Pamiątka z wyprawy na Krowiarki: wezwania na komisariat dla kilkudziesięciu turystów (zdjęcia)

Kolejny już weekend turyści przybywający na Babią Górę spotykają się z niemiłą niespodzianką. Wracając z wycieczki z Babiej Góry, za wycieraczkami swoich samochodów znajdują wezwania w sprawie wykroczenia. Jako że przez Przełęcz Krowiarki przebiega granica powiatów, są to wezwania do komisariatów na terenie powiatu suskiego lub nowotarskiego.
Problem dotyczy samochodów pozostawionych wzdłuż drogi, gdzie obowiązuje zakaz parkowania.

Policja ma związane ręce. Turyści niestety też. Górny parking, który jest odśnieżony, pomieści raptem kilkanaście samochodów. W słoneczny weekend, jest nawet kilkaset samochodów, które trzeba gdzieś zaparkować. Na przełęczy jest jeszcze drugi duży parking. Wydawać by się mogło, że bez problemu pomieści wszystkie te samochody. Jednak ten jest nieodśnieżony. Z trudem wjechało tam kilka samochodów. Efekt jest taki że parking stoi pusty.

W tym miejscu nie jeździ żadna komunikacja zbiorowa. Turysta nie może więc zostawić samochodu we wsi i dojechać do szlaku, a dojście do niego to dobrych kilka kilometrów. Dlatego turyści parkują wzdłuż drogi nawet na "zakazie"

Schodzący z Babiej Góry twierdzą, że chętnie zostawiliby samochód na parkingu, za opłatą - ale nie mają takiej możliwości.

Orawscy kwaterodawcy nie kryją poirytowania. Mówią, że zimą ciężko przyciągnąć turystę na Orawę, ponieważ nie ma tu infrastruktury narciarskiej. Turysta, który tu przyjeżdża - idzie w góry. Jeśli spotyka się z takimi problemami, wyjedzie zniechęcony i nie prędko będzie chciał wrócić. Mozolne działania promocyjne są niweczone.

Łukasz Sowiński

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 29.01.2017 11:00