Historia Krościenka z punktu widzenia jego mieszkańców

Grupa zapaleńców i miłośników Krościenka nad Dunajcem postanowiła spotkać się, aby powspominać historię miejscowości oraz dawnych sąsiadów i przyjaciół, którzy już odeszli. Chcieli podzielić się wspomnieniami i dokumentami, a przez to ocalić od zapomnienia duży fragment historii miasteczka.
Licznie przybyłych gości przywitała główna organizatorka spotkania Bożena Soliwoda słowami: - Mamy świadomość mieszkania w jednym z najpiękniejszych miejsc na świecie. Po wielu latach nieobecności – stęsknieni wracamy do Krościenka. Miłość do tego pięknego miasteczka wyrażamy w twórczości artystycznej, ale też w pielęgnowaniu tradycji, szanowaniu i cenieniu rodzinnego miasta. To wyraz czci, dumy i umiłowania.

Do opowiedzenia faktów historycznych i ciekawostek dotyczących zabytkowego Krościenka prowadząca zaprosiła wyjątkowych gości: Stanisława Drobota – potomka Józefa Drobota (notarialnego, gminnego i sądowego pisarza) oraz Krystynę Aleksander – znaną krościeńską poetkę i malarkę, uhonorowaną wieloma odznaczeniami.

Pomysł przypomnienia historii Krościenka z punktu widzenia jego mieszkańców, okazał się bardzo interesujący – sala w budynku Pienińskiego Parku była wypełniona po brzegi. Zebrani goście otrzymali solidną dawkę arcyciekawej wiedzy historycznej.

- Postanowiliśmy zorganizować takie spotkanie głównie z myślą o młodzieży. W dzisiejszych czasach dzieci nie znają historii miejscowości, z której się wywodzą. Mój mąż uczył historii i przekazywał wiedzę i zapał młodym. Pan Stanisław Drobot dostał od swojego dziadka wiele oryginalnych, ciekawych dokumentów, które zgodził się pokazać mieszkańcom. To niezwykle szlachetne, aby tak mocno, przez całe swoje życie utożsamiać się z miejscem pochodzenia i aby do dziś z dumą w pienińskim góralskim stroju uczestniczyć w ważnych kulturalnych i religijnych uroczystościach. Bardzo ważnym przyczynkiem do spotkania był fakt posiadania przez Stanisława Drobota niezwykle wartościowych dokumentów z okresu zaboru austiackiego i późniejsze. I tak narodził się pomysł spotkania – mówi pomysłodawczyni Bożena Soliwoda.

Podczas spotkania każdy mógł dodać coś od siebie. I tak:

Krystyna Aleksander - poetka i malarka - ma dziś 88 lat i jest skarbnicą wiedzy o Krościenku.
Wyjaśniła, kim dla niej i dla naszej ojczyzny jest Święta Kinga. Przedstawiła historię tej postaci od urodzenia w 1234 r. w Ostrzychomiu aż do wprowadzenia do Polski w 1239 roku, kiedy to pięcioletnia Kinga prawdopodobnie ze swoją nianią przyjechała do Polski, piękna czarnooka z puklami czarnych włosów prawdopodobnie na siwym kucyku ubrana w płaszczyk z gronostajów. Obok wojsko, cztery pary koni wiozły ogromne cztery skrzynie srebra, złota i drogich kamieni oraz 40 tysięcy grzywien w gotówce. Bolesław Wstydliwy czekał na nią z matką Grzymisławą w Wojniczu z dwunastoletnim księciem Bolesławem Wstydliwym.

Sięgając do biografii artystki dowiadujemy się, że jej Matka urodziła się w Ameryce, a ojciec Franciszek Lizoń pochodził ze Szczawnicy - był zastępcą naczelnika, ponadto projektował i budował najpiękniejsze drewniane wille w Krościenku, Szczawnicy, Czorsztynie, Nadzamczu i Łapszach – między innymi budynek Pienińskiego Parku, który wykonany jest z drewna modrzewiowego.

