No i fajrant

Hokeiści Podhala zakończyli 8- tygodniowe letnie przygotowania. Na efekty pracy będziemy musieli poczekać do zimy. Teraz czeka ich zasłużony dwutygodniowy urlop. O ocenę przygotowań poprosiliśmy trenera Marka Ziętarę.
No i fajrant.

- Nareszcie chłopcy ode mnie odpoczną, choć niedługo. Zakończyliśmy letnie przygotowania, które składały się z dwóch czterotygodniowych cyklów. Przebiegły zgodnie z planem i jestem z nich zadowolony, bo zawodnicy pracowali naprawdę solidnie. W pierwszej części kładliśmy mocny nacisk na wytrzymałość tlenową i mięśniową. Wprowadziliśmy różne formy gier zespołowych, a także trening integracyjny- wspinaczkę na ściance. Dużo było zajęć w terenie, biegów interwałowych, jazdy na rowerze, zajęcia w klubie Hi Fitness. W drugiej części akcent położony był na pracę szybkościowo – siłową. Ponownie wiele gier zespołowych, ciężary i kolejny trening integracyjny paintball. To co zaplanowaliśmy, zrealizowaliśmy.

Dotychczas hokeiści grali latem w piłkę nożna lub koszykówkę, a teraz była siatkówka w hali i na piasku, piłka ręczna, piłko – hokej… Czemu miały służyć te dyscypliny?

- Po pierwsze miały urozmaicić trening. Stąd różne formy gier zespołowych, jak wspominane plus gra w zbijanego. Po drugie – wymagały od zawodnika myślenia, gry kombinacyjnej, grania blisko siebie, agresji, dokładnego krycia, współpracy i wymiany pozycji. Chciałem, by wszystkie te elementy znalazły w tych dyscyplinach swój akcent. Dlatego tak ich dużo.

Często się zdarza, że w okresie letnim jest dużo urazów, kontuzji. Jak było w twoim zespole?

- Nas dotknęły tylko dwa delikatne skręcenia, która nie wyeliminowały graczy z zajęć. Poza tym nie stało się nic złego. To świadczy, że to co robiliśmy nie było na wariackich papierach, ale przemyślane. Naprawdę z drużyn zaangażowaniem chłopcy podchodzili do zajęć. Było solidne podejście do pracy. Frekwencja też dopisała.

Zawodnicy dochodzili w trakcie przygotowań. Wielkiewicz najpóźniej dołączył do zespołu. Nadrobi stracony dystans?

- To, że ktoś później dołączył nie było zależne ode mnie. Różne sprawy, a przede wszystkim kontraktowe, spowodowały, iż doszło do takiej sytuacji. Jeśli chodzi o Wielkiewicza, to nie ma innego wyjścia, musi nadrobić stracony czas. Jeśli nie, to będzie to widoczne w każdym kolejnym etapie naszej pracy.

Pozycja bramkarza będzie pewna po zaangażowaniu Ondrieja Raški?

- Cieszy mnie, że go pozyskaliśmy, bo początek ubiegłego sezonu ta pozycja nie była naszą najmocniejszą stronę. W końcówce ratował nas Andriej Gawriłow, ale ten nie zdecydował się na przedłużenie z nami kontraktu, wybrał KHL i nowo powstały klub w Soczi. O Rašce myślałem już w trakcie poprzedniego sezonu. Nawiązałem z nim kontakt, ale wybrał Sanok. Po sezonie wróciliśmy do rozmów i okazały się skuteczne. Cieszy mnie to. Liczę na niego, że wesprze drużynę z tylu. To, że zna się na bramkarskim fachu przekonał nas w ubiegłym sezonie w barwach Katowic. Pokazał, że potrafi wygrać mecz, że w trudnych momentach wesprze zespół. Liczę, że podobnie będzie u nas.

Rozmawiał Stefan Leśniowski
[SPORTOWEPODHALE]sportowepodhale.pl/index.php?s=tekst&id=7724[/SPORTOWEPODHALE]

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 12.07.2014 20:21