Burmistrz Nowego Targu: "Próby zmonopolizowania jarmarku mogą doprowadzić do jego upadku". Prezes Nowej Targowicy: "Decyzja o opłatach uderza w kupców"

NOWY TARG. W porządku obrad dzisiejszej sesji Rady Miasta nie było tematu opłaty targowej, a jednak sprawa ta zdominowała posiedzenie. Najpierw burmistrz Grzegorz Watycha wygłosił do obecnych na sali obrad kilkudziesięciu handlowców - obszerne wyjaśnienie, potem głos zabrali sami zainteresowani.
W odróżnieniu od poprzednich sesji, na których gościli handlujący - tym razem obyło się bez okrzyków, czy gwizdów. Ba - zarówno burmistrz, jak i prezes spółki oraz przedstawiciel handlujących otrzymali oklaski za swoje wystąpienia.

- Chcę przedstawić swoje stanowisko w związku z projektem uchwały, jaki skierowałem kilka dni temu na posiedzenie Komisji Finansów, Gospodarki Komunalnej i Rozwoju, która zakładała zakończenie okresu stosowania opłaty preferencyjnej i ujednolicała poziom tej opłaty na terenie całego miasta. Powodem mojego działania były nasilające się skargi od osób handlujących na nowej targowicy oraz od właścicieli gruntów sąsiadujących z placem targowym - rozpoczął swoje wystąpienie burmistrz.

"To znikoma podwyżka"

Owe skargi, jak mówił - dotyczyły nakładanych przez spółkę Nowa Targowica opłat z tytułu korzystania z toalet, odśnieżania, czy utrzymania czystości na placu. Dodatkowo pojawiły się sprzeciwy wobec prób zawężenia granic placu targowego. - To zmierzało do ograniczenia targowicy do terenu pozostającego obecnie pod administracją spółki. Miasto nie miałoby jakiejkolwiek kontroli nad targowiskiem i władze spółki Nowa Targowica mogłyby swobodnie, samodzielnie decydować, kto i czym może handlować - mówił Grzegorz Watycha. Jak dodał, to by było niezgodne z ustawą o samorządzie lokalnym i o swobodzie prowadzenia działalności gospodarczej.

- Ujednolicenie stawki miało na celu podniesienie konkurencyjności i wprowadzenia ułatwienia dla drobnych sprzedawców, a także ustabilizowanie wpływów do kasy Miasta. To znikoma podwyżka, bo jest zależna od wielkości stoiska handlowego. Poza tym proponowane stawki są zbliżone do stawek, jakie obowiązywały przez wiele lat na placu na os. Bereki i były akceptowane. To nie nie jest także tak, że opłaty miały wzrosnąć kilkukrotnie - mówił burmistrz.

Burmistrz wspomniał o "agresywnych zarzutach stawianych mu przez spółkę Nowa Targowica". Przypomniał na jakich zasadach Miasto oddało grunt spółce w administrowanie. - To pod koniec kadencji poprzedniego burmistrza podpisano umowy. Teraz to prawie 5 hektarów gruntu, z których miesięcznie mamy 2 tys 470 zł netto za dzierżawę. To daje 5 groszy za metr kwadratowy miesięcznie. Chcę przypomnieć, że wszystkie budynki i domki handlowe wzniesione są nie na terenie dzierżawionym od Miasta, ale na terenach prywatnych właścicieli spółki, a sama umowa dzierżawy tak jest skonstruowana, że spółka może ją wypowiedzieć w każdej chwili. Trudno wymagać, by Miasto odpowiadało za ryzyko prywatnych inwestycji powadzonych na prywatnym terenie - tłumaczył.

"Zmiana opłaty nie doprowadzi do niekontrolowanego przeniesienia handlu w inne miejsca"

- Pomijając niedogodności w postaci korków na ulicach w dni targowe - my, jako Miasto mamy pełne prawo korzystać z korzyści wynikających z handlu. Bulwersujące są zarzuty, że "Miasto wykończy handel", w sytuacji gdy to spółka podniosła niedawno handlującym czynsz, który nijak się ma do nowych warunków. Podniesiono czynsz nie pytając nikogo o zdanie. /../ - Uważam, że zmiana opłaty w żadnym razie nie doprowadzi do niekontrolowanego przeniesienia handlu w inne miejsca, a będzie to pomoc dla drobnych handlujących np. na maślanym targu - by ich wesprzeć. Jest jeszcze zarzut pod moim adresem, że mój projekt uchwały to była "wrzutka". To nieprawda. Ja już wcześniej sygnalizowałem taki zamiar. To do mnie zwracają się kupcy o interwencje, mówią o drakońskich opłatach sięgających kilkunastu tysięcy zł za rezerwacje miejsca do handlowania - wyjaśniał burmistrz.

