Koniec procesu o zabójstwo Michała Marka

Podczas ostatniej rozprawy przed Sądem Okręgowym w Nowym Sączu, prokurator zażądał 25 lat więzienia dla zabójcy Michała Marka z Nowego Targu w listopadzie 2015 r. - Bardzo żałuję tego co zrobiłem. Przepraszam całą rodzinę. Nic więcej nie mogę zrobić - powiedział oskarżony o zabójstwo 24-letni nowotarżanin Michał M.
Podczas dzisiejszej rozprawy ojciec zamordowanego Piotr Marek wygłosił oświadczenie, w którym stwierdził, że morderca i osoby, które pomagały mu ukryć ciało Michała, dopuściły się bestialskiego i barbarzyńskiego zbeszczeszczenia zwłok – rozebrali go, a ciało włożyli do skrzynki, potem do worka i zakopali w lesie. - To było postępowanie szokujące i nie mogę znaleźć słów, żeby je wyrazić – mówił. - Nasz syn został odarty z godności – dodał.

Zeznania złożył też dzisiaj prywatny detektyw z Zakopanego, który na zlecenie rodziny Marków szukał Michała, gdy ten jeszcze był uważany z zaginionego.

Po odczytaniu zeznań trzeciego świadka, doszło do mów końcowych. Prokurator mówił, że Michał M. to osoba bardzo niebezpieczna. W dwóch podobnych do siebie sytuacjach (jest oskarżony o zabójstwo Michała Marka i usiłowanie zabójstwa Damiana K.), postąpił niemal identycznie: będąc pod wpływem alkoholu, bez powodu, na imprezie, w gronie znajomych, w jednym przypadku usiłował zabić, a w drugim zabił osobę, z którymi wcześniej normalnie i przyjaźnie rozmawiał. Wystarczyło, że nie spodobał mu się czyjś gest lub wypowiedź, żeby rzucić się na niego z nożem.

- W obu przypadkach działał umyślnie i usiłował zabić – mówił. Prokurator miał tu na myśli zarówno zabójstwo Michała Marka w listopadzie ub.r., ale również usiłowanie zabójstwa w styczniu 2016 roku, kiedy to podczas imprezy w mieszkaniu Michał M. rzucił się z nożem na jednego z rówieśników, a gdy nie udało mu się go dźgnąć nożem w głowę, wbił mu ostrze sześć razy w plecy. - Góralskie powiedzenie mówi „Byli chłopcy byli, ale się minęli. I my się miniemy po malućkiej chwili” - przypomniał prokurator. - Szokujące jest to, że musiał się minąć w wieku 25 lat, miał przed sobą całe życie i plany na przyszłość. Równie szokujące jest to, że Michał Marek zginął bez swojej winy, nie przyczynił się do tego, zginął nie wiadomo dlaczego.

Zachowanie pozostałych oskarżonych, jak mówił prokurator, to książkowy przykład poplecznictwa. Zacierali oni ślady, brali udział w ukrywaniu zwłok i nie zawiadomili organów ścigania o przestępstwie. - Pomiędzy nimi istniało porozumienie, które od początku realizowali – mówił prokurator. - Od czas zabójstwa do czasu zakopania ciała, uczestniczyli w dyskusji dotyczącej planu, wykonywali samodzielnie lub z innymi polecenia, jakie wydawał im oskarżony. A wystarczyło tylko, żeby którykolwiek z nich zadzwonił na policję i powiadomił o tym. Oni woleli wybrać lojalność wobec kolegi, zabójcy. Nie zrobili nic, choć doskonale wiedzieli, że pokrzywdzony jest poszukiwany, że dramatyczne apele rodziny pojawiają się w internecie. Ich bierność trwała 50 dni, aż ostatecznie M. sam przyznał się do morderstwa. Gdyby tego nie zrobił, czy poszukiwania Michała Marka nie trwały by do dzisiaj - pytał.

Dla Michała M. prokurator zażądał 25 lat więzienia, a dla pozostałej piątki oskarżonych, którzy odpowiadali za pomoc w ukrywaniu zwłok, poplecznictwo i zacieranie śladów, kar od 8 miesięcy do 2,5 roku bezwzględnego więzienia. - Główny oskarżony jest człowiekiem nieobliczalnym i niebezpiecznym. Jego pobyt na wolności stanowiłby śmiertelne zagrożenie dla osób z jego otoczenia. Powinien być przez długi okres izolowany od społeczeństwa. Tym bardziej, że w jego przypadku nie ma ani jednej okoliczności łagodzącej – mówił. Jak dodał, biegli psychiatrzy nie dopatrzyli się u niego żadnych defektów psychicznych.

