Oba zespoły dzieliła w tabeli różnica 14 „oczek”. Pisarzowa u siebie jesienią ograła Podhalan 4:2. Gospodarze nie byli faworytem, ale w piłce to nic nie znaczy. Tym bardziej, iż gospodarze pragnęli punktów jak kania dżdżu. Liczono na ich determinację, gryzienie trawy.
Wiosną nowotarżanie jeszcze nie wygrali. Dwa ostatnie spotkania zakończyli podziałem punktów. Do trzech razy sztuka? Kibice miejscowej jedenastki mieli nadzieję, że sprawdzi się to stare powiedzenie. Nie sprawdziło się. Zespołem lepszym w przekroju całego spotkania byli przyjezdni. Lepiej operowali piłką, grali szybko i kombinacyjnie. A przede wszystkim zdominowali środek pola. W Podhalu środek nie istniał. Nie miał kto dokładnie rozegrać piłki, uruchomić kolegów długim podaniem, nie potrafiono przerwać akcji, odcinać rywala od podań. Ta różnica w poziomie gry od razu widoczna była na tablicy wyników.
Po zmianie stron gospodarze nieco lepiej się zaprezentowali, ale nie na tyle, by napędzić strachu przeciwnikowi. Gra toczyła się w trudnych warunkach, podczas ulewnego deszczu, a murawę pokryły kałuże wody, w których zatrzymywała się piłka. Śliska sprawiała wiele kłopotów piłkarzom w jej opanowaniu.
NKP Podhale Nowy Targ – Olimpia Pisarzowa 1:3 (0:2)
0:1 Gorski (M. Dudek) 14 po wolnym
0:2 Sobonkiewicz (Kurzeja) 27
0:3 Tumidaj 75 karny
1:3 Sulka 83
Stefan Leśniowski
[SPORTOWEPODHALE]index.php?s=tekst&id=6280[/SPORTOWEPODHALE]