Nie umarli! (zdjęcia)

– Przynieście dużo wody i ręczniki. Pot będzie się lał strumieniami. Oj, będzie się działo. Zwycięstwo samo nie przyjdzie, tylko ciężka praca do niego was przybliży – mówił przed tygodniem Szymon Wesołowski, zapowiadając dzisiejszy Grit połączony z ćwiczeniami z gumami.- Boję się, żeby nie umarli – martwił się Marek Ziętara.
Mógł się obawiać, gdyż pierwsze dni tygodnia były bardzo intensywne. Zawodnicy w kość dostali podczas interwałów na rowerze pokonując trasę na Długiej Polanie, podczas wybiegów na górkę na lotniku (aż 21 razy), czy pokonywaniu 200 metrów ( również 21 razy). Do tego siłowania. W ostatnim tygodniu pracy trener mocno przykręcił śrubkę, a tu jeszcze Grit i gumy.

Po słowach trenera powiało grozą. Aż starach było iść do Hi Fitness. Co ten Szymon z nimi zrobi? Tym bardziej, iż należy do takich, którzy potrafią z człowieka wycisnąć coś więcej, niż natura dała. To wszystko dzięki umiejętności motywowania. On sam też się nie oszczędza, ćwiczy razem z nimi. Mokry jakby dopiero wyszedł spod prysznica. A do tego jeszcze rzuca hasłami, które pozwalają wydobyć zawodnikowi pokłady dodatkowej energii.

- Sukces to praca – powtarzał kilkakrotnie. – Wy musicie zwyciężać, stać na podium ponad wszystkimi. Jeśli może cię coś zatrzymać, to tylko ty sam.

I tak w koło Macieju. I jeszcze zwiększał tempo wykonywanych ćwiczeń. . – Tempo, tempo – niosło się po sali. – Nie zatrzymuje się, masz przyspieszyć. Tu nie ma czasu na myślenie, to jest czas na pracę. Nie ma czasu na przerwę, tu się pracuje. Nie widzę intensywności. Nie ma z czego wyskoczyć, wypchać, to znaczy, że się opierdzielasz. Musisz dołożyć obciążenia.

Patrzę na zawodników. Ich mimika mówi wszystko. Widać, że czym dalej w las, tym coraz ciężej oddychają, tym twarze są skrzywione i mokre od potu. Bez przerwy któryś sięga po butelkę mineralnej i ręcznik. Podłoga śliska, jak lód, na którym będą musieli zmazać plamę z poprzedniego sezonu. Więc praca i tylko praca, a końca nie widać.

Tymczasem Szymon oznajmił: - To dopiero początek. Czyżby było ciepło? – pytał zdziwiony. – Nie wierzę. Dopiero teraz poczujesz co to jest pieczenie. Ciało ma działać jak dobrze naoliwiona maszyna.

Nie wszyscy wykonują ćwiczenia tak jakby chciał. - Nie widzę powodu, żeby się zatrzymać. Nie teraz – wręcz krzyczał. - W takim miejscu, kiedy do końca postało 60 sekund. Słabość to naturalna rzecz, ale przez trening możecie ją wyeliminować. Będziesz mógł dzięki temu więcej osiągnąć. Musicie nauczyć się podnosić, dążyć do zwycięstwa – kolejne sekwencja motywująca.

30- minutowy Grit dobiegł końca, ale to nie wszystko. Hokeistów czekają kolejne pół godziny walki, tym razem z gumą.

- Teraz będzie lżej, ale tylko odrobinę. Częstujcie się gumami, tylko proszę ich nie żuć – ostrzegał Szymon.
Zawodnicy nie umarli po kolejnej porcji tortur, ale… W samej końcówce niektórzy sprawiali wrażenie jakby prąd im odcięło. Podniesienie nogi sprawiało ogromne trudności. Każde polecenie Szymona wykonywali z ogromnym wysiłkiem. Wreszcie koniec. Oklaski, można pojechać na Termy do Bukowiny, by zregenerować ciało.

- Dość ciężki trening – przyznaje Dariusz Gruszka. – Wszystkie serie Grita, to ciężkie i intensywne treningi. Dlatego tak duże kałuże wody na parkiecie. Gumy były pierwszy raz na treningu, ale myślę, że większość z nas miała już z nimi styczność. To jest ćwiczenie typowo rehabilitacyjne, ale zmodyfikowane. Niby nieduże obciążenie, ale mnóstwo powtórzeń i organizm się męczył. Dały w kość, tym bardziej, że byliśmy po ciężkim 30 – minutowym Gricie. 8- tygodniowy okres przygotowawczy już pomału dobiega końca. W końcu będziemy mieli dwa tygodnie wolnego. Przez tydzień będę trenował, żeby nie zatracić tego, co się wytrenowało. Drugi będzie wolny, poświęcony na regenerację. Nigdzie nie wyjeżdżam na urlop, bo pieniądze poszły na remont. Jeśli już, to z narzeczoną wyskoczymy na Słowację.

Stefan Leśniowski

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 09.07.2014 19:11