Steskal i Chowaniec przedstawili propozycje nowej targowicy w Nowym Targu. Ruszyła dyskusja, gdzie przenieść jarmark

Na posiedzeniu Komisji Gospodarki Komunalnej Rady Miasta Nowego Targu zaprezentowano dwie koncepcje uruchomienia targowicy w nowym miejscu. Piotr Steskal w imieniu spółki Limba zaproponował teren starego tartaku przy ul. Kolejowej, natomiast Janusz Chowaniec działki przy oczyszczalni ścieków. Każdy przekonywał, że jego propozycja jest najlepsza. Decyzja nie zapadła.
Miasto planuje przenieść targowicę w nowe miejsce od kilku lat. Jest to konieczne, bo przez teren obecnego jarmarku przy ul. Bereki przebiegać będzie odkładana do realizacji, ale wciąż planowana i konieczna wschodnia obwodnica miasta. Dotychczasowa koncepcja, by nowe targowisko stworzyć po drugiej stronie Białego Dunajca upadła, bo miasto nie doszło do porozumienia ze wszystkimi właścicielami działek.

W tym roku, najpierw spółka "Nowa Targowica" reprezentowana przez Janusza Chowańca, a następnie spółka "Limba", której interesy reprezentuje Piotr Steskal, syn współudziałowca spółki Ryszarda Steskala, przedstawiły miastu swoje propozycje.

Wczoraj nowotarscy radni mieli po raz pierwszy okazję poznać obie propozycje. Spotkanie cieszyło się tak dużym zainteresowaniem, że trzeba je było przenieść na salę obrad, bo w sali nr 020 zabrakło krzeseł i część gości stała. Obecni byli niemal wszyscy radni, część urzędników oraz burmistrzowie Marek Fryźlewicz i Eugeniusz Zajączkowski.

Pierwszy o swojej propozycji opowiedział Piotr Steskal. Zakłada ona, że nowa targowica powstanie na terenach dawnego tartaku przy ulicy Kolejowej (za stadionem miejskim) na 7 hektarowej działce, która należy do spółki. Inwestycja ma mieć duży rozmach. Teren ten, choć bardzo atrakcyjnie położony, jest aktualnie trudno dostępny, dlatego inwestor planuje stworzenie nowego, rozbudowanego systemu komunikacyjnego. Pierwszy zjazd prowadziłby z "zakopianki" (ul. Krakowska). Przedsiębiorca poinformował, że udało się, co jest niezwykle trudne, uzgodnić z Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad w Krakowie zjazd z drogi krajowej. Wjazd (wyjazd) na teren targowicy prowadziłby przez skrzyżowanie ze światłami na "zakopiance". Dalej teren targowiska otaczałaby pętla drogowa, przy niej powstałyby parkingi na ok. 700 miejsc postojowych, z której drugi wyjazd prowadziłby ul. Kolejową na ul. Ludźmierską. Pomysł, jak połączyć wyjazd ze skrzyżowaniem z ulicą Ludźmierską, także został uzgodniony, w tym przypadku z Zarządem Dróg Wojewódzkich. Właśnie te uzgodnienia są zdaniem Piotra Steskala jednym z największych walorów tej lokalizacji. - Świadczą o tym, że to przedsięwzięcie nie jest patykiem na wodzie pisane - zaznaczył. Na nowe drogi, które by powstały przy okazji budowy targowicy w tej okolicy, inwestor zamierza wydać ok. 8 milionów złotych.

Budowa nowej targowicy na terenie starego tartaku szacowana jest na ok. 20 milionów złotych. - Chcemy, aby na wzór zachodni, teren ten nie był wykorzystywany tylko w czwartki i soboty - przekonywał przedsiębiorca, proponując chociażby organizację w tym miejscu międzynarodowych targów skórzanych. O konkretnych rozwiązaniach dotyczących samej targowicy niewiele mówił. Powstałyby tam oczywiście stoiska handlowe, w dużej części zadaszone, część gastronomiczna, miejsca do handlu obwoźnego. Jak mówił, biznesplanu tego przedsięwzięcia, o który dopytywali go radni, nie przygotował, bo jest na to za wcześnie. Żeby go stworzyć, mówił, trzeba zatrudnić za konkretne pieniądze dobrych fachowców. - Mogę to sfinansować, ale musimy najpierw wiedzieć, że miasto jest zainteresowane tą lokalizacją - podkreślał. - O konkretach możemy porozmawiać wtedy, gdy będziemy mieć pewność, że miasto jest zainteresowane nasza koncepcją - dodał.

