Hokej. GKS Tychy - Podhale Nowy Targ 5:6. Baranyk nie zawiódł

Nowotarscy kibice nie oczekiwali zbyt wiele po swoich ulubieńcach, którzy wyjechali na kolejną ligową potyczkę po serii trzech porażek z rzędu. W zupełnie innej sytuacji byli kibice GKS-u, których pupile kończyli zwycięstwami sześć ostatnich meczy.
Sam początek meczu to dwa strzały z dalszej odległości oddane przez hokeistów z szarotką na piersi, które jednak nie mogły zaskoczyć Szydłowskiego. Potem gra przeniosła się do tercji gości, a to za sprawą kar. Tyszanie mięli w tym okresie swoje szansę jednak Rajski nie dał się pokonać. W 16 minucie na prowadzenie wyszło w końcu Podhale po bramce Baranyka. Gol ten był niespodzianką dla kibiców, gdyż ostatnio nowotarżanie przyzwyczaili nas, że sami pierwsi tracą bramki. Po minucie było już 0:2.

Kolejne dwadzieścia minut rozpoczęło się od niezbyt śmiałych ataków tyskiej drużyny. Wydarzenia na tafli nie potoczyło się jednak po myśli gospodarzy i w 28 minucie sytuację sam na sam wykorzystał Damian Kapica, zdobywając 3 bramkę dla Podhala. Dwie minuty później swoją okazję mieli Tyszanie, jednak Parzyszek z bliska nie pokonał Rajskiego. Minutę później gospodarze w końcu zdobyli swoją pierwszą bramkę, kiedy to z niebieskiej mocno uderzył Jakes, a do odbitego przez Rajskiego krążka dopadł Bagiński po czym ulokował krążek za plecami nowotarskiego bramkarza. Po tej bramce gra Szarotek zupełnie się załamała. W kolejnych trzech minutach Rajski jeszcze trzy razy musiał wyciągać krążek z bramki - kolejno po drugim trafieniu Bagińskiego, a następnie Galanta i Vitka. Na szczęście po tych czterech szybkich ciosach, drużyna Podhala mimo gry w osłabieniu wyprowadziła szybką kontrę zakończoną golem Neupauera i uspokoiła będących na fali gospodarzy. Cieszy fakt, że po istnej kanonadzie przeciwnika drużyna potrafiła się pozbierać i dać sobie szansę walki w ostatniej części gry. Tercja zakończyła się remisowym rezultatem 4:4 i prawdopodobnie była najbardziej "szaloną" odsłoną w obecnym sezonie.

W trzeciej tercji oba zespoły bardziej postawiły na defensywę, żeby nie powtórzył się festiwal strzelecki z poprzedniej tercji. Po kilku minutach gospodarze zaczęli jednak "łapać" kary, co spowodowało, że w pewnym momencie nowotarżanie grali z podwójną przewagą i Marcin Kolusz wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie. Na pięć minut przed końcem meczu wyrównali Tyszanie po akcji doświadczonych Parzyszka i Gonery. Wynik po regulaminowym czasie gry - 5:5, a o zwycięstwie miała przesądzić dogrywka lub rzuty karne.

Podhalanie przystępowali do dodatkowego czasu gry w osłabieniu ( jeszcze 1:40 do odsiedzenia pozostawało Sulce), a na dodatek w 61 minucie karę otrzymał Różański i wydawało się, że Tyszanie muszą wygrać ten mecz, tym bardziej że mieli ku temu sytuacje. Niewykorzystane okazje lubią się mścić, tak było i tym razem. Na 32 sekundy przed końcem czasu Baranyk, po podaniu Kolusza uciszył rewelacyjnie kibicującą tyską publiczność.

Po meczu powiedzieli:
Milan Baranyk: Na lód wyjechaliśmy bardzo zmotywowani, chcieliśmy się zrehabilitować za ostatnie mecze. Graliśmy konsekwentnie do 0:3, później chyba uwierzyliśmy, że mecz jest wygrany i nastąpiło rozluźnienie. Zamiast dobić rywala pozwoliliśmy mu żeby sprowadził nas na ziemię. Trener wziął czas i trochę nami wstrząsnął, no i wybił trochę z rytmu rywali. Kontra „młodych” i bramka w osłabieniu pozwoliła nam wrócić do gry. Później to zawodnicy GKS’u złapali głupie kary i Marcin Kolusz strzelił fajną bramkę i znowu było na plus. Gdyby nie „frajerska” bramka na 5:5 było by po meczu, a tak wszystko zaczęło się od nowa. W samej końcówce każda z drużyn mogła strzelić jeszcze po 3 gole, ale nerwy nie pozwalały być precyzyjnym. Osłabienie w dogrywce bardzo utrudniało nam grę ale bardzo chcieliśmy i udało się. Mam nadzieje, że nasza postawa w dzisiejszym meczu pozwoli uwierzyć wszystkim sympatykom Podhala w naszą drużynę. Osobiście ta wygrana dodała mi takiej wiary, takiego „paweru”, że jeszcze bardziej chce udowodnić moją przydatność dla Szarotek.

