"Żółwik" coraz bardziej agresywny. Śledzi, zaczepia i bije młode kobiety po twarzy. Policja niewiele może zrobić

NOWY TARG. Młody, psychicznie chory mężczyzna, powszechnie znany jako "Żółwik", coraz śmielej zaczepia młode dziewczyny na ulicach miasta. Bywa, że używa wobec nich przemocy. Na policję zgłosiło się już sześć kobiet. Ale policja niewiele może zrobić, bo chłopak jest niepoczytalny i nie można go karać. Nie można go też odizolować.
Także do redakcji Podhale24.pl spływają dramatyczne relacje młodych kobiet, które spotkały "Żółwika". Oto jak one wyglądały:

" Niespodziewanie mnie uderzył w twarz z całych sił, zakręciło mi się w głowie"

"Stałam w kolejce w kiosku, zaczepił mnie mężczyzna o pseudonimie \'\'Żółwik\'\'. Powiedział \"nie przeglądaj się tyle\'\', uśmiechnęłam się do kuzynki, nie śmiałam się z niego, po prostu się uśmiechnęłam - wspomina Sylwia W., która nieprzyjemne spotkanie z "Żółwikiem" miała 2 maja w Nowym Targu. "Podszedł do mnie, zapytał czy to śmieszne odpowiedziałam grzecznie, że się wcale nie śmieje, następnie powiedział, żebym się na niego nie patrzyła więc odwróciłam głowę. Niespodziewanie mnie uderzył w twarz z całych sił, zakręciło mi się w głowie. Na szczęście nie miałam poważnych urazów. Ludzie w kolejce nie zareagowali. Postanowiłam, że pójdę na policję, ale najpierw udałam się do koleżanki, która pracuje w sklepie. Zapłakana wbiegłam do sklepu kosmetycznego, opowiedziałam jej o całym zdarzeniu, niestety mi nie pomogła, a wręcz przeciwnie-zaczęła się śmiać ze sprzedawczyniami tego sklepu. Byłam zdezorientowana nie wiedziałam co mam zrobić. Postanowiłam z kuzynką, że pójdziemy po doładowanie i zadzwonimy po moją ciocię.Kiedy szłyśmy ul. Krzywą zobaczyłyśmy niebezpiecznego psychopatę, który wcześniej mnie zaatakował. Zobaczył mnie, natychmiast zmienił kierunek i zaczął za nami biec, wbiegłyśmy do biura podróży niestety tam też nie otrzymałyśmy pomocy. Czekałyśmy parę minut, i rozglądałyśmy się czy jest w pobliżu, nigdzie go nie widziałyśmy, więc szybko pobiegłyśmy do sklepu po doładowanie i zadzwoniłyśmy po ciocię, która po nas przyjechała. Pewien mężczyzna zapytał, dlaczego płaczemy. Opowiedziałyśmy całą historię, ponownie zobaczyłyśmy faceta, którego się panicznie bałyśmy, zobaczył nas i patrzył, był przerażający. Szybko powiedziałam, że to on, pracownik sklepu wybiegł za nim. Niestety nie zdołał go złapać, bo zaczął uciekać. Gdy wróciłam do domu i już się uspokoiłam, pojechałam z siostrą na policję, wszystko opowiedziałam ze szczegółami, niestety tam usłyszałam, że nie mogą mi pomóc, ponieważ nie ucierpiałam poważnie, a on jest chory psychicznie. Dowiedziałam się też, że było wiele zgłoszeń, dotyczących zbrodniarza i zaatakował już wiele dziewczyn, parę z nich leżało w szpitalu. Pozostaje mi się bać każdego dnia, że zostanę pobita na śmierć, może wtedy POLICJA, która ma dbać o bezpieczeństwo każdego z nas, uzna, że przestępca powinien zostać zatrzymany".