Odnosząc się jeszcze do samej podwyżki jaką spółka Nowa Targowica wprowadził dla handlujących, Grzegorz Watycha dodał: - Jeśli spółka podnosi opłaty, bo nie jest w stanie się zbilansować, to Miasto proponowało, że w takiej sytuacji wykupi udziały, a dzisiaj można było usłyszeć złośliwe stwierdzenia, że po zorganizowaniu tego placu targowego - Miasta na zakup tych udziałów może nie być stać. Przypominam, że Nowy Targ ma pełne prawo do pobierania opłaty targowej. Nie każde miasto może poszczycić się taką sytuacją, że jarmark jest w rozkwicie. To tylko próby zmonopolizowania jarmarku mogą doprowadzić do jego upadku - oświadczył.

"Kupcy wprowadzani są przez spółkę w błąd"

W mediach pojawiła się wypowiedź prezesa spółki Nowa Targowica, że w przypadku podniesienia przez Miasto opłaty targowej targowicę może zastąpić galeria handlowa, bo takowa propozycja od dużej sieci handlowej się pojawiła.

- Co do planów i pogróżek, że może tam powstać hipermarket - to nic nowego. Już w ub. roku spółka planowała, że powstaną tam obiekty wielkopowierzchniowe, bo zwróciła się do Rady Miasta o zmiany w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego. Miasto zostałoby wtedy pozbawione dochodów z tytułu opłaty targowej. /.../ Moim celem nie jest skłócenie się z władzami spółki, ale nie mogę milczeć, gdy prowadzona jest dezinformacja, kupcy wprowadzani są w błąd, a przez megafon na targu wygłaszane są krzywdzące opinie. Jestem gotowy do podjęcia rozmów, by ustabilizować sytuacje na targowicy - zadeklarował Grzegorz Watycha, przy okazji sygnalizując, iż wie, że spółka zatrudniła wieloletniego dziennikarza lokalnych mediów, ostatnio - Tygodnika Podhalańskiego, który teraz zajmuje się dbaniem o wizerunek spółki.

"Występuję w waszym interesie"

- Sukces targowicy powinien być sukcesem wspólnym. Targowica jest dobrem całego Miasta. Ale w tym momencie prowadzona jest dezinformacja i próba zawłaszczenia pobierania opłaty targowej przez osoby nieuprawnione. Powinniśmy rozmawiać na zasadach partnerskich - argumentował burmistrz Watycha.

Zwracają się bezpośrednio do zgromadzonych na sali obrad handlujących, powiedział: - Ja tu występuję proszę państwa w waszym interesie. Staram się pokazać, że jestem przeciwny windowaniu tych cen. To nie jest sięganie do kieszeni handlujących, zapłacić mają ci, którzy czerpią największe korzyści, ale nie waszym kosztem - podsumował samorządowiec. Jego wystąpienie nagrodzono oklaskami.

"Jesteśmy ofiarą tej targowicy"

Do słów burmistrza odniósł się Janusz Chowaniec prezes spółki Nowa Targowica: - Tak, targowica powstała przy pomocy Miasta i radnych. Nie było naszym pomysłem przeniesienie targowicy na to miejsce, gdzie znajduje się teraz. Ale w drodze ogłoszonego przez Miasto konkursu zostaliśmy wybrani, by nowe miejsce handlowe zrobić. Niewiele osób wierzyło, że nam się to uda zrobić. Sam doświadczyłem wielu drwin, mówiono że po to to robimy, bo chcemy mieć drogę i uzbrojony teren. A ja sam wtedy mówiłem, że albo ta targowica tam powstanie i będzie wizytówką Miasta, albo handlu w Nowym Targu w ogóle nie będzie - przypomniał prezes spółki.

- Jesteśmy ofiarą tej targowicy. Koszty, które myśmy ponieśli były ogromne. Zapożyczyłem się gdzie mogłem i sprzedałem wszystko co miałem, a dzisiaj słyszę zarzut, że zbudowana została "Czarna Owca" i "Kupiecki Dwór" (restauracje na placu targowym - przyp. red.). Przecież wszyscy wiedzieli, że restauracja będzie sercem targowicy. W banku nam mówili, że na żadną targowicę kredytu nie dostaniemy. Dlatego musieliśmy kredyty wziąć na swoje ramiona - mówił.

