Nowotarżanka apeluje do władz Miasta: Chcemy normalnie oddychać

NOWY TARG. - Olej opałowy nie jest ekologiczny, szczególnie gdy opalany nim jest zakład produkcyjny, który wykorzystuje ok. 90 tysięcy litrów oleju rocznie. Piekarnia w Rynku wypuszcza zanieczyszczenia i nikt nic z tym nie robi. Burmistrz pół roku temu obiecał, że zorganizuje spotkanie i spróbuje problem rozwiązać, ale do dziś tego nie zrobił - mówi Zofia Lubieńska.
Nowotarżanka była gościem na posiedzeniu Komisji Finansów, Gospodarki Komunalnej i Rozwoju. Jak wyjaśniała - problemy z piekarnią zlokalizowaną za ścianą z jej domem - znają niemal wszyscy radni, bo starała się z każdym z nich porozmawiać podczas ich dyżurów. Kilkakrotnie rozmawiała także z burmistrzem i jego zastępcą. Jak mówi - nie traktowano jej problemów zbyt poważnie, wskazując, że to "spory rodzinne".

- Przyszłam tu nie tylko w moim interesie. Sprawa dotyczy całego centrum, czyli miejsca gdzie zanieczyszczenie powietrza jest duże, gdzie dużo ludzie przebywa i jest narażonych na oddychanie skażonym powietrzem. Zanieczyszczenia z komina nie zatrzymują się na mojej działce - tłumaczyła i na dowód pokazała pismo z podpisami kilkunastu osób, którym dokucza uciążliwe sąsiedztwo.

- W planie zagospodarowania przestrzennego nie ma zapisu o prowadzeniu produkcji w centrum Nowego Targu, a to przecież jest fabryka. Trujemy siebie, dzieci i wnuki. Co radni zrobili dla miasta i mieszkańców? Tyle nam obiecywali i nic nie zrobili. Fajnie mieć drogi, chodniki i ścieżki rowerowe. Ale to nie wszystko. My chcemy tu i teraz żyć. Normalnie oddychać. To nie jest sprawa rodzinna, ale sprawa wszystkich mieszkańców. Cała piekarnia od piwnicy do strychu to samowola budowlana. Co z tym będzie zrobione? - pytała Zofia Lubieńska.

- Ta sprawa to także kwestia stosunków dobrosąsiedzkich między państwem - odpowiedział Grzegorz Watycha. Burmistrz przypomniał, że spór między właścicielami sąsiadujących posesji rozstrzygany jest przed Wojewódzkim Sądem Administracyjnym.

Jak przyznał "przez ostatnie lata piekarnia rozrosła się i zajęła kolejne pomieszczenia kamienicy".

- Rozmowy z przedsiębiorcą będę prowadził, by zachęcić go do współpracy. Ale nie mam narzędzi, żeby go do czegokolwiek przymusić, a sama zmiana ogrzewania nie rozwiąże problemu - dodaje Grzegorz Watycha.

Na propozycję uregulowania kwestii prowadzenia produkcji w centrum - odpowiedział naczelnik Wydziału Rozwoju i Urbanistyki nowotarskiego Urzędu Miasta. - Zapisy dotyczące planu zagospodarowania przestrzennego dopuszczają w Rynku "rzemiosło". Ale zmieniły się przepisy i sama definicja "rzemiosła" teraz oznacza zakład zatrudniający nawet 200 pracowników - tłumaczył Wojciech Watycha.

Naczelnik dodał, że zmiany w planie miejscowym są możliwe, ale pozostaje kwestia tego "rzemiosła", bo wyrzucenie rzemieślników z Rynku oznaczałoby wprowadzenie zakazu świadczenia wszelkich usług - zegarmistrzowskich, dorabiania kluczy, foliowania dokumentów, czy kserowania dokumentów.

Burmistrz Grzegorz Watycha przyznał, że samorząd ma problemy z samowolami budowlanymi, bo chociaż fakt samowoli jest bezsporny, to z drugiej strony są przez inne urzędy w pewnym sensie legalizowane, na przykład przez Sanepid, który dokonuje odbioru budynku. Obiecał jednak, że nad problemem piekarni w Rynku się zastanowi i poszuka rozwiązania.

s/

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 25.02.2018 12:14