V liga: Trener Walczak podał się do dymisji

Piłkarze LKS Szaflary po dwu porażkach przełamali złą passę. Jarmuta na wyjeździe remisuje. Huragan przegrywa a trener podaje się do dymisji. Taki jest bilans ostatniej kolejki podhalańskich drużyn w V lidze.
Turbacz Mszana Dolna – LKS Szaflary 3:5 (1:4)
Piłkarze LKS Szaflary po dwu porażkach z Tymbarkiem i Orkanem Szczyrzyc w identycznym stosunku 4:2 powetowali sobie te niepowodzenia w Mszanie Dolnej wygrywając z miejscowym Turbaczem 5:3.

W tym meczu w ataku drużyny z Szaflar zagrało dwu nieobecnych na spotkaniu z Orkanem napastników: Mateusz Kłosowski i Dariusz Baboń. I obaj ci piłkarze walnie przyczynili się do wygranej swojego zespołu zdobywając po dwa gole. Festiwal strzelecki w drużynie z Szaflar już w 2 minucie otworzył Florian Kamiński. Po krótkim rozegraniu rzutu wolnego z Maciasiem F. Kamiński uderzył z 17 metrów i pokonał Stadnika. Po kolejnych dwu minutach goście prowadzili już 2:0. Piłkę przed polem karnym Smoleniowi odebrał Kłosowski i zacentrował w pole karne do Babonia a ten z najbliższej odległości uderzając piłkę głową umieścił futbolówkę w bramce. Tak też było w meczu ze Szczyrzycem ale teraz piłkarze z Szaflar nie popełnili już takich błędów i nadal atakowali. W 20 minucie po akcji Gogolaka D. Baboń w zamieszaniu podbramkowym po raz drugi wpakował piłkę do bramki Turbacza. Gospodarze odpowiedzieli strzałami Piekarczyka i Zasadniego. Uderzenie Piekarczyka wylądowało na słupku a strzał Zasadniego w dobrym stylu obronił Nykaza. Tym niemniej w 37 minucie gospodarze zdobyli gola a jego autorem był Marcin Drobny były gracz między innymi Porońca Poronin. Gdy wydawało się, że gospodarze za chwilę złapią kontakt bramkowy kapitalny strzał na zakończenie pierwszej odsłony spotkania z 30 metrów oddał Kłosowski. Z półobrotu uderzył piłkę z woleja i futbolówka wylądowała pod poprzeczką bramki gospodarzy. Zaraz na początku drugiej połowy dwójkowa akcja F. Kamiński – Kłosowski przyniosła gościom piątego gola. Ci dwaj futboliści Szaflar z łatwością „rozklepali” obronę Turbacza a Kłosowski w sytuacji sam na sam nie dał szans bramkarzowi gospodarzy. W 65 minucie za zagranie piłki ręką w polu karnym przez jednego z graczy Szaflar sędzia podyktował „jedenastkę” którą wykorzystał M. Drobny. W 75 minucie brat Marcina: Rafał Drobny uderzeniem z dystansu pokonał zajmującego miejsce między słupkami Dariusza Babonia, który zastąpił na tym stanowisku kontuzjowanego Nykazę. Na więcej piłkarze Szaflar gospodarzom już nie pozwolili i dowieźli korzystny dla nich rezultat do końca spotkania. Był to mecz obfitujący w dużą ilość sytuacji bramkowych. Padło w nim 8 goli a mogło ich być nawet dwa razy więcej.

