
Sylwester Magiera odpowiada na krytykę - Jan Sięka mówi: przepraszam
Chodzi o badania hałasu przy nowej zakopiance, które wykazały, że nigdzie nie dochodzi do przekroczenia dopuszczalnych norm. Miasto zapłaciło za nie 11 tys. zł.
Przypomnijmy, że to reakcja na protesty mieszkańców os. Na Skarpie i Bór, Niwa i ul. Partyzantów na uciążliwy hałas dobiegający od momentu otwarcia nowej zakopianki. Domagają się montażu ekranów akustycznych, jednak przedstawiciele Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad niezmiennie stoją na stanowisku, że pomiary wykonają dopiero w rok po otwarciu drogi. A to nastąpiło końcem sierpnia minionego roku.
Wyniki... w normie
Jak informowaliśmy, miasto zleciło badania akredytowanej firmie. Wyniki zaskoczyły wszystkich, gdy okazało się, że w żadnej z czterech wskazanych lokalizacji pomiary nie wykazały przekroczeń dopuszczalnych poziomów hałasu. Najwyższy jego poziom odnotowany został w punkcie pomiarowym na os. Bór, jednak był on tylko zbliżony do granicy wartości dopuszczalnych.
Żeby nikt nie zakwestionował
Przed tygodniem na sesji padło wiele krytyki pod adresem urzędników. Na kolejnym posiedzeniu odniósł się do nich Sylwester Magiera, naczelnik wydziału ochrony środowiska nowotarskiego urzędu miasta.
Po konsultacjach z wykonawczą wyjaśnił on, że wszystko odbywało się zgodnie z metodologią i w taki sposób, by wyniki nie mogłyby zostać podważone przez GDDKiA jak i sąd.
Stąd brak uwzględnienia "poprawki impulsowej", co zarzucała radna Ewa Pawlikowka, gdyż taką poprawkę wykonuje się jedynie w przypadku strzelnic.
Także sprawa zamknięcia na kilka godzin tunelu zakopianki nie miała wpływu na wyniki, gdyż badania były prowadzone przez dwa dni, a w trzech miejscach w ogóle trwały w innym terminie. Istotne jest, że ruch na zakopiance odbywał się normalnie, gdyż policja kierowała samochody objazdem, który wracał na zakopiankę przed Nowym Targiem.
Majówka? Nie ma mowy
Prowadzący badania odrzucili też uwagi Mariusza Wcisły, że pomiary były prowadzone podczas deszczu.
- Były prowadzone pomiary meteo, które pokazują, że pogoda w żaden sposób nie wpłynęła na wyniki - podkreśla naczelnik.
Jednocześnie Sylwester Magiera zauważa, że nie można było przeprowadzić badań w dni największego natężenia ruchu czyli w weekendy, czy majówkę, kiedy ruch i hałas są największe.
- Chodziło o to, by pomiar nie został zakwestionowany przez GDDKiA czy sąd. Instrukcja pomiarów hałasu mówi, że powinny być one wykonane w robocze dni z wyłączeniem dni wolnych, nie wcześniej niż w poniedziałek o godz. 22 i później niż piątek o 6. Weekend majowy? Można by było, ale byłoby to do podważenia, a nie chcieliśmy tego - wyjaśnia naczelnik.
Nadzieja w WIOŚ
Jednak jak się okazuje - nie wszystko stracone. Wkrótce swoje badania ma przeprowadzić Wojewódzka Inspekcja Ochrony Środowiska. Te mają być realizowane przez cały tydzień na przełomie czerwca i lipca na os. Bór, czyli w miejscu, gdzie hałas był najbardziej zbliżony do granicznych wartości.
Jednak oficjalne przedstawienie wyników tych badań odbywających się dla potrzeb określenia ogólnego poziomu zanieczyszczenia hałasem województwa małopolskiego planowane jest dopiero za rok.
- Ale liczymy, że wyniki zostaną nam udostępnione wcześniej - podkreśla Sylwester Magiera. Na koniec naczelnik zaprotestował przeciw sugestiom jakoby urzędnicy nie angażowali się w przeprowadzenie pomiarów.
"To zmienia stan mojej wiedzy"
- To była moja opinia, która była wynikiem tego, co usłyszeliśmy na sesji. To, że pomiary mogą być wykonywane od poniedziałku do piątku faktycznie zmienia stan wiedzy, więc przepraszam. Myślę, że publiczne pieniądze i tak nie dały nam oczekiwanego efektu - mimo starań. Tylko tyle i aż tyle. Podtrzymuję, że wtorek i środa to nie są najlepsze dni, ale myślę, że badania WIOŚ pokażą przekroczenia i będziemy mogli wnioskować o ekrany do GDDKiA - odpowiedział Jan Sięka, przewodniczący rady miasta.
Józef Figura
copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 13.06.2025 13:02