Gdy wybuchła wojna i mężczyźni z Krościenka ruszali na wojnę, ojciec pani Krystyny, na prośbę ówczesnego proboszcza Jana Bączyńskiego wyniósł krzyż na wierzę kościelną, o czym już mało kto pamięta. Ponadto był organizatorem nauczania strażaków, które odbywało się w domu państwa Lizoniów od jesieni do wiosny 1939. Ojciec zmarł, gdy córka miała 9 lat – wtedy właśnie napisała pierwszy wiersz...

Jako dwunastolatka uratowała życie żydowskiemu chłopcu, ukrywającemu się w lesie, przynosząc mu po kryjomu jedzenie.
Dwukrotnie była świadkiem rozstrzeliwania zakładników Skalnego Podhala, najpierw przed cmentarzem w Krościenku, potem na drodze w Tylmanowej. Te silne i gorzkie doświadczenia pozostały w jej sercu do dziś.

Fragment wiersza
Pamięci Zakładników Skalnego Podhala pomordowanych w Krościenku nad Dunajcem w lutym 1944 r.

,,Pozwól mi…”

Gdy mijam cmentarz, wracają wspomnienia,
Sieroce lata okrutnej przemocy.
Wciąż widzę Ich twarze, strach i cierpienie,
I krzyk ostatni: ,,Ratunku, pomocy…”

Pod tym Pomnikiem Męczeństwa przystawam
I modlę się głębią serca mojego,
U stóp Twych, Panie, te modlitwy składam,
Chciej Ich przygarnąć do serca Swego.

Krystyna Aleksander pamięta straszne czasy wojny, walki partyzanckie, wywózki do obozów, rozstrzeliwanie więźniów i o wszechobecnym strachu o życie swoje i bliskich. Podkreśliła, że przeżyła te ciężkie czasy dzięki wstawiennictwu św. Kingi, do której całe życie żarliwie się modliła, zwłaszcza w chwilach trudnych, kiedy nawet nadzieja umierała. Dlatego Pienińska Święta często jest tematem jej wierszy i obrazów. - Gdybym pisała o świętej Kindze jeden wiersz dziennie, do końca swojego życia, to nie zdołam podziękować jej za wszystkie łaski, jakich od Niej doznałam – mówi.
Poetka zwróciła także uwagę, że mieszkańcy Krościenka często nie doceniają, że żyją w jednym w najpiękniejszych miejsc na ziemi, wśród wspaniałej przyrody, historycznych miejsc, zabytków i wartościowych ludzi.


Stanisław Drobot, sąsiad Krystyny Aleksander z ul. Św. Kingi,
z rodzinnego domu wyjechał na Śląsk mając czternaście lat. Całe zawodowe życie przepracował w kopalni, gdzie po szczeblach awansu zajął stanowisko sztygara dozoru elektrycznego. Później prowadził własną działalność.
Odznaczony brązowym, srebrnym i złotym krzyżem zasługi za pracę i honorową szpadą górniczą. Jest głównym wykonawcą instalacji elektrycznych w śląskich kościołach, w największych salonach samochodowych i warsztatach serwisowych.

Jako prawnuk Wojciecha Drobota (wójta Szczawnicy) i wnuk Józefa Drobota (pisarza gminnego) otrzymał od dziadka Józefa ogromną ilość wartościowych, oryginalnych dokumentów rodowych i dotyczących gminy.
Przodek pana Stanisława, Wojciech - rodowity góral pieniński - zakochał się w hrabiance Barbarze Aleksandrze von Klinger, która przyjechała do wód leczyć gardło i tak w cieniu mezaliansu rozpoczyna się historia rodu. Z tego małżeństwa urodził się dziadek Stanisława Drobota, Józef, który przez wiele lat był gminnym i notarialnym pisarzem.
Warto wspomnieć także, że ojciec Stanisława - Mieczysław - praktykował jako szewc u Mariana Zacharskiego, twórcy i kapelmistrza Orkiestry Dętej w Krościenku. Zachęcił on swojego czeladnika do grania w zespole. Mieczysław Drobot przez długie lata grał w orkiestrze na waltorni. Zacharski zapoczątkował tradycję grania pieśni maryjnych z krościeńskiej wieży kościelnej.

„Maryjni Trębacze”

Pan Marian Zacharski przyjechał w Pieniny.
Ten wspaniały muzyk wybrał wśród młodzieży
Kilku młodzieńców z naszej mieściny
By w maju grać mogli w kościółku na wieży.