- Oskarżony Michał M. nigdy nie wyraził skruchy. Doszło jedynie z jego strony do zdawkowych przeprosin, ale miały one na celu jedynie poprawienie jego wizerunku przed sądem. Zachowanie oskarżonego na sali sądowej świadczy o beznamiętnym stosunku do czynów, które popełnił – mówił oskarżyciel posiłkowy. Wniósł też o zasądzenie zadośćuczynienia lub nawiązek finansowych od głównego oskarżonego i części pozostałych oskarżonych.

Ojciec Michała Marka powiedział na koniec, że te 505 dni, które minęły od momentu zaginięcia jego syna, były dla rodziny koszmarem i częściowo zrujnowały całej rodzinie życie. - Ze strony rodziny domagam się dla wszystkich oskarżonych kar maksymalnych i adekwatnych do tego, co zrobili i do bólu, jaki nam zadali – stwierdził. - Niechaj wysoki sąd, w majestacie prawa, surowo osądzi tych, których czyny przywiodły nas tutaj dzisiaj.

Siostra Michała mówiła o koszmarze, w jaki ta zbrodnia zamieniła ich życie.

Obrońca głównego oskarżonego Michała M. nie kwestionował przebiegu zbrodni, ale dodał, że powód kłótni, która zakończyła się zabójstwem mógł jednak istnieć, a mogła nim być zazdrość o dziewczynę. Przypomniał, że oskarżony sam z siebie przyznał się do zbrodni i złożył pełne wyjaśnienia. - Napisał list z przeprosinami, a to nie była moja inicjatywa – zauważył. -To nie jest tak, że wszystko po nim spływa – zauważył. To wszystko, zdaniem obrońcy, są okoliczności łagodzące.

Adwokat wniósł też o odrzucenie drugiego zarzutu dotyczącego usiłowania zabójstwa, a w przypadku rozboju, o które Michał M. również był oskarżony, chciał by sąd uznał, że nie doszło do przestępstwa. Nie doszło też, jego zdaniem, przy innej okazji, do pobicia o które również oskarżony był Michał M. - Proszę, żeby sąd sięgnął po karę sprawiedliwą, ale i adekwatną. Kara 25 lat jest dla niego eliminująca. Czy on jest aż tak skrajnie zdemoralizowany? Czy nie ma szans na resocjalizację? Po tak wysokie kary sięgamy w wyjątkowych sytuacjach, gdy mamy ze szczególną brutalnośią i okrucieństwo, gdy ofierze zadaje się wyjątkowe cierpienia – stwierdził i wniósł o łagodniejszy wyrok niż 25 lat.

Obrońcy pozostałych oskarżonych, którzy odpowiadali za pomoc w ukrywaniu zwłok, zacieranie śladów i nie poinformowanie o przestępstwie, podkreślali, że ich klienci przyznali się do popełnionych czynów. Mówili, że do dziś przeżywają oni traumę i szok, jakich doznali w związku z okolicznościami zabójstwa Michała Marka. - Ofiarami oskarżonego są też pozostali oskarżeni w tej sprawie – mówił jeden mecenasów, przypominając, że Michał M. groził śmiercią wszystkim świadkom zabójstwa. - Oni zachowywali się tak ze strachu przed groźbami Michała M., które budziły u nich realną obawę spełnienia. W końcu groził im człowiek, który przed chwilą kogoś zabił – przekonywał. - Oni to wszystko robili pod groźbą śmierci ze strony oskarżonego. Dlatego można uznać, że działali w stanie wyższej konieczności.

W podobny sposób bronili swoich klientów pozostali adwokaci. - Wszystkie zarzuty, jakie stawiane są oskarżonym, to de facto rozkazy Michała M., które wykonywali będąc pod presją i w obawie przed spełnieniem gróźb. Mieli prawo mieć realne obawy o swoje życie i życie swoich bliskich.

Mecenasi apelowali o nadzwyczajne złagodzenie kary, wymierzenie kar w zawieszeniu i nie wysyłanie do więzienia młodych, dwudziestoparoletnich, niekaranych ludzi, którzy dopiero stoją na progu dorosłości. W jednym przypadku padł wniosek o uniewinnienie.

Oskarżeni przepraszali rodzinę za to, co zrobili i prosili o łagodne kary w zawieszeniu.

Na dzisiejszej rozprawie nie zapadł wyrok. Jego ogłoszenie sąd odroczył.

Do zabójstwa Michała Marka doszło w jednym z mieszkań przy Alejach Tysiąclecia w listopadzie 2015 r., podczas towarzyskiej imprezy. Michał Marek zginął od trzech ciosów nożem w klatkę piersiową i głowę, które zadał mu Michał M. w trakcie kłótni. Następnie wspólnie z innymi uczestnikami imprezy w skrzyni wyniósł ciało z mieszkania, wywiózł samochodem na Kokoszków i zakopał w lasku. 

r/


Zobacz więcej naszych publikacji na ten temat

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 11.04.2017 13:47