"Jestem wykończona. Nie potrafię normalnie funkcjonować"

"Idąc do pracy po raz kolejny zostałam napadnięta przez ŻÓŁWIKA, chorego psychicznie młodego mężczyznę przygarbionego z dużym nosem chodzącym w tym okresie w czarno zielonej kurtce. Nie jestem pewna ale raczej ma na imię Sławek - napisała w liście nadesłanym na kontakt@podhale24.pl Monika F. - Ten chłopak mnie prześladuje !!! Rok temu napadł mnie na ulicy Ogrodowej, kiedy szłam do laboratorium, robiło się ciemno, pora jesienna. Obok mnie szła starsza kobieta i ten do tej pory jeszcze nie znamy mi chłopak- ŻÓŁWIK. Przyspieszyłam i on też przyspieszył. Obróciłam się do tyłu, a on udał że patrzy na dół, teraz wiem że chciał uśpić moją czujność. Wchodząc na kostkę brukową która dzieli laboratorium od ul. Ogrodowej w pewnej chwili odwróciłam się, a on złapał mnie za ręce i patrzył tępym wzrokiem, zaczęłam krzyczeć przeklinać i go bić. Wpadłam w furię. Uciekł a ja uciekłam do laboratorium. Dobrze że ta sytuacja tak się skończyła, że potrafiłam się obronić i głośno krzyczeć. Następne sytuacje z nim związane mocno utwierdziły mnie w przekonaniu że ON MNIE DOBRZE KOJARZY. Nie zapomniał tego zdarzenia i nie wiem chce się zemścić? Jadąc autobusem widziałam jak stoi na przystanku, on też mnie zauważył i posyłał mi " buziaki", następnie pukał po oknie i machał (pracuje niedaleko rynku ). Nie cały miesiąc temu, wychodząc z autobusu coś do mnie mówił i gestykulował a,le ja odwróciłam głowę w drugą stronę. No a dzisiaj jeszcze to zdarzenie. Szłam ul. Sokoła, jak tylko mnie zobaczył obrócił się na pięcie i przyspieszył kroku. Zatrzymałam się. On chciał mnie opluć, okrzyczałam go, że powinien się leczyć i zgłoszę to na policje po czym zaczął lecieć w moja stronę, a ja uciekać . Uciekł w Stronę rynku, a ja w stronę ul. Kolejowej. Cały czas oglądał się za siebie. Nie wchodziłam nawet do pracy od razu, bo bałam się że może zauważyć, gdzie wchodzę i szybko przylecieć. Chociaż i tak wie gdzie pracuję. Nie mam siły już do niego . Jestem wykończona. Nie potrafię normalnie funkcjonować . Wychodzę późno z pracy, gdy jest już ciemno, a nie daj Boże gdzieś go spotkam i co wtedy? Nosze ze sobą gaz, ale nie czuje się do końca bezpiecznie. A ludzie?? ludzie uważają ze jeśli ich to nie dotyczy, to po co kogoś bronić. Dzisiaj krzyczałam, a ludzie tylko patrzyli nikt nie chciał się wtrącić".

Policja: "Nie dysponujemy instrumentami umożliwiającymi izolację tej osoby"

O wyjaśnienia w tej sprawie zwróciliśmy się do Komendy Powiatowej Policji w Nowym Targu. - Od roku 2012 do KPP w Nowym Targu wpłynęło 6 zawiadomień dotyczących czynów, jakich miał się dopuścić ten mężczyzna - informuje asp.szt. Jacek Bobak, p.o. rzecznika prasowego nowotarskiej policji. - Dotyczyły one naruszenia nietykalności cielesnej, uszkodzenia mienia, nieobyczajnych wybryków. W większości przypadków sprawy te zostały umorzone wobec braku cech czynu ściganego z oskarżenia publicznego. W jednym przypadku skierowano wniosek o ukaranie do Sądu Rejonowego w Nowym Targu. Sąd umorzył postępowanie w tej sprawie wobec stwierdzonej niepoczytalności obwinionego.

Policja, jak zapewnia rzecznik Bobak, nie bagatelizuje problemu. - Podejmowane działania nie zostały ograniczone jedynie do prowadzenia postępowań zapewnia. - Wdrożone zostały działania o charakterze prewencyjnym, osoba ta znajduje się pod nadzorem dzielnicowego, a patrole prewencji otrzymują stosowne zadania w tym zakresie. Policjanci uczestniczyli ponadto w spotkaniach z młodzieżą ze szkół narażonych na kontakt z tą osobą, informując uczniów o sposobie zachowania w stosunku do tej osoby. Nawiązano również kontakt z rodziną mężczyzny. W obecnym stanie rzeczy Policja nie dysponuje instrumentami umożliwiającymi izolację tej osoby. Wszystkie osoby, które w jakikolwiek sposób ucierpiały na skutek jej zachowania mogą zgłosić to w najbliższej jednostce Policji. Każde zgłoszenie skutkowało będzie podejmowaniem prawnie możliwych działań, stosownych do treści zgłoszenia - dodaje.

r/

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 08.05.2014 16:15