Radni konsekwentnie realizują zamysł porządkowania handlu w Mieście. "Przyjdziemy do burmistrza po zapomogi i zasiłki"

NOWY TARG. Gośćmi na sesji byli dziś między innymi handlujący, inkasenci i właściciele posesji, na których odbywa się handel. Przyszli, by zamanifestować swoje niezadowolenie z kroków poczynionych przez władze Miasta, w tym - decyzji o rezygnacji z ich usług jako pobierających opłatę targową do kasy miejskiej oraz prosić o nieróżnicowanie opłat na obu powstających placach handlowych.
Protest mieszkańców osiedla Bór

Temat handlu rozpoczął radny Leszek Pustówka odczytując protest mieszkańców os. Bór , podpisany przez 122 osoby. - To protest przeciwko uruchomieniu nowego placu handlowego przy byłej zajezdni PKS. Ludzie są zaniepokojeni informacją o uruchomieniu tam od 2 czerwca br. placu targowego. Będzie to poważny problem nie tylko dla mieszkańców, ale i osób przyjezdnych, którzy będą chcieli dostać się na jarmark w dni targowe. Korki samochodów na ulicy Ludźmierskiej zaczynają się od godzin porannych i trwają do 18-tej, a nawet dłużej - mówił radny, dodając że codzienne zakorkowanie jest nieznośne i niezdrowe, a teraz dojdzie jeszcze uciążliwość w dni targowe.

- Wielu mieszkańców nabyło w tym rejonie mieszkania wierząc, że władze Miasta rozważą problem tworzących się korków w momencie przejazdu pociągów, wierzyli że władza nie będzie doprowadzała do kolejnych problemów, przez które paraliż komunikacyjny wzrośnie kilkakrotnie, przez co wzrośnie i tak duże zanieczyszczenie powietrza powodujące choroby dzieci i osób starszych. Mieszkańcy apelują o podjęcie działań zmierzających do rozwiązania problemu i lokalizacji jarmarku w miejscu do tego przeznaczonym, a nie w centrum, w pobliżu wielu sklepów i tak wiecznie zakorkowanych ulic - mówił w imieniu mieszkańców radny.

Legalność działań przedsiębiorcy

Radny Pustówka nie poprzestał na odczytaniu petycji. Od siebie zadał jeszcze kilka pytań. Burmistrza zapytał, czy "właściciel terenu wystąpił o zgodę na wycięcie drzew na jego posesji".

- Musimy to jeszcze sprawdzić, czy taki wniosek wpłynął na Dziennik Podawczy. Nie odpowiem w tym momencie, bez sprawdzenia - tłumaczył Grzegorz Watycha. Jak dodał "popełnienie teraz przeze mnie jakiegoś błędu będzie skutkować konsekwencjami".

Na kolejne pytanie radnego - "czy właściciel terenu byłej zajezdni uzgodnił zmiany organizacji ruchu drogowego w związku z planami otwarcia targowiska" - burmistrz odparł, że wysłał dziś zapytanie do Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego z prośbą o ustalenie, czy prace wykonywane na terenie byłej zajezdni PKS są prowadzone zgodnie z przepisami.

Do głosu zapisało się dziś aż 15 osób. Siedem chciało mówić o ścieżce rowerowej, która miała być poprowadzona wzdłuż ulicy Kowaniec. Jak już informowaliśmy, przed sesją doszło do spotkania mieszkańców Kowańca z urzędnikami, radnymi i projektantem i odstąpiono od zamysłu wytyczenia tam trasy rowerowej. Sprawa więc zasłała zakończona i ludzie zrezygnowali z prawa głosu. Głos zabrał też Stanisław Apostoł - w sprawie obchodów rocznicy Konfederacji Tatrzańskiej. Potem mówiono już tylko o handlu.

Jak jest konkurencja, to jest dobrze"

Jako pierwszy głos zabrał Tomasz Żarnecki, właściciel terenu dawnej zajezdni autobusowej przy ul. Ludźmierskiej. Powołując się na projekt uchwały dotyczącej wprowadzenia opłaty targowej i zasad jej pobierania na terenie Nowego Targu - apelował o uzupełnienie dokumentu o targowicę przy Ludźmierskiej. - W projekcie uchwały nie uwzględnia się tej targowicy, co uniemożliwi Urzędowi Miasta zawarcie umowy na pobierania inkaso ze mną - mówił.

Przypomniał, że nie ma przepisu dającego samorządowi prawo do stanowienia o lokalizacji targowicy. - Każdy podmiot gospodarczy może prowadzić działalność gospodarczą w zakresie prowadzenia targowiska. Miasto ma jedynie prawo do ustalenia i pobierania opłaty targowej. Obecne działania są bezskuteczne i bezprawne. To nie pierwsza próba nieuzasadnionych preferencji dla targowicy przy ul. Waksmundzkiej. Proszę o zawarcie ze mną umowy na inkasenctwo. W razie nieuwzględnienia prośby, skorzystam z trybu skargowego. To jest moje stanowisko, Bardzo proszę radnych. To są pieniądze dla nas wszystkich. Ja nie rozumiem tego, że Miasto nie chce pieniędzy. Nie rozumiem tego - mówił przedsiębiorca, a jego słowom towarzyszyły oklaski z sali. - Jeszcze raz proszę o przemyślenie tej decyzji. Zawsze jak jest konkurencja, to jest dobrze. Jak otworzyłem E'Leclerc'a to ceny spadły, jak otworzyłem stację paliw to cena benzyny w Nowym Targu spadła o 40 groszy. To co, chcemy by było droższe wszystko? - pytał Tomasz Żarnecki.

