Maciej Jachymiak: Przyszedł nieprzyjemny czas prania brudów

NOWY TARG. "Krzysztof Kiciński w ostatnim czasie pogubił się nie tylko jako dyrektor, ale i jako człowiek" - mówi w rozmowie z Podhale24 wicestarosta Maciej Jachymiak odpowiedzialny w powiecie za sprawy lecznictwa.

Stan finansów nowotarskiego szpitala jest dla Pana zaskoczeniem?

Zaskoczeniem nie. Raczej przyczyną rozwiązania umowy o pracę z dyrektorem Kicińskim, problemem, który narastał od pewnego czasu, ale był przeze mnie dostrzegany, może z pewnymi wyjątkami. Świadomość tych problemów miał też Kiciński, stąd zgodna decyzja, żeby umowę o pracę rozwiązać. Czas nie był może najlepszy, wielu "wytrawnych" polityków twierdziło, że należy zaczekać do wyborów, ale czekać nie można było. Trzeba było zjeść tę żabę, bez względu na to, że można się było spodziewać, że reakcja społeczna będzie taka jaka właśnie jest.

Świadomość - jakich problemów?

Chodzi o niestabilność finansową jakiej szpital zaczął doświadczać od 2009 roku. Lata - 2007 - 2008 nie były najgorsze, szpital zaliczył znaczny wzrost i wykonań i finansowy, wyraźny był wpływ dobrej koniunktury, tego, że NFZ płacił "nadwykonania" oraz nadzwyczajnych zysków, które w tych latach szpital wypracował. Ale rok 2009 był fatalny. Nie dostaliśmy kontraktu na neurochirurgię, a oddział pracował i generował koszty. Poza tym wykonywaliśmy coraz więcej usług, ponad limity NFZ. To generowało koszty na które nie było pokrycia. Dyrektor Kiciński zapewniał, że jest w stanie te niekorzystne tendencje odwrócić. Wsparliśmy go i finansowo, i czasowo. Nawet nasza opozycja, która teraz twierdzi, że nie miała danych o finansach szpitala w styczniu tego roku, na nasz wniosek, poparła udzielenie kredytu dla szpitala. Do czasu aż szpital odzyska pieniądze z NFZ. Czas jednak mijał, a pieniędzy za nadwykonania nie było. Początek roku pokazał, że mimo deklaracji dyrektora sytuacja w szpitalu się nie zmienia, dyrektor nadal sobie nie radzi z opanowaniem sytuacji finansowej, musieliśmy się więc rozstać. Wiadomo było, że będzie wokół tego spore zamieszanie, że wielu ludzi będzie usiłowało wycisnąć ze sprawy ile się da.

I to Pana dziwi?

To akurat nie. Jest okres przedwyborczych dyskusji, a temat jest ważny, trudno liczyć, że ktoś go odpuści. Szczególnie opozycja, która narobiła w szpitalu długów, a teraz chciałaby je nam podrzucić. Jeżeli coś mnie dziwi, to sprawa dodatkowych nieprawidłowości, który wyszły po kontroli Marka Wierzby (obecnego dyrektora szpitala - przyp. red.) jak np. wypłaty, które sobie przyznał dyrektor za dojazdy z Krakowa. Świadczą o tym, że Krzysztof Kiciński w ostatnim czasie pogubił się nie tylko jako dyrektor, ale i jako człowiek...

Ale z dyrektorem Kicińskim, zarząd powiatu rozstał się ładnie i bez zgrzytów...

Może i ładnie..., ale teraz przyszedł nieprzyjemny czas prania brudów i to już pewnie ładne nie jest. Jest teraz chwila rozliczeń, która na pewno nie daje obiektywnego spojrzenia na tych kilka lat kiedy szpitalem kierował Kiciński. Na realną ocena tego, co zrobił przyjdzie czas. A uważam, że Kiciński zrobił wiele dobrych rzeczy. Przypomnę jak wyglądał szpital na początku 2007r. Rozbabrana inwestycja, wszędzie gruz, śmieci, puste korytarze. Szpital miał niski kontrakt i jeszcze go nie wykonywał. Opinię też miał nie najlepszą. Nie ma wątpliwości, że teraz szpital jest zupełnie inny, choć poziom jego zadłużenia jest mniej więcej taki, jak w czasie gdy dyrektor podejmował się nim kierować.

Poziom zadłużenie chyba jednak nie jest taki sam.

Na początku 2007 roku, gdy przychodził Kiciński zadłużenie wynosiło ponad 40 milionów. Sądząc po wynikach rozmów z NFZ o wypłacie nadwykonań za 2009 Kiciński skończył swoją pracę z tym samym zadłużeniem. Życzyłbym każdemu prowadzić szpital w obecnych czasach i przez ponad 3 lata nie zwiększyć zadłużenia. Problem w tym, że w latach 2007-8 zadłużenie udało się nam wyraźnie zmniejszyć, a obecnie wróciliśmy do punktu wyjścia.

Czyli - były dyrektor się nie sprawdził?

