Mocne słowa skarbnika i kłótnia podczas dyskusji o problemie z poborem opłaty targowej na terenie starej zajezdni

NOWY TARG. „Gwarantuję państwu, że w sobotę nie zbierzemy na placu targowym przy ul. Ludźmierskiej ani złotówki” - wypalił sprowokowany skarbnik. „To niedopuszczalne, proszę przestać i nie opowiadać takich rzeczy” - krytykował go przewodniczący Rady Miasta. „Czy jest pan adwokatem Żarneckiego” - pytał skarbnika zdziwiony wiceprezes spółki Nowa Targowica.
Dyskusja, która nabrała emocji i zmieniła się na chwilę w kłótnię, wywiązała się na spotkaniu burmistrza z kupcami w sprawie przeprowadzki na nową targowicę. Przybrała na sile gdy głos zabrał skarbnik Łukasz Dłubacz, sprowokowany zarzutami o słabą egzekucję lub wręcz całkowity brak egzekucji opłaty targowej na nowo powstałym placu targowym przy ulicy Ludźmierskiej, należącym do nowotarskiego przedsiębiorcy Tomasza Żarneckiego.

Przypomnijmy, iż jest to plac, który konkuruje z Nową Targowicą. Plac koło oczyszczalni ścieków posiada poparcie władz miasta i preferencyjne opłaty targowe (50 gr za m.kw). Radni i władze miasta założyły, że to właśnie obniżone stawki ściągną tam kupców i to tu przeniesie się cały handel obwoźny ze starej targowicy. Powstanie konkurencyjnego placu na terenie starej zajezdni skomplikowało jednak cały plan. W tej sytuacji miasto zapowiedziało, że będzie konsekwentnie pobierać pełną stawkę opłaty targowej (8 zł za m.kw) od handlarzy z Ludźmierskiej i tym sposobem „przekona ich” do przejścia na nową targowicę. Ale nie jest to proste. Problem niskiej ściągalności opłat wywołał dyskusję na czwartkowym spotkaniu w urzędzie miasta, a wystąpienie skarbnika Łukasza Dłubacza podniosło emocje.

- Pan Żarnecki zabronił nam wejścia na plac i co możemy zrobić? - rozkładał ręce skarbnik. - Borykamy się z biurokracją i lukami prawnymi, jakie wykorzystuje.

Krytykowany za brak konsekwencji i nieskuteczność, stwierdził, że w sobotę może dojść do sytuacji, że inkasenci od kupców z ulicy Ludźmierskiej mogą nie pobrać ani złotówki. - Gwarantuję to państwu – stwierdził.

- O czym pan mówi? Czy jest pan adwokatem Żarneckiego – pytali zaskoczeni przedstawiciele Nowej Targowicy (na spotkaniu obecni byli m.in. prezesi Janusz Chowaniec i Marian Hreśka). - Proszę przestać i nie opowiadać takich rzeczy. To niedopuszczalne, by z ust skarbnika miasta padało, ze pan Żarnecki stoi ponad prawem. Bo tak to zabrzmiało – stopował skarbnika przewodniczący Janusz Tarnowski.

- Ja tylko powiedziałem, że są stosowane luki prawne – tłumaczył Łukasz Dłubacz. Skarbnik wyjaśnia, że miał na myśli, iż może dojść do sytuacji, że Tomasz Żarnecki nie wpuści inkasentów na plac, o czym otwarcie mówi i wtedy inkasenci miejscy nie zbiorą ani złotówki.- Nie oznacza to jednak, że temat zostanie przez nas odpuszczony. W takiej sytuacji będziemy dochodzić należnych opłat w trybie przewidzianym w ordynacji podatkowej – zapowiada skarbnik.


Burmistrz Grzegorz Watycha wyjaśniał podczas spotkania, że na terenie starej zajezdni jest taki problem, jaki występował na starej miejskiej targowicy przy ul. Bereki. - Jak szła kontrola, to stragany się kurczyły. Jest po prostu przekazywana informacja, że idą inkasenci. Tak jest i tutaj – wyjaśniał.

Zdaniem burmistrza wpływy z opłaty targowej na zajezdni są jednak całkiem dobre. Mocno stanął jednak w obronie inkasentów i sytuacji w jakiej są. Mówił, że inkasenci mają problem z wejściem na plac targowicy przy ul. Ludźmierskiej. - Groźby, które są i mogą być stosowane, są faktem. Ale zapewniam, że nie odpuścimy – dodał.

- Boicie się wejść do pana Żarneckiego i nie egzekwujecie opłat – zarzucali służbom burmistrza kupcy z Nowej Targowicy.

- Mam nadzieję, że burmistrz zrobi wszystko, by zaczęło to działać jak należy – zakończył dyskusję przewodniczący Tarnowski.

Zdaniem Grzegorza Watychy, konieczne będzie doprecyzowanie zapisów uchwały Rady miasta o opłacie targowej. Chodzi o definicję powierzchni zajętej na prowadzenie działalności handlowej. Są bowiem trudności w określeniu metrażu, od którego inkasenci mogą pobierać opłatę. Jest spór m.in. o to, czy jest to całe miejsce, jakie zajmuje handlarz czy tylko stragan.

Zdaniem skarbnika Łukasza Dłubacza, powszechnie obowiązująca na terenie miasta opłata targowa w wysokości 8 zł za m.kw. Jest za wysoka i powinna zostać obniżona. Wtedy będzie szansa, że zarówno pobór opłat będzie łatwiejszy, na wpływy będą większe.

(mr)

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 10.06.2016 12:28