Jacek Szopiński: Ogólnie zagraliśmy bardzo dobry mecz, przeciwnik posiadał optyczną przewagę, ale nie stwarzał sobie zbyt wiele klarownych sytuacji, a na dodatek w bramce pewnie bronił Rajski. Moi zawodnicy z kolei wyprowadzali bardzo groźne kontry. Prowadziliśmy już 3:0, jednak przyszedł moment dekoncentracji, gdyż w trzy minuty straciliśmy cztery bramki. Szybko jednak po wziętym czasie zaczęliśmy grać swoje i jeszcze w tej tercji zdołaliśmy wyrównać. Trzecia tercja była podobna do pierwszej, z tym że mieliśmy więcej sił od przeciwnika, gdyż przez cały mecz graliśmy na cztery ataki i trzy obrony. Przeciwnik nie miał zbyt wielu argumentów, bo poprzednie tercje kosztowały ich mnóstwo sił. My stwarzaliśmy sobie sytuacje, i kiedy graliśmy w 5 na 3 zdobyliśmy piątą bramkę. Wydawało się, że wygramy w regulaminowym czasie, Tychy zdobyły się na atak i w zamieszaniu pod bramką straciliśmy gola. Na domiar złego w samej końcówce złapaliśmy karę, a potem już w dogrywce kolejną, przez co musieliśmy praktycznie przez trzy minuty się bronić, a później po jednym z naszych ataków zdobyliśmy zwycięską bramkę. Trudno mi powiedzieć, czy wpływ na nasze zwycięstwo był brak Sobeckiego w tyskiej bramce. Strzelaliśmy bramki po ładnych akcjach, może by i Sobecki coś z tego wybronił. Dzisiaj w mojej drużynie dużo lepiej niż w poprzednich meczach zaprezentował się duet Baranyk-Bakrlik, ale trzeba pochwalić całą drużynę, gdyż każdy z zawodników włożył w ten mecz dużo sił i bardzo dużo serca.

GKS Tychy - Podhale Nowy Targ 5:6 (d). (0:2;4:2;1:1 d.0:1)
0:1 Milan Baranyk (Kasper Bryniczka, Frantiśek Bakrlik) -16:05
0:2 Jarosław Różański (Marcin Kolusz) -17:16
0:3 Damian Kapica -28:12 w przewadze
1:3 Adam Bagiński -31:44
2:3 Adam Bagiński (Tomas Jakes , Łukasz Sokół) -33:35
3:3 Radosław Galant (Sławomir Krzak) -34:29
4:3 Josef Vitek (Adrian Parzyszek) -34:50
4:4 Bartłomiej Neupauer (Bartłomiej Bomba) - 36:35 w osłabieniu
4:5 Marcin Kolusz -49:47 w podwójnej przewadze
5:5 Adrian Parzyszek (Sebastian Gonera) - 54:27
dogrywka - 5:6 Milan Baranyk -64:28 - złota bramka

GKS Tychy: Zbigniew Szydłowski (Sebastian Zgórski n/g) - Sebastian Gonera, Michał Kotlorz; Josef Vitek, Adrian Parzyszek, Jakub Witecki - Łukasz Sokół, Tomas Jakes; Adam Bagiński, Roman Simicek, Michał Woźnica - Krzysztof Majkowski, Marian Csorich; Radosław Galant, Michał Garbocz, Sławomir Krzak - Jakub Wanacki, Krzysztof Śmiełowski; Tomasz Wołkowicz, Mariusz Gurazda, Ladislav Paciga.

MMKS Podhale: Tomasz Rajski (Jarosław Furca n/g) - Kamil Kapica, Sebastian Łabuz; Piotr Kmiecik, Kasper Bryniczka, Damian Kapica - Władysław Bryniczka, Rafał Dutka; Jarosław Różański, Marcin Kolusz, Kelly Czuy - Dominik Cecuła, Maciej Sulka; Mateusz Michalski, Bartłomiej Bomba, Bartłomiej Neupauer oraz Frantisek Bakrlik, Mariusz Jastrzębski, Milan Baranyk.

Źródło: www.mmks-podhale.pl

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 26.11.2010 23:36