Wschód słońca na pustyni (zdjęcia)

Nasz redakcyjny kolega, nowotarżanin Michał Adamowski, spędził w Emiratach Arabskich kilka dni. Jedną z atrakcji w Dubaju są oferowane tu przez liczne miejscowe biura podróży eskapady samochodem terenowym na pustynię.
Większość zainteresowanych ani myśli wstawać o 3 nad ranem tylko po to, by wyruszyć kilkadziesiąt kilometrów poza miasto, żeby zobaczyć piasek, właściwie to miliony ton piasku. Praktycznie wszystkie wyprawy odbywają się za dnia, w palącym słońcu, gdy człowiek nawet nie ma ochoty nosa wychylić poza drzwi klimatyzowanego samochodu.

Wyruszamy z pod hotelu koło 4 rano. W listopadzie noce w Dubaju są stosunkowo chłodne – ale dla nas 24 stopnie, to upał. Kierowca zabiera nas terenówką i jedziemy poza miasto. Jest jeszcze ciemno. Po 40 minutach jazdy pierwszy przystanek, to miejscowa niewielka knajpka, w której jeszcze zaspany próbuję miejscowego placka popitego herbatą z mlekiem. Za miastem jest już wyraźnie chłodniej. Po wyjściu z lokalu na zewnątrz jest już jasno, wsiadamy do samochodu i jedziemy dalej. 10 minut po piaszczystych wydmach i jesteśmy na miejscu.

Gdzie bym się nie rozglądnął – piasek, a na horyzoncie niewysokie pasmo gór, zza którego zaraz wyjdzie słońce.
Po wyjściu z samochodu było mi zimno. Na pustyni temperatura spadła w nocy pewnie do 10 stopni. Sprawdzam temperaturę w samochodzie – jest 13. Chwilę potem rozpoczął się niesamowity spektakl, który tworzyło wschodzące słońce i niewielkie wydmy wyłaniające się z cienia. Z każdą minutą zimny piasek nabierał temperatury, a powietrze ogrzewało się błyskawicznie. Wschód słońca na pustyni zrobił na mnie ogromne wrażenie.

Dalej samochodem udaliśmy się na przejażdżkę wielbłądami i jazdę quadem po wydmach. Kierowca zawodowo przewiózł nas po wydmach, a następnie wyjechaliśmy na prostą jak stół drogę – słynną z nielegalnych wyścigów, po której wieczorami ścigają się kosmicznie drogie samochody. Na poboczu leżały ich wraki.

Choć pustynne safari nie należy do najtańszych atrakcji Dubaju, warto się wybrać, zwłaszcza rano. Czasami lepiej zarwać noc i zobaczyć coś więcej niż inny leniwy turysta wstający o 10 rano. Temperatura jest dużo bardziej znośna dla człowieka, a ze wszystkich atrakcji można skorzystać bez obawy wylewania z siebie litrów potu w 50-stopniowym upale na palącym od słońca piasku.

Michał Adamowski

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 06.12.2016 11:23