Kino w Nowym Targu umiera - list do redakcji

- Prawdopodobnie nadchodząca zima pozbawi nas kina zupełnie, jeśli nie ruszy jakieś solidne, zastępcze ogrzewanie w kinie Tatry - pisze w liście do P24 Jan Gil.
Mija już dwa lata od zaprzestania działalności filmowej w Miejskim Ośrodku Kultury - myślę o Dyskusyjnym Klubie Filmowym. Przez blisko 17 lat zajmował się tym Adam Rapacz - prowadzący kino Tatry. MOK dość biernie w tym uczestniczył, traktując DKF na pół komercyjnie, pobierając od Rapacza, ulgowe co prawda, ale regularne opłaty za wynajem sali i aparatury. DKF był częścią, bynajmniej niekomercyjną, instytucji kulturalnej jaką jest kino Tatry. Można by powiedzieć - Adam Rapacz był przez lata prawdziwym mecenasem kultury filmowej w mieście - woził skrzynki z filmami, przenosił je własnymi rękami, opłacał operatora i obsługę seansów DKF-u, ponosił koszty pobytu zapraszanych do klubu artystów itp. Piszę o tym jako człowiek współtworzący niegdyś tę instytucję życia kulturalnego w naszym mieście i często pytany o sprawy kultury filmowej w Nowym Targu.

Sytuacja w tym obszarze kultury jest w mieście trudna. Istniejące kino nie spełnia już standardów i właściwie jest w rozsypce technicznej, a dotyczy to przede wszystkim budynku i sali kinowej. Właściciel - Krakowska Gmina Żydowska - specjalnie nie interesuje się obiektem, nie dokonuje niezbędnych remontów, pobierając tylko za dzierżawę stosowne opłaty od najemcy, którym jest nadal Adam Rapacz. Bardziej zagorzali kinomani jeżdżą już do Krakowa i tam zaliczają ciekawsze tytuły filmowe, a sprawia to ograniczony repertuar i i brak komfortu oglądania filmów w naszym kinie. Prawdopodobnie nadchodząca zima pozbawi nas kina zupełnie, jeśli nie ruszy jakieś solidne, zastępcze ogrzewanie w kinie Tatry. Tymczasem ciepła i przytulna sala widowiskowa w MOK-u jest tylko w niewielkim stopniu wykorzystywana do imprez kulturalnych. Uruchomienie choćby w szczątkowej formie pokazów filmowych w MOK-u nie jest aż tak wielkim problemem, wystarczy wyremontować istniejące projektory, ale czy komuś z decydentów kultury w naszym mieście na tym w ogóle na tym zależy, skoro od dwóch lat nikt po Rapaczu nie zapełnił luki w tym obszarze (a ponoć prowadzenie działalności kulturalnej jest jednym z obowiązków gminy).O kilku już lat słyszę o planach modernizacji sali widowiskowej, również pod kątem nowoczesnej aparatury filmowej i nagłaśniającej i nadal nic. Okoliczne gminy - miasta już to dawno zrobiły, wykorzystując fundusze zewnętrzne celowe - wystarczy pojechać do Limanowej i sprawdzić to w tamtejszym domu kultury.

Powyższa refleksja nie jest bynajmniej związana ze zbliżającą się kampanią wyborczą - jej autor nie zamierza kandydować - zwyczajnie, coś jeszcze chętnie obejrzałbym na starość w kinie, szczególnie w zimie i... w ciepłym kinie.

Jan Gil

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 12.10.2010 09:36