Ograniczony przejazd przez trzy mostki na wojewódzkiej Nowy Targ - Krościenko. Kiedy powrót do normalności? Za dwa lata

Na trzech mostkach - na potokach Piekiełko i Limierzyska w Maniowych oraz potoku Mizerzanka w Mizernej - Zarząd Dróg Wojewódzkich w Krakowie wprowadził zawężenie jezdni i jednokierunkowy ruch wahadłowy. - Tocząca urzędników odpowiedzialnych za most w Białym Dunajcu przypadłość okazuje się zaraźliwa i pochłania już kolejne ofiary w kolejnych urzędach - skarżą się kierowcy.
Jak informuje Roman Leśniak, Główny Specjalista ds. Organizacji i Informacji Publicznej w Zarządzie Dróg Wojewódzkich w Krakowie, zmiana organizacji ruchu na wyżej wymienionych obiektach mostowych polegaj na wygrodzeniu z ruchu części jezdni i wprowadzeniu jednokierunkowego ruchu wahadłowego przy jednoczesnym ograniczeniu prędkości do 40 km/h. - Powyższe wygrodzenia wynikają z zaleceń ekspertyz przedmiotowych obiektów mostowych sporządzonych na żądanie Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Budowlanego w Krakowie. Ekspertyzy znajdują się w Wydziale Utrzymania Dróg Mostów – ZDW w Krakowie - wyjaśnia.

Dodaje jednak, że obiekty te zostaną przebudowane w ramach przebudowy drogi nr 969 Nowy Targ - Stary Sącz. - Rozbudowa drogi obejmuje również remont lub przebudowę przedmiotowych obiektów mostowych - informuje. Firma, która zajmie się inwestycją została już wybrana. Będzie to konsorcjum Podhalańskie Przedsiębiorstwo Drogowo-Mostowe z Nowego Targu Lider i Przedsiębiorstwo Inżynieryjne „IMB – PODBESKIDZIE” ze Skoczowa – Partner. Termin zakończenia prac to wrzesień 2018 roku.

O zawężeniu ruchu na mostkach poinformowali nas czytelnicy. Skarżą się oni, że mostki w Maniowych i Mizernej to kolejny przejaw "syndromu Białego Dunajca". Chodzi oczywiście o słynny most na zakopiance, na którym - zamiast go remontować - zawężono ruch do jednego pasa.

Interesujący list w tej sprawie, napisany z perspektywy kierowcy, napisał jeden z naszych czytelników - Jan G. Publikujemy go w całości poniżej:

"Jak to się robi w Japonii? Od bardzo długiego czasu, mniej więcej od dnia kolejnego po tym, kiedy urzędnicy zdecydowali się zamknąć połowę mostu w Białym Dunajcu każdego dnia w mniejszym lub większym zatorze na drodze prowadzącej do polskiego kurortu zastanawiam się gdzie są granice głupoty i ignorancji. Dzień w którym w urzędniczej głowie zrodził się pomysł, że można na zakopiance zamknąć pół mostu i potraktować to jako rozwiązanie problemu, który powstał nomen omen bo inni urzędnicy ignorowali go przez lata wydawać by się mógł końcem świata. Jak się okazuje, nic takiego się nie stało, w sumie wszyscy przyzwyczaili się do tego stanu przez ostatnie lata tak bardzo, że nie wiem czy teraz na nowo przywykną się do ruchu dwukierunkowego na tym moście! Na „szczęście” będzie to w 2018 roku więc jest czas na wymyślenie rozwiązania. Kiedy czytam że „już” na wiosnę przyszłego roku gotowe będzie pozwolenie na budowę tego nieszczęsnego mostu to padam na kolana, czy tylko mi wydaje się że powinno być to załatwione priorytetowo? Czy to musi trwać pół roku? Kolejne pół roku? Powinno się nie spać, nie jeść tylko robić wszystko by jak najszybciej przywrócić normalność - czyli dwustronny ruch na jednej z głównych arterii Podhala! Czy to tak wiele?

Wiele razy chciałem napisać list w tej sprawie i to, że tym razem zdecydowałem się na to powodowane jest dwoma wydarzeniami z ostatnich dni. Otóż na drodze ze Szczawnicy do Nowego Targu, mniej więcej w okolicy Maniów i Mizernej na trzech mostkach ograniczono ruch do jednego kierunku! Widziałem to w miniony piątek, w ciągu dnia - nie było tam żadnych, ale to żadnych oznak prac które miały by się tam dziać, po prostu po obu stronach mostków postawiono bariery zawężające ruch do jednego pasa. Załączam zdjęcia. Bardzo proszę redakcję o sprawdzenie o co chodzi, boje się że tocząca urzędników odpowiedzialnych za most w Białym Dunajcu przypadłość okazuje się zaraźliwa i pochłania już kolejne ofiary w kolejnych urzędach.

Wszystko co powyżej napisałem przełknąłbym i kolejny raz postanowił nie zawracać głowy w obawie że może to ja zwariowałem ale… 8 listopada tegoż roku, czyli kilka dni temu w mieście Fukuoka w południowej Japonii zapadło się skrzyżowanie jednych z najbardziej ruchliwych ulic. Powstała dziura miała 30 na 27 metrów powierzchni i 15 metrów głębokości! Tylko szczęśliwy los sprawił że nikt nie ucierpiał, ale nie to jest tu kluczowe. Ta powstała w jednym momencie dziura siłą rzeczy utrudniająca życie mieszkańcom powstała prawdopodobnie przez prowadzone w okolicy roboty związane z kolejna linia metra, ale to tez jest mało ważne. To co powala to fakt, że po 48 godzinach po dziurze nie było już śladu i ruch na skrzyżowaniu odbywał się normalnie. Powtórzę: 48 - nie lat, miesięcy czy tygodni jak można by się spodziewać w naszych realiach, 48 godzin! Tyle czasu potrzebowano w Japonii urzędnikom i wykonawcom by rozwiązać problem od początku do końca! Pod tym linkiem można znaleźć obszerną relację na ten temat: tvn24bis.pl/ze-swiata,75/dziura-w-drodze-w-japonii-zalatana-w-dwa-dni,692224.html



oprac. r/

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 07.12.2016 09:00