Ogródkowy protest restauratorów. "Władze miasta potraktowały nas jak dojną krowę"

W pierwszym dniu tzw. „sezonu ogródkowego” żaden z zakopiańskich restauratorów nie zdecydował się na uruchomienie ogródka piwnego. Wszystko po tym, jak radni wprowadzili dla restauratorów prawie 100-procentowe podwyżki.
Do tej pory właściciele restauracji prowadzący działalność w ścisłym centrum Zakopanego, którzy mieli przy swoich lokalach ogródki płacili w sezonie tzn. od czerwca do września za metr kwadratowy każdego dnia 2,5 zł. Poza sezonem, czyli od października do maja było to jedynie 25 groszy. Na innych ulicach Zakopanego opłata wynosiła 1,5 zł w sezonie, a poza nim 15 gr. Do kasy miasta rocznie z tytułu dzierżawy chodników na cele gastronomiczne wpływa 311 tysięcy złotych. Teraz władze Zakopanego planują, że powinno trafić z tego tytułu dwa razy więcej.

Zakopiańscy restauratorzy sprzeciwiają się jednak podwyżce opłat za ogródki piwne. Na Krupówkach właściciele ogródków piwnych będą bowiem musieli oddać dziennie 4,50 zł za metr kwadratowy.

Agata Wojtowicz, prezes Tatrzańskiej Izby Gospodarczej twierdzi, że opłata za zajęcie pasa ruchu na Krupówkach będzie najdroższą opłatą w całej Polsce. W Sopocie, czyli mieście partnerskim Zakopanego, restauratorzy płacą bowiem 2,90 zł. Prezeska broni zakopiańskich restauratorów.

- W przeliczeniu na miesiąc jest to cena 135 złotych za metr kwadratowy, czyli cena praktycznie wynajęcia lokalu na Krupówkach. Ze względu na pogodę jest to na pewno działalność niepewna. Nikt w brzydką pogodę nie skorzysta przecież z miejsca na zewnątrz restauracji – przekonuje Wojtowicz.

Prezes Wojtowicz wtórują przedsiębiorcy, jak chociażby Tomasz Guziak – właściciel jednego z pubów na Krupówkach. Przypomina, że za zajęcie pasa ruchu drogowego właściciel restauracji musi zapłacić z góry za cały okres, na który chce wynająć miejsce pod ogródek piwny.

- Władze miasta potraktowały nas jak krowę dojną, bo szukają dochodów. Nie zdają sobie sprawy zwłaszcza, niektórzy radni że możemy się zdecydować nie otworzyć w lecie ogródków piwnych i wtedy do kasy miasta trafi w ogóle mniej pieniędzy. W przypadku ogródków głównym wyznacznikiem jest bowiem pogoda. Oczywiście, kiedy jest słonecznie są goście. Pada deszcz, stoliki stoją puste – mówi Guziak.

Według restauratorów uchwałę rady miasta należy zaskarżyć. Nie dość, że radni podnieśli im cenę to jeszcze wraz z wejściem w życie uchwały o Parku Kulturowym, nie będą oni mogli ustawiać drewnianych podestów. Stoliki muszą być postawione wprost na bruku.

- Nie wiem, czy uda się zarobić na te nowe opłaty. Przecież to jest cena na poziomie podatku za metr kwadratowy wnętrza lokalu. Ogródki piwne, to taka trochę loteria. Jest pogoda są goście. Deszcz oznacza dla nas jedno. Klientów nie będzie. Na razie mogli podnieść o złotówkę, a nie aż tyle. Zastanowię się bardzo mocno, czy wystawię ogródek – mówi Andrzej Stoch właściciel trzech restauracji na Krupówkach.

Zakopiański radny Jacek Kalata przekonuje, że wysokość opłaty nie jest wygórowana, bo czasami w lecie nie ma jak po zakopiańskim deptaku swobodnie przejść.

– Nikt nie zmusza nikogo do otwierania ogródków. Zresztą o podwyżce ceny za metr ogródka była mowa jeszcze trzy lata temu, ale ówczesna władza z niewiadomych względów tego nie zrobiła. Jestem przekonany, że restauratorzy wyjdą na swoje – stwierdza Kalata

Zdanie radnego podzielają goście. Są wręcz przekonani że stoliki wystawione w lecie na zewnątrz są w stanie zarobić, na całą restaurację.

Zgodnie z nową uchwałą ogródki otwarte mają być od 15 kwietnia do końca listopada.

Józef Słowik
\

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 16.04.2016 09:40