
Jednym śladem z Turyngii na Podhale
170 lat temu w małym miasteczku Suhl w Turyngii, bracia Simsonowie założyli firmę metalową, która uruchomiła produkcję broni strzeleckiej i luf do karabinów. Pod koniec XIX wieku zaczęła się także ich przygoda z coraz popularniejszymi jednośladami.
Boom na pojazdy napędzane silnikami spalinowymi spowodował, że firma Simsonów spróbowała produkcji samochodów; w 1908 roku powstał nawet ośmiocylindrowy model "Supra", generujący 90 koni mechanicznych, co na tamte czasy było znaczącym osiągnięciem. Powojenne ustalenia weimarskie nie pozwalały w Niemczech na produkcję militarną, ale wieloletnie doświadczenie zakładu było przydatne do wytwarzania pojazdów, przydatnych dla wojska, które pod hitlerowskimi rządami obrastały w siłę i wymagały mobilności. W 1934 roku mających żydowskie pochodzenie Simsonów wywłaszczono, tworząc fabrykę broni i maszyn BSW, której dziełem były także silnikowe jednoślady. Nie były to motocykle, ale raczej rowery z silnikiem o pojemności 100 ccm.
Pierwsza Mofa
Po klęsce Niemiec w 1945 roku fabryka uległa częściowemu zniszczeniu, a zakłady przejęli sowieci, którzy we wschodniej strefie okupacyjnej wprowadzali swoje porządki. Wznowienie produkcji powierzono SAG Awtowelo z Moskwy, której nakazano pracę przy rozwoju motocykli. W 1950 roku na targach w Lipsku zademonstrowano nowy motocykl AWO 425, którego produkcja trwała ponad dziesięć lat, w międzyczasie dodając fabryce nazwę Simson, co miało także podtekst propagandowy. Zapomniano jednak dodać, że ten model był niemal w całości "zerżniętą" kopią przedwojennego motocykla BMW R23 z 1928 roku...
W międzyczasie, chcąc wyjść naprzeciw potrzebom komunikacyjnym zwykłych obywateli demokratycznego społeczeństwa (jednak z dala od kapitalistycznego blichtru i rozsiadania się na samochodowych kanapach), ruszono z produkcją małych jednośladów, które cieszyły się coraz większą popularnością. Tak powstał pierwszy motorower Simson SR1, który doczekał się następnych modeli SR4 z tzw. "ptasiej serii" tych jednośladów: Wróbel, Szpak, Krogulec, Jastrząb, Jaskółka.
Jastrząb
Krogulec
Wróbel
Kolejne modele były coraz obficiej wyposażane, odchodząc od pierwotnych założeń konstrukcyjnych motoroweru. Montowano w nich nowoczesne elementy zawieszenia czy zapłonu, silnikom dodawano mocy (od 2 KM do niemal 4KM) co sprawiło, że Simsony stały się coraz atrakcyjniejszymi jednośladami o walorach motocyklowych, wkrótce pojawiły się też motocykle i skutery o mniejszej mocy. Jednak zmiany ustrojowe nie pozostały bez śladu na działalności zakładów w Suhl.
Po upadku Niemieckiej Republiki Demokratycznej w 1990 roku, wprowadzone zmiany spowodowały pewne zmiany w profilu produkcyjnym fabryki. Nawiązana została współpraca z tajwańską firmą, powrócono do ptasiego nazewnictwa modeli, lecz był to już tylko łabędzi śpiew historycznych zakładów, które ostatecznie zbankrutowały w 2002 roku. Ale popularność jednośladów z Turyngii spowodowała, że do dziś można liczyć na wciąż dostępne części do wyrobów Simsona, które nadal poruszają się po naszych drogach.
Mieszkający na Szuflowie u stóp nowotarskich Gorców Jerzy Trznadel, jest rówieśnikiem pierwszego motoroweru wyprodukowanego w Suhl. Pochodzi z Podkarpacia z okolic Jasła, gdzie posiadanie własnego środka lokomocji było życiową potrzebą. Jego ojciec miewał różne motocykle, a brat nawet węgierską Panonię; po maturze pojawił się na horyzoncie AWO Simson, wzorowany na kultowym BMW, jednak na takie cacko Jurka stać nie było. Wybrał się zatem za wschodnią granicę, skąd z Tarnopola przywiózł, będącego sowiecką kopią BMW R71, Urala z koszem, stanowiącego niewielka namiastkę młodzieńczych marzeń.
Garderoba pasjonata
Trznadel to niewielki ptak gniazdujący w krzewach; swego motocyklowego "rówieśnika" znalazł w krzakach jakiegoś okolicznego gospodarstwa i tak się zaczęła przygoda Jurka z motorowerami ptasiej serii Simsona.
Ma ich dziś kilkanaście, a ponieważ lubi stare jednoślady, w gospodarczych zabudowaniach domostwa stoi jeszcze wiele innych; ze siedem enerdowskich MZ-tek, jest węgierski Csepel, radziecka Moskwa, czy nasza SHL-ka.
MZetki
Bawi się tym już od ponad dziesięciu lat i nic dziwnego, że najwięcej problemów rekonstrukcyjnych sprawił mu SR4-1 Spatz, czyli wróbel po naszemu. Po latach jest duży problem z częściami, rzecz jasna oryginalnymi, bo do innych nasz pasjonat raczej się nie kwapi. Rekonstrukcja starych jednośladów jest długa i mozolna, ale Jerzy twierdzi, że dopóki zdrowie i kasa mu na to pozwoli, to ma czas...
Jerzy Trznadel
Jerzy Trznadel może długo i barwnie opowiadać o swojej pasji. Ze względu na ograniczone łamy portalu nie będziemy teraz rozwijać tematu enerdowskich jednośladów. Uczyni to osobiście sam kolekcjoner podczas otwarcia swoje wystawy w Muzeum Podhalańskim w nowotarskim Ratuszu - 20 czerwca br. o godz. 17:oo na którą już zapraszamy wszystkich miłośników motoryzacji.
js/
copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 11.06.2025 22:09