Zdaniem Piotra Steskala, gdyby spółka dostała zielone światło od miasta, byłaby w stanie zrealizować całą inwestycję nie wcześniej niż za 4 lata. Inwestycja nie byłaby realizowana etapowo, ale od razu w całości. - Albo bierzemy kredyt, finansujemy przedsięwzięcie i budujemy je w całości i otwieramy, albo nie ma o czym mówić - mówił.

Janusz Chowaniec i jego współpracownicy przedstawili więcej konkretów, o które dopytywali radni, szczególnie jeśli chodzi o korzyści dla miasta, choć część przedstawionych wyliczeń była podważana. Proponowana przez lokalizacja to 6 hektarów prywatnych terenów koło oczyszczalni ścieków przy ul. Waksmundzkiej, od strony złączy Białego i Czarnego Dunajca, plus docelowo kolejne 6 ha należących do miasta. Spółkę "Nowa Targowica" tworzy 29 właścicieli działek. - To inicjatywa obywatelska - podkreślał Chowaniec. Jak przekonywa,ł to propozycja szybsza do realizacji i tańsza. Przede wszystkim jej główny walor to wyprowadzenie jarmarku z centrum miasta i ożywienie wschodniej jego części, w tym wykorzystanie nieatrakcyjnych terenów przy oczyszczalni. Plusem jest też praktycznie gotowy układ komunikacyjny. Inwestycje w infrastrukturę to budowa około 800-metrowego odcinka drogi, stanowiącej odgałęzienie drogi do oczyszczalni i wybrukowanie placu targowego i parkingów, które miałyby pomieścić 800 samochodów i 40 autobusów. Przedstawiciele "Nowej Targowicy" mówili też o konkretnych wpływach do kasy miasta, nawet na poziomie około 2,5 miliona złotych już po pierwszym roku. Targowica miałyby być udostępniana etapowo - w pierwszym roku 30 procent terenu, w kolejnych latach następne obszary aż do wyczerpania gruntów. O konkretach zagospodarowania targowicy szczegółowo nie mówiono. Inwestorzy koszty całego przedsięwzięcia szacują na ok. 11 mln zł, w tym 7 mln zł główni udziałowcy są w stanie wyłożyć z własnej kieszeni, na resztę planują wziąć kredyt (twierdzą, że są już po korzystnej dla nich rozmowie z jednym z banków). Nowa targowica, jak mówił Janusz Chowaniec, w pierwszej, podstawowej wersji mogłaby być uruchomiona już za 2 lata.

Radny Andrzej Rajski mówił, że w koncepcji "Limby" brakuje mu informacji, co z tego wszystkiego będzie miało miasto. - Bez precyzyjnego biznesplanu tego nie powiem. Ja nie będę mówił o 2,5 mln zł, bo to byłaby kwota wzięta z nieba - odpowiedział Piotr Steskal.

Radny Paweł Liszka stwierdził, ze w przypadku "Nowej Targowicy" trudno mówić o biznesplanie, skoro nie zawiera on wielu podstawowych danych. Rozbieżności pojawiają się chociażby przy kosztach budowy drogi. Janusz Chowaniec podał, że mogłyby wynieść ok. 800 tys. zł, Wojciech Watycha z wydziału gospodarki komunalnej i zagospodarowania przestrzennego Urzędu Miasta w Nowym Targu mówił, że 2,5 mln zł.

Dyskusja toczyła głównie wokół szczegółów, ale obaj inwestorzy i ich współpracownicy w większości przypadków unikali wyczerpujących odpowiedzi na pytania przekonując, że w tej chwili gra toczy się o wybór lokalizacji, a na konkrety przyjdzie czas później.

Doradca burmistrza ds. strategii miasta Marcin Ozorowski zwrócił uwagę, że decyzja o wyborze lokalizacji targowicy, to decyzja strategiczna dla miasta i tak należy na nią patrzeć. M.in. wyznaczy wyznaczy kierunek w którym otworzy się miasto i dokona zmian przestrzennych.

Pod koniec dyskusji głos zabrał burmistrz Marek Fryźlewicz, ale nie opowiedział się za żadną z propozycji. - Są dwie poważne propozycje, które muszą mieć jeszcze duże uzupełnienia, żeby można było podjąć decyzję - powiedział.

Radni nie głosowali nad żadną z propozycji. Stwierdzono potrzebę dalszych spotkań, na których przedstawione by zostały szczegóły obu przedsięwzięć.

r/

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 20.12.2012 11:38