W kwestiach finansowych raczej nie. Ale jest cały zakres funkcjonowania szpitala, o którym teraz się mniej mówi, a dla mnie jest równie ważny, o ile nie - bardziej ważny. Gdy Krzysztof Kiciński przyszedł, ten szpital miał olbrzymie problemy - rozlatywały się karetki pogotowia, na ulicy Szpitalnej stał szlaban utrudniający mieszkańcom ruch na drodze, straszące niedokończone budynki. A jak to teraz wygląda? Zakończona inwestycja, nawet w szerszym niż planowaliśmy zakresie, dużo nowego sprzętu, nowe karetki, odblokowany przejazd dla mieszkańców, poszerzone parkingi, i najważniejsze - nowe oddziały, nowoczesna stacja dializ, hemodynamika, która pchnęła o sto lat do przodu leczenie zawałów. Tysiące ludzi skorzystało z rzeczy, które Kiciński wprowadził. A, i jeszcze - ginekologia i położnictwo, których popularności nie muszę komentować. Wszędzie zaczęliśmy mieć problemy z nadmiarem pacjentów. Staliśmy się zbyt popularni. Co gorsza jesteśmy na to przygotowani, moglibyśmy leczyć wiele więcej osób, ale niestety nie ma na to środków. Podsumowując - Kiciński zrobił z tego szpitala porządny szpital, zorganizował porządne zespoły. Miał dobrą rękę - na dłuższą metę - jeśli chodzi o dobór pracowników. Przez pierwsze dwa lata radził sobie znośnie, choć ryzykownie, z finansami. Ale w sytuacji, gdy przyszedł kryzys, już sobie nie poradził. Najgorsze, że stracił to co na początku miał, czyli surowość w ocenie wydatków. Dobra koniunktura gospodarcza go rozpieściła. I my, jako zarząd powiatu też. Miał u nas olbrzymie zaufanie. Teraz ten 2009 rok będzie się nam odbijał jakiś czas czkawką. Ale nie jest tak, że nie możemy sytuacji opanować, o tym, że pojawi się jakieś zagrożenie, że nie będziemy udzielać pomocy - nie ma mowy. Tu chciałbym wszystkich uspokoić.

Czy starostwo miało nadzór nad poczynaniami dyrektora szpitala?

Zarząd powiatu wiedział o wielu rzeczach, a o czym nie wiedział, dowiedział się z dociekań nowego dyrektora. Uważam, że w znacznej mierze mieliśmy kontrolę nad tym, co się w szpitalu dzieje. I było "zielone światło" dla tego, co robił dyrektor Kiciński - aż do jesieni zeszłego roku, gdy dyrektor zwrócił się o pomoc finansową i widzieliśmy, że szpital może mieć problemy z płynnością. Wtedy zaczęliśmy naciskać na dyrektora, by robił wszystko - by tej płynności nie utracił. Dziś oczywiście wielu ludzi gra niewiniątka, ale te sprawy były omawiane w gronie m.in. radnych, sprawozdania finansowe były dostarczane zgodnie z przepisami, pytanie tylko, czy wszyscy je czytali... Pod koniec 2009 r. dyrektor wystąpił o kredyt. Odmawialiśmy. Chcieliśmy, by sam znalazł oszczędności. Na początku tego roku widać było, że sytuacja jest niebezpieczna i kredyt został udzielony. Potem zostało się tylko rozstać. Dyrektor chwilami sam przyznawał, że się wypalił.

Nie rozliczono dyrektora z tego ostatniego roku?

To zależy co rozumiemy pod pojęciem "rozliczenia". Już sam fakt, że stracił pracę wydaje się być jakąś konsekwencją. Pewne rzeczy będą się ciągnęły za nim jakiś czas. Na przykład te wypłaty za dojazdy (dyrektor pobierał z kasy szpitala pieniądze za dojazdy z Krakowa do Nowego Targu - miesięcznie 3,5 tys. - przyp. red.) Wystąpiliśmy do niego o zwrot pieniędzy. Nie będzie miał wypłaconych środków z tytułu odprawy, która mu się należała, będzie zabezpieczona jako depozyt do czasu rozstrzygnięcia sprawy. Naszym zdaniem i zdaniem naszych prawników - nie należały mu się. W tej sprawie wystąpiliśmy też do Regionalnej Izby Obrachunkowej, by się wypowiedziała. To, co uważamy za ewidentne nieprawidłowości staramy się rozstrzygnąć.

Nie wiem czy są to bardzo poważne sprawy, ale na pewno są one szeroko komentowane i nieprzyjemnie wpływają na ocenę pracy Kicińskiego. Ale myślę, że ta praca będzie kiedyś w wielu aspektach oceniona pozytywnie. Jeśli chodzi o gospodarowanie finansami - ocena będzie negatywna. Ale przy szpitalu trzeba brać pod uwagę też inne rzeczy. Na jakim poziomie jest placówka, jaką uprawia się tam medycynę i czy ludzie czują się bezpiecznie - a tu myślę że powiat Kicińskiemu sporo zawdzięcza.

Duże nadzieje wiąże Pan z Markiem Wierzbą?

Duże. Decyzja dotycząca pana Wierzby nie jest decyzją w ciemno, związana jest z obserwowaniem rożnych jego aktywności do tej pory. Kładziemy w tym momencie bezwzględny nacisk na kwestie organizacyjne i finansowe. W kwestiach medycznych otrzyma pełną pomoc. Obecnie temu szpitalowi mniej jest potrzebny dalszy rozwój medyczny. Utrzymanie osiągnięć z ostatnich trzech lat - już będzie sukcesem. Potrzebny jest teraz rygor finansowy. Myślę, że Marek Wierzba się do tego nadaje, a jego działania będą przynosić efekty. Można mówić, że skierowanie kogoś z powiatu do kierowania szpitalem jest działaniem doraźnym, ale jest wiele przykładów, że działania doraźne są niezwykle trwałe. Marek Wierzba dał sobie czas do końca roku i myślę, że ten czas przysłuży się do podpisania z nim umowy na dłużej.

Będzie więc trzeba poszukać nowego sekretarza powiatu.

Myślę, że Wierzba marnował się jako sekretarz, ale na razie sekretarzem też jest. Ma podzielony etat. Większość czasu spędza w szpitalu, potem jest w urzędzie. Na dłuższą metę tak nie może jednak funkcjonować. Mam nadzieję, że koniec końców zostanie w szpitalu.

Dziękuję

Rozmawiała Sabina Palka

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 29.07.2010 11:51