Blisko 300 wojskowych, ciężkie wozy bojowe - rosomaki, kryle i raki - podhalańczycy zawładnęli miastem. Wszystko z powodu Święta 21 Brygady Strzelców Podhalańskich im. gen. Mieczysława Boruty-Spiechowicza
Były nawiązania do gen. Andrzeja Galicy, i słynnej zbiórki drużyn podhalańskich 4 maja 1913 roku, która dała początek tej jednej z najstarszych jednostek Wojska Polskiego. Pod wodzą gen Andrzeja Galicy Podhalańczycy walczyli na frontach I Wojny Światowej i kolejnych wojen na różnych frontach Polski i świata. Dziś jednostka bierze udział także w utrzymaniu bezpieczeństwa na wschodniej granicy kraju.
- Brygada zbudowana jest na dobrych fundamentach jakimi były wartości wyznawane przez naszych wielkich poprzedników, na własnej tradycji, wartościach, unikatowości - podkreślał jej dowodca, gen. bryg. Tadeusz Nastarowicz, a swoje przemówienie zakończył zwracając się do swoich żołnierzy słowami które Andrzejowi Galicy: jakby co , kieby co, kany co, abo co...
I w odpowiedzi z trzystu gardeł wydobyło się gromkie: My Som!
Od rana podczas wojskowego pikniku można było zobaczyć jakim uzbrojeniem posługują się żołnierze oraz przyjrzeć się z bliska jak wyglądają wozy bojowe. Parkingi dookoła Rynku obstawiły rosomaki, raki, kryle i inne samobieżne wozy bojowe piechoty. Można było wziąć do rąk prawdziwe karabiny pokazywane na stoisku ich producenta.
Ci, którzy zapałali chęcią założenia munduru na dłużej - mogli zasięgnąć informacji w punkcie rekrutacji.
Popołudniowy apel zakończyła uroczysta defilada - oddziały przemaszerowały z ul. Harcerskiej wzdłuż południowej pierzei Rynku.
Józef Figura
zdjęcia w galerii - Maciej Gębacz