Awantura na św. Anny. Mieszkaniec ulicy uniemożliwił wykonawcy wylanie asfaltu

NOWY TARG. O - jak to nazwano - "nieudanej próbie wylania asfaltu" na ul. Św. Anny mówiono podczas dzisiejszego posiedzenia miejskiej Komisji Finansów, Gospodarki Komunalnej i Rozwoju. - Samochody firmy remontowej zostały zablokowane przez prywatne pojazdy. Nic nie mogli zrobić - potwierdza wiceburmistrz Waldemar Wojtaszek.
Sprawa ta, to kolejna odsłona sporu Urzędu Miasta z rodziną państwa Lejów. O konflikcie pisaliśmy już kilkakrotnie.

Temat przebudowy tego odcinka drogi ciągnie się co najmniej od 2011 roku. W 2013 r. Starostwo Nowotarskie i Urząd Miasta w Nowym Targu zdecydowały o wspólnej inwestycji. Pierwszym etapem było przygotowanie dokumentacji projektowej dla inwestycji. I zaczęły się problemy. Właściciel działki, która bezpośrednio przylega do drogi - zaprotestował przeciwko przebudowie, która utrudniłaby wjazd klientom pod jego sklep. Z kolei pod jego adresem wysuwane oskarżenia, że zawłaszcza sobie nie swój teren zabudował teren wałów przeciwpowodziowych i ogrodził dostęp do rzeki, a ścieżkę pieszą zaanektował na drogę dojazdową dla dostawców towaru do sklepu.

Przebudowa skrzyżowania, które jest udręką dla kierowców - co rusz napotyka na problemy. Gdy Miasto wykupiło jedną z działek, po której miała być poprowadzona inwestycja polegająca na poszerzeniu drogi - wydawało się, że remont ruszy. Tak się jednak nie stało.

Dziś na miejskiej działce wykorzystywanej jako parking doszło do awantury. Firma wykonująca na terenie Miasta prace drogowe otrzymała polecenie, by wylać asfalt na drodze będącej wyjazdem na ul. Grel. - Samochody firmy pana Kalaty zostały zastawione na parkingu przez prywatne auta i nie mogły wyjechać. Wezwana na miejsce Policja nie podjęła czynności, bo jak stwierdzono - sytuacja nie zagrażała bezpieczeństwu ruchu - tłumaczył wiceburmistrz.

- Postawili auta na naszej, miejskiej działce. Facet drwi sobie z nas. Postawił swoje prywatne samochody i swojej rodziny na naszej działce, stał obok i się śmiał - irytował się radny Lesław Mikołajski. - On już siedem, czy osiem spraw nam blokuje. Koniec z pobłażaniem, trzeba ogrodzić naszą działkę. On sobie kpi ze wszystkich. Wszedł 2 metry w wały przeciwpowodziowe. Na koronie wałów postawił płot. Zrobił w wale zbiornik gazowy - wszyscy o tym wiedzą - mówił wzburzony radny.

- Dzisiejsza akcja pana Leji wszystkich zaskoczyła - mówi Waldemar Wojtaszek. - Ustalamy koszty przestoju maszyn i wysuniemy roszczenia. Co do grodzenia działki... nasz urzędowy geodeta jest na urlopie, wraca 15 września i po tym terminie będzie możliwość ustalenia granicy naszej działki i ogrodzenia jej. Faktycznie teren miejski był użytkowany bezprawnie. Pojazdy prywatne trzeba usunąć. Najpierw polecić usuniecie pojazdów, a jak to nie zadziała - egzekucja administracyjna i sąd - dodaje wiceburmistrz.

Na uwagę jednego z radnych, że "pan Leja nagrywał całe zajście" - wiceburmistrz Wojtaszek odpowiada: - My też mamy to wszytko sfilmowane i obfotografowane. Nie boimy się zarzutów, bo nikt nie ingerował we własność pana Leji, ani nie naruszał jego interesów.

s/

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 06.09.2017 19:26