Bankrut się bawi

Na hokejowej niwie nic dobrego się nie dzieje. Ci, którzy wierzyli, że prezes PZHL, Dawid Chwałka zwoła „walne” wyborcze 9 sierpnia, mają jeszcze kilka godzin, by żyć złudzeniami.
Środa jest ostatnim dniem dla zarządu PZHL, by ogłosić zwołanie zjazdu sprawozdawczo – wyborczego, do czego zobowiązali go działacze klubowi. Prezes jednak przekonuje, że działa według litery prawa i nie ustąpi. I basta! Dla dobra polskiego hokeja! A to już zakrawa na kpinę.

Działacze chcą, by związkiem rządził Mariusz Czerkawski. Twierdzą, że to właściwy człowiek. Wtajemniczeni twierdzą, że pod jego rządami trzy firmy zainwestują w hokej. Z kolei aktualnie rządzący chce, by mu „ dali sponsora, a wyprowadzi związek z kłopotów”.

A kłopoty są spore. PZHL jest tak mocno zadłużony, że niebawem może ogłosić bankructwo! Mówi się o 4- milionowym zadłużeniu. Do tego związek musi zapłacić nieprawnie zwolnionemu sekretarzowi generalnemu Markowi Bykowskiemu 300 tysięcy złotych z tytułu zaległych pensji i kosztów sadowych. Piotr Hałasik uznał, Bukowskiego za persona non grata i zwolnił go. Nie dotknęło to tylko jego, ale również braci Pyszów - Wiktor (trenera kadry) i Mariana ( szefa wyszkolenia). Sąd uznał, iż zarzuty wobec Bykowskiego były banalne i przywrócił go do pracy. Teraz urzęduje w związku dwóch sekretarzy generalnych.

- Mam pensję, nie pełnię żadnej funkcji, ale przychodzę do pracy – mówi Marek Bykowski. – Od czasu do czasu służę radą, jeśli po takową się ktoś zwróci. Zawarłem porozumienie z prezesem i zaległości wobec mnie będą płacone w ratach. Będę tak długo pracował, aż te długi zostaną spłacone.

Stefan Leśniowski

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 09.07.2014 19:04