20 osób straciło w styczniu prace w Podhalańskim Szpitalu Specjalistycznym w Nowym Targu, wśród nich pełniący obowiązki ordynatora Oddziału Internistyczno-Kardiologicznego dr Paweł Chruściel.
- W styczniu wypowiedziałem blisko 20 umów o pracę - mówi "Dziennikowi Polskiemu" Marek Wierzba, dyrektor szpitala. Jak dodaje, wypowiedzenia otrzymali głównie kierowcy zespołów wyjazdowych, których za kierownicą mają zastąpić ratownicy z uprawnieniami do kierowania karetkami. Zwolnienia były też w dziale technicznym i administracji. Wypowiedzenie otrzymał też ordynator Paweł Chruściel. W uzasadnieniu odwołania napisano m.in.: " “utrata zaufania spowodowana niemożnością porozumienia się i współpracy z zarządzającymi szpitalem wynikająca z odmiennych wizji prowadzenia oddziału, która przejawia się w sposobie wykonywania obowiązków pracowniczych, brak skutecznych działań w celu obniżenia kosztów funkcjonowania Oddziału i doprowadzenia do jego bilansowania się, brak dbałości o dyscyplinę pracy podległych pracowników i wywiązywania się przez nich z obowiązków".
- Sam jestem w szoku - mówi w rozmowie z "DzP" dr Chruściel. - Tworzyłem ten oddział, pracowałem w tym szpitalu 20 lat, bez jakichkolwiek zarzutów dyscyplinarnych, bez żadnej skargi ze strony pacjentów i nie potrafię się dopatrzeć niczego, w czym naruszyłbym dyscyplinę pracy. Oczywiście ordynatorem się bywa. Kiedyś sam zrezygnowałem ze stanowiska zastępcy dyrektora ds. medycznych. Przy wręczeniu mi wypowiedzenia - mimo tego szoku - zapytałem, jak Pan Dyrektor widzi moją dalszą obecność w szpitalu i okazało się, że w ogóle nie widzi... Nie jest to zwolnienie ze stanowiska, ale całkowite wypowiedzenie umowy o pracę. Jeśli Pana Dyrektora stać na to, żeby pozbywać się specjalisty z bagażem doświadczeń, z nie najgorszymi chyba notowaniami u pacjentów - to powodzenia - dodaje.
- W naszym szpitalu pracuje wielu specjalistów popularnych wśród pacjentów i zasłużonych. Ale mamy też nadzatrudnienie w różnych obszarach - tłumaczy dyr. Wierzba i zapowiada, że to nie koniec zmian kadrowych w szpitalu.
Więcej w Dzienniku Polskim
oprac. r/