Burmistrz Nowego Targu wycofał się z propozycji ujednolicenia stawek opłaty handlowej na terenie Miasta

NOWY TARG. Jeszcze wczoraj radni dysponowali projektem uchwały dotyczącej wprowadzenie opłaty targowej, jej wysokości oraz zasad pobierania na terenie Miasta, w którym znalazła się propozycja burmistrza o ujednoliceniu stawek opłaty na terenie całego Nowego Targu. Dziś Grzegorz Watycha zdanie zmienił i proponuje różnicowanie stawek.
Burmistrz zmienia zdanie

Zmiany w formie autopoprawek burmistrza do projektu uchwały w sprawie stawek opłaty targowej przedstawiła radnym z Komisji Finansów, Gospodarki Komunalnej i Rozwoju naczelnik Wydziału Podatków i Opłat Barbara Kryj-Mozdyniewicz. Jedną z nich jest określenie precyzyjnego sposobu mierzenie powierzchni handlowej. Inną - różnicowanie stawek opłaty targowej na tę pobieraną na placu przy ul. Targowej i "na pozostałym terenie".

- Zniosłem w poprzednim projekcie różnicowanie stawek, bo uznałem, że całość handlu odbywa się przy ul Targowej. Reszta to w zasadzie margines - tłumaczył burmistrz. - Ale pojawiły się głosy, by to zmienić i dlatego postanowiłem wprowadzić rozróżnienie - dodał.

Zmiana polega na tym, że stawki na placu administrowanym przez spółkę Nowa Targowica są dwa razy niższe, niż np. na Placu Evry, ulicy Krzywej, czy Ludźmierskiej.

Różne stawki

Przypomnijmy - opłaty uzależnione będą od wielkości straganu. Stawka przy ul. Targowej to:
za stoisko do 5 m kw 10 zł,
do 10 m kw 15 zł,
do 20 m kw - 20 zł,
a powyżej 20 metrów kwadratowych - 20 zł plus 1 zł od każdego kolejnego metra.

W przypadku stoisk w innych częściach Miasta odpowiednio: 20zł, 30 zł, 40 zł, a za stoisko powyżej 20 metrów kwadratowych - 40 zł plus 1,50 zł od każdego kolejnego metra.

Zwiększono także wynagrodzenie dla inkasentów dokonujących poboru opłaty targowej na placu przy ul. Targowej z 0,25 % do 5%.

"Nie mamy pełnej informacji"

Radni nie byli zadowoleni z tych zmian. Przede wszystkim krytykowano, iż wymaga się od nich podjęcia decyzji w sytuacji gdy nie mają podstawowych danych. Przypominali, że już miesiąc temu proszono o przygotowanie analizy kosztów i przychodów z placów targowych i danych tych nadal nie otrzymali.

Podważano też argumentację burmistrza, że "w okresie stosowania preferencyjnych stawek Miasto utraciło dochody w kwocie ponad miliona zł (w okresie od maja 2016 do września 2017)." - Przez trzy miesiące zgodnie z wolą Rady nie pobierano opłaty targowej, więc uczciwiej byłoby napisać, że od września 2016 do września 2017. Bo to było 12 miesięcy, a nie 15. Poza tym jaki jest okres porównawczy, do którego roku to porównanie pan burmistrz robi? - pytał radny Lesław Mikołajski. W odpowiedzi usłyszał, że jest to porównanie z rokiem 2014, który uznano za "średni rok".

Dochody z placów targowych

Padło też pytanie o wysokość dochodów z placów targowych. - Od stycznia do października br. to kwota 641 250 zł z Nowej Targowicy i 162 681 zł z pozostałych miejsc - odpowiedziała naczelnik Wydziału Podatków i Opłat.

Paweł Liszka wyliczył, że to oznacza, iż przez 10 miesięcy handel odbywał się na zaledwie 462 metrach kwadratowych (bo od takiej powierzchni pobrano opłatę - co jego zdaniem nie jest możliwe. - Na "zajezdni" (przy. ul. Ludźmierskiej - przyp. red.) nie jest możliwe pobieranie opłaty w wysokości 8 zł za metr kwadratowy. Nikt nie będzie ryzykował życia i zdrowia, a był już przypadek pobicia inkasenta - odparła Barbara Kryj-Mozdyniewicz.