Grali w duecie i prześlicznie grają
Pięć pieśni majowych na dwie strony świata
Wieczorkiem i rankiem, kiedy zorze wstają.
Tradycja przetrwała, choć minęły lata.

Pan Franek Koterba – kurier pierwszej klasy!
Jego opiekunką Matka Boża była.
Choć tak niebezpieczne pokonywał trasy
To zawsze go czule w swych ramionach kryła.

Trzydzieści razy przekraczał granicę!
Ileż setek ludzi zawdzięcza mu życie?
Lasami wiodła trasa przez Niedzicę
A wolność na Węgrzech czekała o świcie.

Po wojnie nasz kurier grał w hołdzie, w podzięce
Tak jak przed laty wieczorem i rankiem,
Swej Opiekunce i Jej Wielkie Serce
Bo drogą przez mękę szła z grupą i Frankiem.

Nie sposób wymienić wszystkich, którzy grali
Madonnie krościeńskiej z dzieciną na ręku.
To jest wierna tradycja naszych górali
W dziedzictwie Kingi, w naszym Krościenku.

Już wielu odeszło, ale często nocą
Matce Najświętszej na dobranoc grają.
Gdy spojrzysz w niebo, ich trąbki się złocą.
Tam swym następcom łaski wypraszają.

Stanisław Drobot z domu rodzinnego wyjechał gdy miał 14 lat, jednak nigdy nie zapomniał o Krościenku – przyjeżdżał tu co rok, a następnie wybudował drewniany dom, do którego wraca w każdej możliwej chwili. Jak sam mówi, jego powroty do Krościenka podyktowane są tęsknotą za domem rodzinnym oraz latami dzieciństwa. Jako potomek i powiernik dziadka Józefa zainteresował się historią rodu oraz gminy. Podczas spotkania Stanisław Drobot zaprezentował osiemnasto- dziewiętnasto- i dwudziestowieczne dokumenty gminne i rodowe. Oczywiście nie udało się pokazać wszystkich, ale te najciekawsze zostały wyeksponowane w gablotach. Stanisław Drobot ma ogromną wiedzę o Krościenku, gdyż dobrze pamięta swoje dzieciństwo i opowieści starszych, a ponadto z odziedziczonych dokumentów może czerpać wiedzę niedostępną dla zwykłego śmiertelnika.

Wyeksponowano np. projekt więzienia powiatowego w Krościenku z 1854 roku, które powstało na rynku – jest to ten budynek, w którym jeszcze niedawno było kino. Więźniowie spali na słomie, w drewnianych skrzyniach, które zamykane na dzień służyły jako miejsce do siedzenia...
W dokumentach była też pochodząca z 1904 roku wzmianka i rysunek pierwszej w Pieninach pustelni, w której do 1915 roku mieszkał pochodzący spod Oświęcimia zakonnik Andrzej Stachura. Jednak pustelnika posądzono o szpiegowanie na rzecz Rosji i sądzono w Nowym Targu. Niestety mimo wyroku uniewinniającego nie wrócił już do pustelni, która przetrwała tylko do 1924 roku.
Stanisław Drobot będąc ministrantem na początku lat 60-tych spotkał się z księdzem Franciszkiem Blachnickim, który uciekał przed SB i w Krościenku odnalazł sprzyjające warunki do tworzenia ruchu oazowego. Po kilku latach wyjechał do Rydułtów i tam również spotkał się z działalnością ks. Blachnickiego. Dziś mieszka w Rybniku, miejscu urodzenia kapelana oazowego. Szczątki/ relikwie Franciszka Blachnickiego znajdują się w dolnym kościele pw. Dobrego Pasterza w Krościenku.

S.Drobot wspomniał o 3 i 4 września 1939 r., kiedy hitlerowcy aresztowali mieszkańców Krościenka i wypędzali z domów Żydów. W obronie bestialsko mordowanych małych dzieci i niemowląt żydowskich wystąpił jego dziadek i uderzył oficera, po czym został wywieziony wraz z innymi (67 osób) do więzienia na Montelupich a następnie do Oświęcimia.

