Bacowie się organizują i liczą na wsparcie od państwa

Bacowie chcą mieć własną grupę producencko-pasterską dzięki której mogliby - według pomysłodawców, a zwłaszcza członków Związku Podhalan - skorzystać z programów pomocowych przewidzianych dla innych producentów rolniczych. Odmienne zdanie ma Regionalny Związek Hodowców Owiec i Kóz w Nowym Targu.
RZHOiK uważa, że bacowska grupa producencka nie jest do niczego potrzebna. Bacowie i tak z wszelkimi sprawami zgłaszają się do związku.

Delegaci ostatniego Nadzwyczajnego Zjazdu Związku Podhalan, który odbył się w Ludźmierzu, w sprawie utworzenia grupy podjęli odpowiednią uchwałę. Wniosek górali ma trafić do Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Inicjatorem projektu był Józef Michałek (na zdjęciu) z Towarzystwa Produktu Górskiego. Jak tłumaczył. podobne grupy mają rolnicy, rybacy, ale nie bacowie, którzy często pod wypas powierzonych im przez hodowców owiec, dzierżawią grunt od właścicieli, którzy dodatkowo pobierają dotacje z Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa.

Obecnie na terenach górskich od Cieszyna po Ustrzyki funkcjonuje ponad 120 bacówek. Według uchwały zjazdu, bacowie powinni też stać się podmiotem pomocy państwowej. Są bowiem bacowie, którzy wypasają poza tzw. Szlakiem Oscypkowym. To im szczególnie należy się właśnie pomoc.

- Rządzący w Warszawie muszą dostrzec, że gospodarka pasterska właśnie ta oparta na bacówkach stanowi grupę producentów, podobnie, jak grupę tę stanowią chociażby rybacy – twierdzi Michałek. - Przez odpowiednie rozwiązania na poziomie ministerialnym, doceniona zostanie nasza góralska kultura pasterska.

Na razie nie wskazano formy działalności nowej pasterskiej grupy. Nie wiadomo, czy podmiot będzie prowadził działalność gospodarczą, czy będzie to jedynie stowarzyszenia lub organizacja, która pomoże wszystkim bacom.
- Najlepszą formą będzie jednak stowarzyszenie, które będzie pomagało przejść gazdom przez całą papierkową robotę – przekonywał Michałek. - W Programie Rozwoju Obszarów Wiejskich wymienieni są oczywiście rolnicy, pszczelarze, ale o bacy i pasterstwie nie ma ani słowa. Tutaj w górach ukształtowała się specyficzna forma wypasu-wspólnotowa, a nie ma jej gdzie indziej w Polsce.

Według baców z wypasem na halach jest coraz trudniej. Dlatego właśnie członkowie Związku Podhalan podczas zjazdu w Ludźmierzu zajęli się tym problemem, bo kultywowanie góralskiej tradycji, to jedno z podstawowych zadań statutowych organizacji.

Według projektodawców uchwały, niektóre bacówki powinny być wpisane na listę Światowego Dziedzictwa Kultury UNESCO.

Jan Janczy, dyrektor Regionalnego Związku Hodowców Owiec i Kóz w Nowym Targu, zaskoczony jest tą propozycją działaczy Związku Podhalan. - Mamy ponad 100 bacówek pod swoją opieką. Zarówno bacowie, jak i hodowcy korzystają z naszej pomocy ustawicznie, bo od tego jesteśmy. Jakoś nie słyszę narzekań od strony baców na nasze działania, a jedynie na przepisy podejmowane na wyższych szczeblach. Kiedy tylko robimy u siebie zebrania, to sala wypełniona jest po brzegi. Na pewno nie jest tak w innych tworzących się co rusz stowarzyszeniach i spółdzielniach. Tam członków można policzyć na palcach. Zarówno nasz Związek Hodowców, jak i Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa stara się wystarczająco pomóc bacom i w tej robocie papierkowej też. Żeby nie okazało się, że członkostwo w takiej grupie producenckiej może przynieść więcej problemów, jak pożytku, bo pracy z dokumentami, to na pewno nie będzie mniej – uważa Janczy.

Według dyrektora RZHOiK w Nowym Targu, kwestia dzierżawy pastwisk, to umowa pomiędzy właścicielem gruntów, a bacą. Niewykluczone jest, też że w zamian za koszenie, czyli wypas owiec, może baca także pobierać dopłatę rolną. Tego jednak wymaga już dogadania się z właścicielem. Janczy przypomina jednocześnie, że w ramach Związku Podhalan działa już koło baców.

Ostatecznie delegaci Związku Podhalan przegłosowali projekt uchwały dotyczący powstania bacowskiej grupy producenckiej.

Józef Słowik

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 04.12.2016 10:00