Łosoś Łososina Dolna – Huragan Waksmund 2:1 (1:0)
Po wygraniu dwu z rzędu spotkań wydawało się, że sytuacja w drużynie Huraganu zaczyna się stabilizować. Niestety porażka z Łososiem w Łososinie Dolnej a właściwie styl jaki do niej doprowadził skłoniły trenera Bartłomieja Walczaka do złożenia dymisji. Jakie będą decyzje w tej kwestii Zarządu Klubu zobaczymy i poinformujemy naszych czytelników.
Pierwsi groźną sytuację w tym meczu stworzyli goście. Po zagraniu z rzutu rożnego na bramkę gospodarzy strzelał T. Cyrwus. Uderzona głową piłka poszybował nad poprzeczką. W podobny sposób bramkarzowi Huraganu próbowali zagrozić gospodarze, ale i im po strzale głową jednego z graczy nie udało się pokonać Rejczaka. W 28 minucie gospodarze mogli mówić o wielkim pechu a goście o wielkim szczęściu. Po strzale z dystansu piłka odbiła się od słupka, dobitka innego gracza gospodarzy trafiła też w słupek ale ten drugi. Taki łut szczęścia nie podziałał na futbolistów Huraganu otrzeźwiająco i w 30 minucie stracili gola. Krzysztof Potoczak przy wyprowadzaniu piłki ze swego pola karnego stracił futbolówkę na rzecz Bednarka, który w sytuacji sam na sam pokonał Rejczaka. Jeszcze w 41 minucie mocny strzał z dystansu W. Zagaty przeszedł nieznacznie obok bramki. Po zmianie stron gospodarze wzmocnili obronę i właściwie tylko posyłali długie podania do nielicznych swoich piłkarzy pozostawionych z przodu. Nie robiło to żadnej szkody gościom ale też utrzymywał się satysfakcjonujący rezultat dla gospodarzy. Wprawdzie zarówno strzały T. Cyrwusa jak i Gogoli były groźne ale zakończone albo rzutem rożnym albo udaną interwencją bramkarza gospodarzy. W 89 minucie pod bramką Łososia powstało spore zamieszanie i po nieudanych strzałach piłkarzy Huraganu wreszcie do piłki dopadł Szymon Drożdż i wpakował ją do siatki. Mecz zbliżał się ku końcowi gdy gospodarze kolejny raz posłali daleką piłkę na przedpole Huraganu. W tej niegroźnej sytuacji Szymon Garcarz po przyjęciu piłki postanowił podać ja do swego bramkarza, chociaż miał inne możliwości zagrania. Stoper Huraganu zagrał tak, że mógł wpakować piłkę do swojej bramki a widząc to Rejczak ratując sytuację zagrał piłkę ręką przed polem karnym. W efekcie czerwona kartka dla bramkarza i rzut wolny. Była już 94 minuta spotkania. Gospodarze wykonując ten rzut wolny najpierw trafili w jednego z graczy rozsypującego się muru po czym do odbitej piki dopadł inny zawodnik i wpakował futbolówkę do siatki.

Sokół Słopnice – Jarmuta Kolex Szczawnica 1:1 (0:0)
Piłkarze Jarmuty pod wodzą trenera Jerzego Grabary z wielką konsekwencją realizują plan wygrywania na swoim boisku i przywożenia przynajmniej remisów ze spotkań wyjazdowych.

I tak było w minionych dwu kolejkach. Jarmuta u siebie wygrała z Orłem Wojnarowa a w miniony weekend zremisowała 1:1 w wyjazdowym spotkaniu z Sokołem Słopnice. Początek spotkania wcale nie zapowiadał jakkolwiek by na to nie spojrzeć sukcesu drużyny z Miasta Zdrojowego. Gospodarze, których sytuacja w tabeli jest nie do pozazdroszczenia od początku meczu ruszyli do zdecydowanych ataków i mieli dwie olbrzymie szanse na otwarcie wyniku. Najpierw po błędzie i nieporozumieniu Babika z Diopem na sytuację sam na sam wyszedł Matras. Pędził z piłką może 30 metrów by w końcu przegrać pojedynek jeden na jeden z Bobakiem. Ten sam zawodnik kilkanaście minut później znowu znalazł się w podobnej sytuacji po błędzie w ustawieniu obrony Jarmuty i znowu przegrał pojedynek z bramkarzem drużyny gości. Po tych niewykorzystanych przez gospodarzy sytuacjach goście uporządkowali szyki i gra się wyrównała. Na atak gospodarzy atakiem odpowiadali piłkarze Jarmuty. Pod koniec pierwszej odsłony spotkania w dobrej pozycji strzeleckiej po zagraniu Boruckiego z rogu znalazł się Pawełczak, jednak uderzając piłkę głową nieznacznie chybił. Druga taka okazja dla drużyny Jarmuty nadarzyła się w 50 minucie. I znowu z rzutu rożnego dośrodkowywał Borucki a w zamieszaniu i tłoku przed bramką Sokoła najprzytomniej zachował się Labidi, który tylko dostawił nogę do zagranej piłki i ta ugrzęzła w siatce. Od tego momentu gospodarze rzucili się do odrabiania straty, której długo nie udawało się im zniwelować. W 75 minucie goście atakując stracili piłkę przed bramką gospodarzy, którzy wyszli z kontrą przerwaną wybiciem piłki na aut. Po dalekim wrzucie piłki z autu Hrydziuszko nieczysto trafił w piłkę i ta wpadła do siatki. Napór gospodarzy trwał do końca meczu. W doliczonym czasie gry tuż przed ostatnim gwizdkiem sędziego gospodarze mieli tzw. piłkę meczową. W zamieszaniu podbramkowym gdy właściwie z gry wyłączony był bramkarz Jarmuty i niektórzy obrońcy futbolówka trafiła na 10 metr do nieobstawionego zawodnika na środek bramki. Ten owszem uderzył futbolówkę ale też chybił w doskonałej sytuacji.

Ryb
[SPORTOWEPODHALE]index.php?s=tekst&id=8223[/SPORTOWEPODHALE]

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 13.10.2014 15:59