Hokeiści MMKS dostali w kość

- Trener daje w kość. Treningi są bardzo mocne, z dużymi obciążeniami. Psychicznie i fizycznie jest ciężko, dlatego 3,5 dnia wolnego się przyda - mówi Krystian Dziubiński.
- Jeszcze tak ciężko nie pracowałem. Po raz pierwszy biorę udział w treningach na tak wysokim poziomie. Najcięższe dla mnie były interwały i Grit, który najpierw trwał 30 minut, a potem godzinę. Padały mięśnie – dodawał najmłodszy w zespole Oskar Jaśkiewicz.

Hokeiści MMKS Podhale zakończyli pierwszy cykl przygotowań. Cztery tygodnie minęły jak z bata strzelić. – To co zaplanowaliśmy zostało zrealizowane. Obciążenia były duże, ukierunkowane na akcent wytrzymałościowy – mówi trener Marek Ziętara.

Zawodnicy mieli urozmaicone treningi. Sporo czasu spędzali w sali Hi Fitness, aż trzy razy w tygodniu. Szymon Wesołowski wyciskał z nich siódme poty. - Dorobiony jestem jak koń po westernie – powiedział po Gricie, Sebastian Łabuz.

Były też biegi w terenie, obwody stacyjne, rowerowe wyprawy, gry zespołowe i „taternictwo” na ściance wspinaczkowej. Zawodnicy skarżyli się, że najciężej trenują ze wszystkich zespołów ekstraklasowych. – Też doszły mnie takie głosy – potwierdza Marek Ziętara. – Trzeba jednak pamiętać, że mamy młodą drużynę i potrzebuje dużo pracy. Ponadto zakończyliśmy sezon na początku marca, podczas, gdy inne zespoły kończyły z końcem marca, a nawet w kwietniu. Trzeba było inaczej zaplanować cykl treningowy. Cieszy frekwencja, była pozytywna. Kilku zawodników dołączyło w pierwszym bądź drugim tygodniu przygotowań. Związane to było z dogrywanie spraw kontraktowych. W tej chwili grupa liczy 25 zawodników. Obeszło się bez większych urazów. Jedynie Bartek Niesłuchowski skręcił kostkę, a Przemysław Michalski borykał się ze starą kontuzją stawu skokowego i niebawem przejdzie operację.

- Drużyna dobrze przepracowała pierwszy okres – dodaje Marek Rączka, asystent Marka Ziętary. – U chłopaków było widać pełne zaangażowanie. Cel, który sobie wyznaczyliśmy został wypełniony. Jako asystent mam określone zadania, które staram się realizować. Z Markiem fajnie układa się współpraca.

W ostatnim tygodniu trenerzy dokręcili swoim podopiecznym śrubkę. Podwójny Grit, biegi interwałowe i na zakończenie wyprawa rowerowa trasą Nowy Targ – Trybsz – Łapsze Nożne – Niedzica – Falsztyn – Nowa Biała – Nowy Targ. Podjazd w Falsztynie najbardziej dał się we znaki „kolarzom”. Zawodnicy pod górę jechali z prędkością 15km/h, na płaskim dochodziła prędkość do 30 km/h, a podczas zajadów nawet do 60 km/h. Szybko sformowała się czołówka, która nadawała ton rywalizacji. Krystian Dziubiński, Damian Kapcia, Mateusz Michalski i Oskar Jaśkiewicz. Ta czwórka po godzinie i 57 minutach dotarła do mety. Oskar to wyróżniająca się postać podczas przygotowań. Nie opuścił treningu, a na trasie kolarskiej wszystkim zaimponował. Jechał górskim rowerem, a mimo to dotrzymał koła starszym kolegom. Pokazał charakter.

Tekst i zdjęcie Stefan Leśniowski

[SPORTOWEPODHALE]index.php?s=tekst&id=7629[/SPORTOWEPODHALE]

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 12.06.2014 16:27