To będzie wyjątkowy Tour de Pologne. Po raz pierwszy kolarze pojadą po... szutrowej drodze

Jutro wyścig kolarski Tour de Pologne dotrze na Podhale. Tegoroczna edycja, ze względu na zbyt małe zaangażowanie finansowe podhalańskich gmin, będzie bardzo mocno okrojona. Po raz pierwszy od lat pod Wielką Krokwią nie będzie mety etapu, a jedynie start. Wyścig nie przejedzie też przez Kościelisko.
Z Tour de Pologne tradycyjnie będą się jednak wiązały spore utrudnienia dla kierowców. O cierpliwość i wyrozumiałość apeluje do mieszkańców i turystów Piotr Bąk, starosta tatrzański. - Myślę, że ranga tego wydarzenia, obecność całej czołówki kolarskiej z Europy tutaj pod Tatrami rekompensuje to, jest to znakomita promocja - podkreśla.



Starosta zaapelował jednocześnie do kibiców, żeby przynieśli ze sobą polskie flagi aby podkreślić, że rok 100-lecia odzyskania przez Polskę Niepodległości jest dla nas szczególny.

Warunki pogodowe w ostatnich tygodniach nie były zbyt łaskawe dla organizatorów podhalańskiego etapu. Po ulewnych deszczach uszkodzony został most na najpopularniejszej drodze prowadzącej do Morskiego Oka, którędy
przeprowadzony będzie wyścig.

- Gdyby ta droga była zamknięta, to kolizja między Tour de Pologne a dojazdem turystów, a trzeba powiedzieć, że w niektóre dni jest to ponad 10 tys. osób dziennie, byłaby oczywista i Morskie Oko byłoby niedostępne. Dołożyliśmy jednak wszelkich starań, żeby ten most naprawić. Wymagało to wcześniejszej ekspertyzy żeby mieć pewność, że będzie on bezpieczny. Trzy dni temu droga Oswalda Balzera została dopuszczona do ruchu - wyjaśnia starosta.

Problemy pojawiły się również na etapie, na którym znajduje się słynna ściana Bukovina. W Gliczarowie Górnym remontowany jest bowiem most, przez co droga dojazdowa do najtrudniejszego odcinka wyścigu jest zamknięta. Udało się zorganizować objazd przez przysiółek Gile. Kolarze będą jednak musieli przejechać fragment trasy po szutrowej drodze, co nie zdarzyło się jeszcze nigdy w historii podhalańskich zmagań.

Każdego roku do organizacji wyścigu ogromne pieniądze dopłacają podhalańskie gminy. Kwoty sięgają od kilkudziesięciu do kilkuset tysięcy złotych. Starosta tatrzański nie ma jednak wątpliwości, że są to wydatki, które przynoszą wymierne korzyści promocyjne. Według niego, Podhale musi się promować, ponieważ jest regionem, gdzie turystyka jest podstawową gałęzią gospodarki i każda forma promocji jest dobra.

pk/zdj. Piotr Korczak

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 08.08.2018 10:00