Zagadka "kradzieży stulecia" w Pyzówce nadal nierozwiązana

Po roku od "kradzieży stulecia" w Pyzówce oficjalnie nadal nie wiadomo, kto okradł miejscowych biznesmenów, choć detektyw Krzysztof Rutkowski daje do zrozumienia, że jest inaczej - informuje "Dziennik Polski".
W Święta Wielkanocne ub.r., podczas rezurekcji, złodzieje okradli dwa domy w Pyzówce, należące do rodziny miejscowych przedsiębiorców, zabierając pieniądze i biżuterię o wartości 2,7 miliona złotych.

Śledztwo w tej sprawie wszczęła policja, a w sprawę, na prośbę przedsiębiorców, zaangażował się znany detektyw Krzysztof Rutkowski. Po roku od kradzieży, policja nie zakończyła śledztwa i nadal szuka sprawców, natomiast detektyw Rutkowski sugeruje, że wie, kto okradł biznesmenów.

- Śledztwo faktycznie stanęło w miejscu - mówi detektyw Rutkowski w rozmowie z "DP". - Stało się to jednak nie z naszej winy. Moi ludzie już po kilku dniach pracy na Podhalu ustalili potencjalnego szefa szajki, która okradła pana D. Odnoszę wrażenie, że po tym, jak dowiedział się on, kim ta osoba jest, stracił zapał do jej schwytania.

I dodaje: - Być może to nawet członek rodziny okradzionego.Wiele rzeczy na to wskazuje. Złodzieje znali zwyczaje okradzionych. Wiedzieli, gdzie trzymają oni klucze do domów oraz że pieniądze mają ukryte w specjalnej skrytce w kotłowni. Jeśli moje słowa są prawdziwe, to być może poszkodowany sam „rozliczył” się ze złodziejami, a nawet odzyskał pieniądze - spekuluje.

Źródło: Dziennik Polski", oprac. r/ na zdj. konferencja prasowa w sprwiekradzież w Pyzówce zorganizowana przez detektywa Krzysztofa Rutkoskiego w Miejskim Ośrodku Kultury w Nowym Targu

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 30.03.2016 11:01