Gdy znów pojawił się argument, że "Miasto poniosło koszty sądowe w związku z procesem w sprawie prawa do różnicowania stawek opłat" - burmistrz odparł: - Na tamten czas było konieczne podjęcie kroków prawnych. Ale to że raz poszliśmy do sądu bronić różnicowania stawek, nie znaczy że tej uchwały teraz nie możemy zmienić - przypomniał. I dodał, że pojawiają się głosy, by w ogóle zrezygnować z pobierania tej opłaty. Burmistrz i przewodniczący Rady Miasta miał już wizytę przedstawicielki zrzeszenia kupieckiego, ale burmistrz nadal uważa, że skoro Miasto ma przywilej - historyczny - do pobierania opłaty, to nie ma powodu, by z niego rezygnować.

"Kto po sezonie podnosi ceny?"

Radnym nie podoba się także termin wprowadzania zmian. - Kto po sezonie podnosi ceny? - pytał Jan Łapsa.- Dlaczego to takie pilne? Czemu chcemy podnosić stawki od stycznia czyli w czasie, gdy w handlu jest zastój? Dlaczego zarzynamy kurę, która znosi złote jajka? Nie podnosi się cen przed "martwym sezonem". Sezon ruszy dopiero w kwietniu - wtórował mu Andrzej Rajski. - W dzisiejszych czasach podwyżka o kilka procent to już jest problem, a my mamy zrobić podwyżkę o 200 lub nawet 400 procent. Rok 2016 był rokiem przejściowym. Półtora roku temu baliśmy się, czy w ogóle handel nie padnie w związku z przeniesieniem targowicy. Może wystarczy podwyżka rzędu 50 procent, a nie 400? - pytał przewodniczący Rady Miasta.

- Dostajemy pieniądze z placu targowego, a my mówimy "mało". Może mniej podnieśmy te stawki? Ale my podnosimy tak dużo, bo potrzeba pieniędzy. Mamy problemy z egzekwowaniem opłaty 8 zł za metr kwadratowy. Kto powiedział, że uda się wyegzekwować 4 zł? Tu jest problem ze skutecznością pobierania opłat - kontynuował Andrzej Rajski.

"Czuję się osaczony"

Burmistrz Watycha przypomniał, że opłata preferencyjna w wysokości 50 gr. za metr kwadratowy była ustanowiona, gdy spółka Nowa Targowica swoje stawki ustalała na poziomie 2,50 zł. Teraz stawki te wzrosły niemal dwukrotnie. Do tego dochodzą opłaty za najem straganu, czy rezerwację miejsca. - Niech spółka obniży swoje stawki w martwym sezonie, bo to jest istotny koszt dla osób handlujących - zaproponował burmistrz.

Obecny na posiedzeniu komisji prezes spółki Nowa Targowica Janusz Chowaniec stwierdził, że spółka - po sezonie - obniża stawki opłat. - A gdzie było Miasto jak trzeba było inwestować miliony w nieużytki? To my ponosiliśmy ryzyko swoimi prywatnymi pieniędzmi. Ja się zuję tu dziś znowu osaczony - powiedział Chowaniec - Otwierają się dookoła hipermarkety, powstaje i ColorPark i jeszcze jedna w planach jest ogromna galeria. Jakoś nie słyszę, że bronicie naszego interesy. Nie słyszę, że nas popieracie. Jesteśmy traktowani gorzej, niż ci którzy tu przyjeżdżają, żeby z nas wyssać energię - oskarżał. - Możecie nas zarżnąć jedną uchwałą - podsumował gorzko prezes spółki.

Koniec stawek preferencyjnych

- Zainwestowaliśmy jako Miasto 2 mln z w drogę i kolejne 2 mln w plac - przypomniał prezesowi burmistrz. - Czas stosowania preferencyjnych stawek dobiegł końca - oświadczył Grzegorz Watycha.

- Okres ulgowy nie był nigdy określony, ale mówiliśmy, że te stawki sukcesywnie będą się zmieniać. W tym projekcie uchwały mamy podwyżkę rzędu 200-400 procent. To nie jest sukcesywna podwyżka... Można zrobić podwyżkę, ale nie taką rewolucyjną metodą - przekonywał radny Janusz Tarnowski. - Mamy pomysł czym zastąpimy wpływy do budżetu, gdy ustawodawca je zniesie odgórnie? - zapytał na koniec.

- Kto nie chce płacić opłaty targowej, niech wynajmie lokal na terenie miasta. Tyle jest pustych pomieszczeń, wystarczy się przejść po Nowym Targu - odpowiedział burmistrz.

Dyskusja trwała kilka godzin. Radni z komisji nie zaopiniowali projektu burmistrza. W głosowaniu był remis. Siedmiu radnych było "za", siedmiu było "przeciw".

W poniedziałek nad projektem uchwały zagłosuje cała Rada Miasta.

Sabina Palka

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 15.11.2017 23:42