"Decyzja o opłatach uderza nie w spółkę, ale w kupców"

Mówiąc o części placu przekazanym spółce przez Miasto, prezes zaznaczył, że teren ten nie jest praktycznie wykorzystywany komercyjnie, a stanowi dla spółki obciążenie. - Tych pięć hektarów... mamy tam parkingi. Czy myśmy wzięli choć grosz za parkingi? Myślmy te największe ugory uzbroili i wykorzystaliśmy na parkingi. Bardzo niewielka cześć terenu miejskiego jest wykorzystywana komercyjnie - to są same koszty: podatki od nieruchomości, parkingowy. Przypominam, że po zakończeniu umowy - cały teren miejski przekazany zostanie Miastu - dodał.

Prezes Chowaniec ma żal do burmistrza, że nie wiedział wcześniej o jego planach wyrównania opłaty targowej w całym Nowym Targu. - W środę wieczór dowiaduję się, że miasto chce dla naszych kupców zmienić opłatę targową. Nikt nam nie powiedział, że będzie to podwyżka o 400 procent - z 50 groszy do 2 zł. To supermarket płaci 6 groszy za metr kwadratowy, a naszym kupcom proponuje się 2 zł? To jawna jawna dyskryminacja naszego polskiego biznesu. Dlaczego się nie podnosi podatku sieciom i nie próbuje szukać pieniędzy tam gdzie są, tylko w słabych się uderza. Dzisiaj to są 2 zł, a jutro 3, a potem więcej. Nie jest tajemnicą, że są tu dziś na sali ci, co zwrócili się do naszej spółki o pomoc. Chcę by kupcy sami się wypowiedzieli, bo ta decyzja o opłatach uderza nie w spółkę, ale w kupców. Mamy w Polsce inicjatywę dotyczącą zniesienia w ogóle opłaty targowej. Motywowane jest to "wyższym dobrem społecznym", bo sieci sklepów chcą wyrżnąć małych przedsiębiorców - podsumował prezes Nowej Targowicy. On także otrzymał oklaski od kupców.

"Uważa nas pan za bankomaty?"

W imieniu handlujących głos zabrał Bartłomiej Pawlik. - Zwracam się do burmistrza. Czy uważa nas pan za handlarzy, czy za bankomaty? Uzależnia pan remont autobusów od podniesienia opłaty targowej. Przez lata nie mieliście żadnego pomysłu na nowe targowisko. Znaleźli się odważni i to zrobili. Dlaczego sami nie weszliście w ten układ? Każdy przecierał oczy ze zdumienia, że się udało się tak szybko i sprawnie przenieść jarmark. A teraz wyciąga pan ręce po pieniążki, które moim zdaniem wam się nie należą. Ile zapłaci ColorPark za metr kwadratowy powierzchni? Panie burmistrzu - należy jeść małą łyżeczką, a najlepiej się pan naje - podsumował kupiec.

Wyjaśnijmy to odniesienie do remontu autobusów. Otóż na posiedzeniu jednej z komisji, skarbnik mówił radnym o zmianach w budżecie Miasta. Zgłoszona przez dyrektora Miejskiego Zakładu Komunikacji potrzeba pilnego remontu trzech autobusów oznacza konieczność "znalezienia" ponad 40 tys. zł. Skarbnika obowiązkiem jest wskazanie źródła pochodzenia takich środków. I Łukasz Dłubacz powiedział, że mogłyby być to środku pozyskane ze zwiększonej opłaty targowej. Chociaż potem podał, że z tego tytułu opłacone będą także dotacje dla żłobków i przedszkoli - to jednak "remont autobusów" utrwalił się najmocniej.

Jeszcze pod koniec sesji na moment wrócił temat opłaty targowej. Przy omawianiu zmian w budżecie skarbnik Dłubacz powiedział, że "warto byłoby wiedzieć jakie opłaty są pobierane przez spółkę od handlujących". Próbował nawet rozwinąć temat mówiąc, że są to kwoty od 3,5 zł za metr kwadratowy - ale jego wypowiedź została przerwana przez prowadzącego sesję przewodniczącego Rady - jako "nie dotycząca tematu".

Burmistrz nie zrezygnował z próby ujednolicenia stawek opłaty targowej w Mieście. Nowy projekt uchwały wróci podczas kolejnej sesji.

Sabina Palka zdj. Michał Adamowski

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 23.10.2017 21:21