Podczas spotkania Stanisław Drobot wyrecytował wiersz Krystyny Aleksansder pt.: "Noc wigilijna"

Oprócz wielu ciekawych dokumentów goście mogli obejrzeć pieczęć rodową rodziny Klinger oraz otrzymali wzorniki listów zalakowanych tą pieczęcią.

Bożena Soliwoda przeczytała wybrane wiersze Krystyny Aleksander o Krościenku, starym kościółku, o zabytkach, przyrodzie i oczywiście o Św. Kindze.
Bardzo wzruszający był wiersz pt.: „Siłaczka” zaprezentowany przez cenioną wieloletnią polonistkę Teresę Stec – o nauczycielce Stanisławie Pawłowskiej, która zginęła w obozie Auschwitz. Pani Stanisława przez wiele lat mieszkała w Krościenku, natomiast codziennie rano, niezależnie od pory roku kąpała się w Dunajcu, potem na piechotę szła do szkoły do Szlachtowej, gdzie uczyła łemkowskie i żydowskie dzieci. Założyła stowarzyszenie dla dziewcząt, w ramach którego uczyła przyszłe gospodynie domowe gotowania, szycia, cerowania, szydełkowania i innych prac wykonywanych w domostwach.

Teresa Kordas wraz synem Edwardem – rodzina bardzo szanowanego dyrektora i nauczyciela krościeńskiej szkoły, udostępnili prywatne fotografie z czasów, kiedy zamieszkiwali w domu Krystyny Aleksander. Pani Teresa opisywała, gdzie zdjęcia były robione i kto się na nich znajduje. To wspaniała pamiątka, przedstawiająca całą rodzinę na tle ogrodu i domu, który był zaprojektowany i wybudowany przez Franciszka Lizonia.

Na spotkaniu nie zabrakło także muzyki. Kilka pienińskich nut zagrał Jasiek Kubik i przywitał po góralsku a Justyna Zachwieja umiliła spotkanie swoim śpiewem, wykonując utwór Andrzeja Rosiewicza pt: „Pytasz mnie”.

fragm..

… Może to ten szczególny kolor nieba 
Może to tu przeżytych tyle lat 
Może to ten pszeniczny zapach chleba 
Może to pochylone strzechy chat 

Może to przeznaczenie zapisane w gwiazdach 
Może przed domem ten wiosenny zapach bzu 
Może bociany, co wracają tu do gniazda 
Coś, co każe im powracać tu  …

 [YOUTUBE]y0spUYdkz00[/YOUTUBE]

Było to prawie dwugodzinne spotkanie, na którym wartościowi ludzie mówili o sprawach ważnych dla całej społeczności. Warto powtarzać takie spotkania i zainteresować nimi zwłaszcza młodych, aby znali prawdę o swoich korzeniach.

Fragment wiersza Krystyny Aleksander o miłości do Krościenka do końca życia:

„Powroty”
(…)
Ileż lat jeszcze pozwolisz mi przeżyć,
Mój Panie, w tym skrawku „raju zaklętego”…
Tyś mnie nauczył czas miłością mierzyć,
I tak czynić pragnę do dnia ostatniego.

Lecz każdy z nas winien podziękować Ksieni,
Pędzlem czy piórem, słowem rymowanym,
Każdym drgnieniem serca za ten skrawek ziemi,
Który przez Kingę był nam darowany.

Bo nigdzie z pewnością nie jest tak pięknie
I wraca się tutaj szlakiem ptaszyny.
Nie czekaj, aż serce z tęsknoty pęknie -
Wróć z końca świata do naszej mieściny.

Spotkanie odbyło się 21 lipca 2018 w siedzibie Pienińskiego Parku Narodowego w Krościenku n.D. przy ul.Jagiellońsakiej 107 B. Organizatora wspomogli: Dyrektor i Pracownicy Pienińskiego Parku Narodowego w Krościenku n.D. udostępniając bezpłatnie salę konferencyjną i oferując pomoc, Zespół Szkół i Placówek im. Wł. Szafera w Krościenku użyczając naczyń i samowarów, Firma Oshee przekazując wodę mineralną Kinga Pienińska. Pienińskie Herbarium Osada nad Babieńskim Potockiem w Grywałdzie – partner.

Joanna Dziubińska

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 18.10.2018 15:18