Stanisław Apostoł: Pasztet końsko-zajęczy czyli budżet obywatelski

"Jestem przeciwny Budżetowi Obywatelskiemu, bo to ściema i wodzenie za nos" - pisze były radny miejski Stanisław Apostoł.
Pamiętam jako dziecko, legendarny rarytas - pasztet końsko-zajęczy. Przytaczano to określenie jako przykład perfidnej propagandy reżimowej. Cóż, że braki w zaopatrzeniu ale przecież, kiedyś ujrzymy go na półkach. Pasztet końsko-zajęczy. Proporcja składników – jeden koń, jeden zając.

Przypomniała mi się ta komunistyczna ściema, kiedy dotarłem do szczegółów projektu pod nazwą „budżet obywatelski”. Myślę sobie, cóż za śmiałe rozwiązanie! Czyżby większość budżetu (bo przecież nie 100%) miała być tworzona w oparciu o bezpośrednie obywatelskie wskazówki. Jak w starożytnej Grecji?! Demokracja w klasycznej, wysublimowanej postaci?

Budżet Miasta dotychczas był urzędniczy. Przygotowywał go urzędnik – Burmistrz, przyklepywali radni, a potem średnio co dwa miesiące (zwłaszcza jak nadchodził halny), tenże budżet był zmieniany. I to był klasyczny budżet urzędniczy w sosie samorządowym.

A teraz będziemy mieć budżet obywatelski. Na czym polega zasadnicza zmiana? Ano, z całej kwoty wydatków Miasta (np. w roku 2014 – 136 mln zł) wydziela się 1 mln zł, o którego przeznaczeniu decydują bezpośrednio Obywatele. Zatem budżet Miasta posiada segment urzędniczy 135 mln = 99,3% oraz segment obywatelski 1 mln = 0,7%. No i oczywiście dumną nazwę – BUDŻET OBYWATELSKI.

Strach pomyśleć co będzie, gdy za rok Rada Miasta powiększy „segment obywatelski” do niebotycznej kwoty 2 mln zł. To będzie znaczyło, że budżet obywatelski wzrósł o 100%, a w rzeczywistości wzrośnie on o 0,7%. Dość. Wszedłem na grząski grunt „gdybologii”, a nie o to mi chodzi.

Rzecz w tym, aby budżet był obywatelski w 100%. I nie uchwalany w jakiejś dusznej salce, okazjonalnie, jako kiełbasa (wróć!) jako wyborczy pasztet końsko-zajęczy, ale przez demokratycznie wybranych radnych, pod kontrolą wyborców. Dotychczas - to głównie tej kontroli brakowało.

Obecnie, gdy radni będą wybierani w okręgach jednomandatowych, sytuacja staje się nad wyraz czytelna. Każde pięć ulic będzie miało swojego radnego i każdy radny będzie miał swoje pięć ulic. Przed uchwaleniem budżetu taki radny powinien zwołać mieszkańców swoich pięciu ulic, przedstawić im propozycję budżetu, a potem wysłuchać uwag. Komu zabrać, komu dołożyć. Jeśli postulaty mieszkańców będą „księżycowe” – umieć to wyborcom wytłumaczyć, jeśli słuszne – winien przekonać jeszcze kilku radnych i walczyć w słusznej sprawie. Jeśli „polegnie” w głosowaniu, może stanąć z otwartą przyłbicą przed wyborcami i powiedzieć – walczyłem jak lew, ale X, Y i Z byli przeciw i mnie przegłosowali. Co, jeśli radny nie ma ochoty spotykać się z wyborcami? Za cztery lata nadchodzi czas rozliczeń. Jego samego, a zwłaszcza jego komitetu wyborczego: - Wystawiliście gościa, który przyszedł tylko po diety?
I to jest Budżet Obywatelski, przedyskutowany z Obywatelami w 100%, a nie tylko w zakresie 0,7%. Podobnie jak pasztet końsko-zajęczy powinien mieć proporcje 1 kg koniny / 1 kg „zajęczyny”, a nie, jak chcieli to ówcześni decydenci - 1 koń / 1 zając.

Jestem przeciwny Budżetowi Obywatelskiemu, bo to ściema i wodzenie za nos. Po co zerkać przez dziurkę od klucza, kiedy można otworzyć drzwi, które nie są wcale zamknięte. Starczy tylko nacisnąć klamkę, czyli… zdyscyplinować radnych.

Szedłem kiedyś przez bliźniacze z Nowym Targiem włoskie miasto Roverbella, w towarzystwie radnego tego Miasta, śp. Paolo Perfranceschi, skądinąd gorącego orędownika współpracy z Nowym Targiem. Był to okres uchwalania ich budżetu. Nie przesadzę ale na odcinku ok. 200 m zatrzymało nas kolejno sześciu obywateli miasta i każdy miał jakieś uwagi do budżetu. Radny Paolo cierpliwie każdemu tłumaczył, z niektórymi polemizował, innych uwagi notował. Po dwóch godzinach dyskusji Paolo mówi – Pójdziemy na skróty przez płot, bo inaczej nigdy nie dojdziemy na obiad.
Przełażąc przez płot, mówię do Paola – Popatrz, jak to jest. Ty – radny i ja – radny. Tylko, że ty nie możesz się opędzić od wyborców, a ja mógłbym cały dzień chodzić po Nowym Targu i pies z kulawą nogą nie spytałby mnie - co tam w budżecie słychać.

- U was młoda demokracja – tłumaczy mi Paolo. – Zobaczysz minie parę lat i ludzie zaczną się interesować. Drogi, Paolo (niech Ci ziemia lekka będzie), melduję - od tamtej rozmowy minęło równe 21 lat, a u nas wreszcie coś drgnęło. Budżet Obywatelski Miasta Nowy Targ jest już obywatelski w zakresie 0,7%.

Pora na finał. Zabrzmijmy klasykiem – Obudź się Miasto! 136 mln zł – to spora kasa i to są nasze, wyłącznie nasze pieniądze. I to my, Obywatele, poprzez radnych decydujemy w 100%, na co Burmistrz może je wydać. Nie ma żadnych przeszkód formalnych ni prawnych, aby „swojego” radnego przepytywać z budżetu, przedstawiać mu swoje wnioski i postulaty. Trzeba tylko chcieć!...

Stanisław Apostoł

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 09.09.2014 21:23