Kia się poprawiła. To fakt. Walczy o klientów już nie tylko niską ceną, ale także naprawdę wysoką jakością swoich produktów. Niedawno na rynek wszedł model Picanto. Sprawdzamy jak jeździ się „najtańszym z tanich”, który już 10 października będzie do kupienia w nowym salonie Kia „Wadowski” w Nowym Targu, przy ulicy Szaflarskiej.
Zaczniemy nietypowo, od analizy cennika. Zależy nam na samochodzie miejskim, w końcu do takich celów kupuje się samochody tej wielkości. Skoro tak – wystarczy nam 69-konny silnik 1,0. Większy komfort daje pięcioro drzwi, patrzymy więc na tę opcję. I tak oto najtańsze pięciodrzwiowe Picanto możemy mieć już za 31 490 złotych. My jednak otrzymaliśmy do testu model w najbogatszej wersji wyposażenia: XL. Jego cena nadal jest bardzo atrakcyjna (39 990 zł), a otrzymujemy za to auto z wyposażeniem, którego nie powstydziłby się kompakt: klimatyzacja, dzienne światła LED, dobry zestaw audio z USB i AUX oraz sterowaniem na kierownicy czy skórzane wykończenia kierownicy i drążka zmiany biegów. Oferta dobra. Czy rzeczywistość nie okaże się bolesna?
Kontakt z zewnątrz nastraja optymistycznie. Z przodu Kia jest po prostu ładna. Po włączeniu dziennych świateł LED staje się też nieco agresywna, co biorąc pod uwagę moc silnika może być zwodnicze. Uroda tyłu to kwestia dyskusyjna i zdania na ten temat były w redakcji podzielone. Tym niemniej tylna klapa jest szeroka, a próg załadunku odpowiedni, zatem dostęp do niewielkiego – typowo miejskiego – bagażnika jest bardzo dobry.
Wnętrze Picanto zaskakuje. Zaprojektowane zostało z dużym smakiem. Dwuramienna kierownica to nieczęste dziś rozwiązanie, a wygląda dobrze. Centralna konsola jest bardzo czytelna. Na samym jej dole mamy schowek, który posłużyć może za cupholder, wyżej zapalniczkę, gniazdo 12V i gniazda do podłączenia pendrive’a, iPod’a lub innego zewnętrznego urządzenia. Na górze mamy panel sterowania wentylacją oraz systemem audio. Z tym ostatnim spotkaliśmy się w modelu Sorento i już tam zachwyciła nas łatwość zarządzania muzyką z USB – da się to zrobić czytelnie i funkcjonalnie! Sterowanie z kierownicy także nie nastręcza żadnych problemów. Niestety z Sorento przeniesiono też do Picanto wadę – w postaci sterowania komputerem pokładowym. Nadal by zmienić jego funkcję – trzeba nacisnąć na przycisk zlokalizowany przy „zegarach”. Czy naprawdę w Korei jest to mniej niewygodne niż w Europie? Poza tym nie mamy jednak żadnych zastrzeżeń do funkcjonalności wnętrza małej Kii.
Jak Picanto jeździ? Najlepszy przymiotnik by to określić, to: „miejsko”. Samochód jest wygodny, świetnie radzi sobie z nierównościami, dużo lepiej niż wskazują na to jego wymiary. W zakresie prędkości typowych dla terenu zabudowanego silnik radzi sobie wystarczająco dobrze. W tracie, przy wyprzedzaniu, niestety brakuje mu mocy, ale ten samochód nie do tego przecież został stworzony. Zakręty pokonuje stabilnie, nie robi niespodzianek.
Picanto nie jest samochodem dla pasjonata sportowej jazdy, ale nikt tego nie obiecywał. W mieście sprawdza się naprawdę doskonale, niewiele pali, w najbogatszej wersji wyposażenia nie brakuje naprawdę niczego. A kosztuje… tyle co Kia!
Tekst: Sebastan Chrobak
Zdjęcia: Michał Adamowski
Najmniejsze samochody z reguły nie należą do najpiękniejszych. Owszem są wyjątki ale nowa Kia Picanto do nich nie należy. Jak zwykle producent oferuje świetną cenę i gwarancję ale czy to wszystko? Otóż nie. Kia swoim najmniejszym samochodem wyznacza nowy poziom jakości wnętrza i wyposażenia. Mało tego jak na auto przedstawiciela handlowego, czy dostawcy pizzy Picanto ma bardzo dobre właściwości jezdne. Gdybym szukał taniego miejskiego auta nowe „Pikaczento” byłoby z pewnością w ścisłej czołówce.
Zbigniew Sieczka