Kruszenie muru przeciwników

Piłkarze NKP Podhale Nowy Targ zrobili pierwszy krok w drodze do wyższej klasy rozgrywkowej. Zostali mistrzami jesieni czwartej ligi, przez większą cześć sezonu przewodząc ligowej stawce.
Prowadzenie objęli po trzeciej kolejce i stracili je w dwunastej, po przegranej u siebie z Sokołem Borzęcin. Gola stracili w 94 minucie! W następnie serii spotkań odzyskali fotel lidera, po pokonaniu, prowadzącego przez jedną kolejkę, Polanu Żabno.

Bardzo mocną stronę górali były końcówki meczów. W ostatnim kwadransie gry, plus doliczony czas, zdobyli 13 goli! W drugiej połowie 23 bramki z 32 zdobytych w całej rundzie.

- To jest cenna umiejętność - przyznaje trener Marek Żołądź. – Przydaje się, gdy gra się o najwyższe cele. Każdy zespół podwójnie mobilizuje się na lidera. Chce pokazać, że potrafi grać w futbol. Większość drużyn grających z nami nastawia się głównie na destrukcję. Skupia się na defensywie. Trzeba cierpliwie i konsekwencje kruszyć mur obronny, żeby zwyciężyć. W końcówkach konsekwencją i dążeniem z uporem do zdobycia gola, łamaliśmy opór przeciwnika. Nie we wszystkich meczach nam się to udawało, stąd trzy porażki i jeden remis. Trzeba jednak być zadowolonym z tego co osiągnęliśmy. Zrealizowaliśmy cel, a więc bycie liderem. Na pewno mogło być lepiej, szczególnie w przegranych 0:1 potyczkach. Nawet w tych meczach nie byliśmy zdominowani przez przeciwnika.

Mocną stroną NKP były stałe fragmenty gry i gra głową. Po dwa gole tą częścią ciała zdobyli Sebastianowie – Gąsiorek i Świerzbiński. Łącznie głową zdobyto osiem bramek.

- Mamy dobrych wykonawców stałych fragmentów gry – mówi szkoleniowiec. – Ludzi, którzy dobrze wrzucają piłkę i tych, którzy mają potencjał do gry w powietrzu. Korzystamy z tego potencjału. Trzeba się cieszyć, że maksymalnie go wykorzystujemy.

Dla jego podopiecznych najtrudniejsze były spotkania derbowe. Z Lubaniem przegrali 0:1, zremisowali z Watrą 1:1 i zwyciężyli KS Zakopane 2:0.

- Sprawdził się slogan, że derby rządzą się swoimi prawami. W zespołach grają zawodnicy, którzy doskonale się znają. Przeciwnicy stosowali regułę bij mistrza. Takie mecze nie wymagają mobilizacji, zawodnicy sami się nakręcają. Chcą swoim kolegom, z którymi spotykają się na co dzień, udowodnić, że są lepsi, że potrafią dobrze grać w piłkę. W takich meczach gryzie się trawę. Nie chcę powiedzieć, że myśmy jej nie gryźli, że nie chcieliśmy wygrać, czy też zlekceważyliśmy przeciwnika. Nic z tych rzeczy. Chcieliśmy pokazać, że na Podhalu w tej klasie rozgrywkowej jesteśmy najlepsi. Derbowe mecze trzymały w napięciu do ostatniego gwizdka sędziego, były niezwykle emocjonujące. Wszystko w tych derbach przerobiliśmy. Był remis, zwycięstwo i porażka. Wygrana z Zakopanem nie przyszła nam łatwo. Szalę zwycięstwa na swoją stronę przechyliliśmy dopiero w ostatnim kwadransie meczu.

NKP na początku sezonu miało serię pięciu z rzędu zwycięstw. Bardzo cenne były wygrane z Gorlicami i Skalnikiem. Seria została przeprawa w dość niespodziewanym momencie, u siebie z Drwinią.

- To był nasz najsłabszy występ – twierdzi Marek Żołądź. – Rywal strzelił nam bramkę w 3 minucie i mieliśmy ponad 80 minut czasu, by odrobić straty i odwrócić wynik spotkanie. Nie udało się. Gra nam się kompletnie nie układała. Z trudem stwarzaliśmy sobie sytuacje. Nie przypominam sobie klarownej sytuacji, może jedną w końcówce. Za to najlepsze spotkania pod względem taktycznym i kultury gry rozegraliśmy ze Skalnikiem, Gorlicami i Żabnem. Z pierwszymi dwoma rywalami posiadaliśmy inicjatywę od pierwszego do ostatniego gwizdka sędziego. Na nic nie pozwalaliśmy przeciwnikom. Stwarzaliśmy ładne akcje i zdobywaliśmy piękne gole. Z Żabnem, który wtedy liderował, przytrafił nam się błąd. Złe ustawienie, przypadkowe zagranie i straciliśmy gola. Trzeba było odrabiać straty. Wtedy drużyna pokazała charakter i dużą klasę. Super zagrała drugą połowę i z bardzo trudnego terenu wywieźliśmy ważne zwycięstwo pod względem psychologicznym. Żabno potem przegrało, a my zbudowaliśmy przewagę. To było naprawdę cenne zwycięstwo.

Mistrzostwo jesieni nie powinno jednak nowotarżan wprowadzić w zimowy sen. Wiosna będzie najważniejsza. Na pewno zespół potrzebuje dublerów na pozycjach, by wzrosła konkurencja.

- Drużyna jest rozwojowa - przekonuje trener. – Chcemy iść do przodu. Aby stało się to faktem, trzeba uzupełnić skład piłkarzami, którzy wzmocnią rywalizację. Takimi, którzy zdecydowanie podnieśliby poziom. Nie czas na to, żeby mówić o konkretach. Niektóre ligi jeszcze grają. Będziemy szukać graczy, którzy znacząco podniosą poziom. To jest konieczne, żeby utrzymać miejsce w tabeli i walczyć o awans. Może uda się pozyskać zawodników z wyższych lig, niekoniecznie widzianych przez swoich trenerów. Trzeba cierpliwie czekać i w grudniu zaczniemy szukać takich ludzie.

Stefan Leśniowski
[SPORTOWEPODHALE]index.php?s=tekst&id=8494[SPORTOWEPODHALE]

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 27.11.2014 22:40