ZAKOPANE. W czasie gorącej sesji Rady Miasta doszło do otwartego starcia między radnymi. Przewodniczący Grzegorz Jóźkiewicz zarzucił radnemu Wojciechowi Tatarowi, że łamie przepisy, zabierając klientów z przystanków autobusowych. Tatar przyznał się przeprosił, ale... odpowiedział równie ostro.
Podczas dyskusji o problemach z nieuczciwymi przewoźnikami i planowanymi maksymalnymi stawkami za kursy, przewodniczący rady Grzegorz Jóźkiewicz powiedział, że zna jedną czarną owcę w tym środowisku. Wskazał na radnego Wojciecha Tatara
- W każdym środowisku są czarne owce. Ja znam jedną czarną owcę wśród taksówkarzy. To pan Tatar. Przez 10 lat krzyczał z tej mównicy, że inni łamią przepisy, a sam zabierał gości z przystanków autobusowych, co jest kategorycznie zabronione - mówił przewodniczący Jóźkiewicz.
Według Grzegorza Jóźkiewicza, radny miał podjeżdżać pod przystanki i przejmować grupy turystów, którzy planowali jechać komunikacją publiczną - m.in. w kierunku Kuźnic.
"Tak, zrobiłem to. Biję się w pierś"
Radny Wojciech Tatar nie tylko nie zaprzeczył, ale... przyznał się publicznie. - Tak, zrobiłem to. Biję się w pierś. Ale nie złapała mnie straż miejska, nie złapała mnie policja, tylko pan przewodniczący. To na tym polega, że jak ktoś podniesie rękę przed przystankiem, to się zatrzymuję i pytam. Pani powiedziała, że za 15 minut odjeżdża jej kolejka z Kuźnic - tłumaczył powody swojego zachowania radny.
Tatar tłumaczył się, że to reakcja na potrzeby turystów, nie chęć łamania prawa. Ale jego dalsza wypowiedź zmieniła ton sesji.
"Przewodniczący robił płot bez kasku"
W odpowiedzi na zarzuty, Tatar uderzył w Jóźkiewicza personalnie.- Dostałem telefon od przewodniczącego. Pomyślałem, że może na kawę zaprosi? A pan przewodniczący robił płot sąsiadowi, w krótkich spodenkach, adidasach i bez kasku. Mam mówić dalej?
Tym samym radny zasugerował, że również przewodniczący łamie przepisy - tym razem BHP. Padły także zarzuty o nepotyzm.
em/s