"Przekleństwa na was i wasze rodziny"

- Mieliśmy okazję posłuchać jak urzędnicy angażują się w nasze sprawy, by było nam miło - mówił z przekąsem Stanisław Borzęcki. - Jakie jest teraz zadłużenie Miasta? Na 50 milionów? Półtora roku temu obecny pan burmistrz obiecywał "będę bronił lokalnej działalności". I ja w to uwierzyłem i zagłosowałem na pana, jak wielu - bo stwierdziliśmy, że tamta władza "pokazała dużo". Handel padł. Zamknąłem księgarnię, bo trzeba było zrobić rewitalizację Rynku. I co jest na tym Rynku? Pijaczki piją na ławeczkach. Funkcjonują tam tylko lody i piwo, apteki i banki. My tu jesteśmy mieszkańcami i pokazujemy, że miasto współdziała z kościołem. Pokazujecie się na procesjach, na zdjęciach - jak miło panie Rajski tam pana widzieć - ale jak to się przekłada na nasze sprawy? Pan burmistrz obiecał, że parking w Rynku - najdroższy w Mieście - będzie tańszy. I co ? Jest tańszy? Powiedział pan, że nie będzie ingerował jak będziemy handlować na starym miejscu. Jak się zniszczy to targowisko (na Bereki - przy. red.) do końca to tamci panowie (spółka Nowa Targowica - przyp. red.) spodnie nam ściągną. Ci panowie to nie jest Caritas! Niech będzie jedna opłata targowa, a nie tu 50 groszy, a tam 8 zł. To jest absurd, który mi się w mojej starej głowie nie mieści. To po to, by zniszczyć nas na starym placu? - pytał Stanisław Borzęcki. - Wiece ile przekleństwa spływa od ludzi na wam i na wasze rodziny? To nie są rzeczy niewymierne. Wam się zdaje, że nie będziecie umierać i nie poniesiecie odpowiedzialności przed nikim! Wy zarabiacie tyle, że możecie sobie manewrować i wybierać towary i ceny. I nie przyznawajcie się do Kościoła jak chcecie robić takie rzeczy z ludźmi! My na przyszłych wyborach będziemy państwu o tym pamiętać - podsumował zwracając się do radnych. Jego wystąpieniu także towarzyszyły oklaski mieszkańców.

"Za to Miasto oddałbym życie"

- Popieram to co przedmówca powiedział - oświadczył Andrzej Mirek. - Mam prośbę do radnych. Jest projekt nowej uchwały, w której burmistrz chce nas, inkasentów całkowicie zniewolić. My mamy swoje działki, a pan proponuje, by zerwać z nami umowę dzierżawy w okresie 3-miesiecznym, bo to związane jest z koniecznością taką, bo jest nowa targowica. Tak pan napisał. Co to jest za konieczność? Burmistrz zrywa z nami umowę, a daje sześciu swoich inkasentów, którzy wcześniej sprawdzali nas czy opłaty targowe są pobierane zgodnie z cennikiem. Ja nie rozumiem, jak można zwalniać nas i zatrudniać obcych. Gdzie jest poszanowanie naszych prywatnych własności? - pytał zdenerwowany nowotarżanin.

Jako ostatni głos zabrał Stanisław Wójcik. - Z wyrazami szacunku zwracam się do was. Chodzi o opłatę targową. Jestem inkasentem na swoim prywatnym placu. To nas się szykanuje. W jednym miejscu ma być opłata 8 zł na prywatnych terenach, w innym miejscu 3 zł? Życie bym oddał panie burmistrzu za to Miasto! - mówił wyraźnie wzruszony. - Ja nie chcę zrobić krzywdy żadnemu handlującemu. My jesteśmy jak rodzina. Nie przyszedłem tu z kartką, żeby pokazać - że ja z serca mówię nie z kartki. Z potrzeby serca mówię. Dlaczego nas krzywdzicie? To niedemokratyczne. O demokrację walczyliśmy wszyscy, a teraz Miasto Nowy Targ, któremu dobrze życzę - sprawi, że handlarze będą nas omijali, nie dojeżdżając nawet do obwodnicy, którą ma Miasto budować. Prosimy troszkę szanować nas, szarych obywateli. Żeby nie było tak: najpierw "witamy was", a potem "mamy was". My czujemy się - jak małe rybki, które zjadają rekiny - mówił łamiącym się głosem Stanisław Wójcik.

Ośmiu inkasentów

Uchwałę dotyczącą wprowadzenia opłaty targowej, jej wysokości oraz zasad pobierania na terenie miasta Nowy Targ referował skarbnik Łukasz Dłubacz. Wprowadzono do niej kilka poprawek, ale apele mieszkańców nie zostały wysłuchane. Od września w imieniu Urzędu Miasta opłatę targową pobierać będzie 8 osób - sześciu dotychczasowych, którzy nadzorowali pracę innych inkasentów i nadal będą to robić oraz dwie dodatkowe osoby. Za trzy miesiące inni dotychczasowi inkasenci stracą pracę.

Nowe zasady przyjęte zostały 18 głosami "za", przy jednym sprzeciwu (radnej Danuty Sokół) oraz dwóch głosach wstrzymujących się.

"No to po handlu w Nowym Targu" - wołali mieszkańcy wychodząc z sali obrad. "To idziemy do pana burmistrza po pieniążki", "Przyjdziemy po zapomogi i zasiłki, a panowie będą siedzieć na krzesełkach i się cieszyć", "Gratulujemy pomysłów i poczucia humoru" - mówili.

Sabina Palka

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 30.05.2016 22:26