NOWY TARG. - Dobrnęliśmy administracyjnie do szczęśliwego końca - mówi Dariusz Jabcoń. Tak kierownik referatu ds. Ochrony Środowiska podsumowuje ciągnące się latami starania o wywiezienie ogromnej sterty śmieci z podwórka domu przy ul. Jana Kazimierza. Dziś rozpoczęto wielkie sprzątanie.
Rudera przy ul. Jana Kazimierza (obok skrzyżowania z ul. Nadwodnią) od dłuższego czasu jest niezamieszkała. Właściciel opuścił dom, zostawiając w nim psy. Dwa złapano, jeden skutecznie wymykał się strażnikom. Przed dwa lata ludzie go dokarmiali, by zwierze nie zdechło z głodu. W końcu władze miasta podjęły decyzję o wszczęciu postępowania, którego celem jest czasowe odebranie właścicielowi zwierzęcia.
Ale to nie koniec kłopotów z tą nieruchomością. Właściciel domu przez lata zgromadził tam sterty papieru, szmat, żelastwa, butelek, drewna. Graty dosłownie "przesypywały się" ponad metalową bramą.
- Wszczęliśmy postępowanie administracyjne wobec mieszkańca Nowego Targu w zakresie usuwania odpadów zalegających na nieruchomości. Upominaliśmy go niejednokrotnie, działając na postawie ustawy o odpadach oraz ustawy dotyczącej utrzymania czystości i porządku, do tego dochodzi jeszcze prawo miejscowe, czyli regulamin uchwalony przez radę Miasta dotyczący porządku w mieście. Mężczyzna nie podporządkował się prawu. Nie reagował też na nasze pisma i monity, dawaliśmy kolejne terminy. Bez skutku - wyjaśnia inż. Jabcoń.
Dziś postępowanie egzekucyjne zakończone zostało tytułem wykonawczym. - Po prostu sprzątamy, a kosztami obciążymy tego pana - wyjaśnia kierownik referatu Ochrony Środowiska. - Na pierwszy rzut oka widać, że to dzikie wysypisko - dodaje. Inny świadek prac porządkowych komentuje to
krótko - przy poruszeniu tych zwałów śmieci rozszedł się okropny smród. To koszmarna praca.
A prace potrwają co najmniej do końca tygodnia. Likwidacją wysypiska zajmuje się Zakład Gospodarczy Zieleni i Rekreacji, firma IB oraz czworo pracowników interwencyjnych.
Zdjęcia Michał Adamowski
s/