ukrywał, że RDOŚ natrafił na nierzetelnego wykonawcę. I to RDOŚ egzekwuje kary umowne.

- Nie zostało zapłacone nic, co nie było wykonane. To były środki z dotacji, wróciły do RDOŚ i stamtąd do UE. Państwo nie straciło. Długo wydawało się, że nie ma widoków na załatwienie sprawy, ale kierowaliśmy pisma łącznie z ministerstwem środowiska i to pomogło. Z punktu widzenia gminy nie zamierzamy tego dociekać. Państwo polskie powinno czuć się zobowiązane do wykonania porozumienia z gminą i tego dociskamy -podkreślał Jarończyk.

Zrębki, które były pozostawione, już zostały zabrane. Drewno pozostało - częściowo spryzmowane w stosach, częściowo rozrzucone. Na kopule torfowisko zostało zdewastowane przez poruszanie się nieodpowiednim ciężkim sprzętem. Jednak teren ma zostać wyrównany, gałęzie i konary, które służyły do utwardzania trakcji mają zostać usunięte.

- Torfowisko sobie poradzi, ale skutki dewastacji to trzeba naprawić. Okrajek został naprawiony jeszcze przez wykonawcę. Została sama kopuła. Nie wiem, jak to będzie ściągane - czy przez helikopter czy zostaną rozłożone maty i w ten sposób pnie będą ściągane. Nie jesteśmy od badania procesu zamówień publicznych, ale wyegzekwowania stanu jaki powinien być - zauważa wiceburmsitrz.

A odszkodowanie?


Radna Zofia Kierkowska, która - jak podkreśla - przez 16 lata zajmowała się ubezpieczeniami dopytuje, czy miasto podjęło starania o wyegzekwowanie odszkodowania.
- Myśmy ponieśli straty nie tylko moralne, ale i na mieniu. Ktoś za to powinien zapłacić. Ktoś za to odpowiada, a skoro tak, to należy nam się odszkodowanie- przekonywała.

Jednak Michał Jarończyk zauważył, że gmina liczy przede wszystkim na naprawienie szkody, a jeśli dostanie coś ponad to, będzie to stanowić dodatkową atrakcję.
- Do następnej sesji będziemy lepiej zorientowani czy rzeczywiście tak jest - uciął dyskusję wiceburmistrz.
Józef Figura

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 24.04.2025 11:15