Konflikt między hodowcami o "Jagnięcinę podhalańską". "Gazdowie" kontra RZHOiK

Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi poinformowało, że Tatrzańsko-Beskidzka Spółdzielnia Producentów „Gazdowie” w Leśnicy złożyła wniosek o rejestrację nazwy „jagnięcina podhalańska” jako chronione oznaczenie geograficzne. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, góralom pozostanie zgłosić wniosek do Brukseli o zastrzeżenie nazwy na terenie całej Unii Europejskiej - pisze Polska Gazeta Krakowska.
Pół roku będzie trwała analiza wniosku i rozpatrywanie ewentualnych zażaleń do niego. A takowe mogą być, bo między hodowcami owiec zgody nie ma.

Ci, zrzeszeni wokół Regionalnego Związku Hodowców Owiec i Kóz w Nowym Targu czują się rozgoryczeni, że ich wniosek z roku 2007 o rejestrację jagnięciny nie został zaakceptowany, a teraz przyjmuje się wniosek wąskiej grupy producentów ze spółdzielni Gazdowie. - Według mnie, wniosek, który złożyła spółdzielnia w ministerstwie, jest praktycznie taki sam, jaki złożyliśmy dwa lata temu - mówi Jan Janczy, dyrektor RZHOiK w Nowym Targu. - Po za tym na terenach chociażby Śląska nie ma polskiej owcy górskiej.

Kazimierz Furczoń, baca ze spółdzielni Gazdowie chce, aby jagnięcina została zastrzeżona w tych miejscach, gdzie jest możliwe wytwarzanie również oscypka. - Zamierzamy iść śladem szlaku oscypkowego. Jak oscypek jest z polskiej owcy górskiej, tak jagnięcina musi występować na tym terenie, gdzie jest oscypek. Przecież to jest zrozumiałe. Nie chcemy zamknąć się jedynie do samego Podhala. Bo nasze owce są nie tylko tutaj, ale i w Nowosądeckiem, Limanowskiem oraz na Żywiecczyźnie - argumentuje baca z Leśnicy.

Zastrzeżenie nazwy dla jagnięciny ma pomóc w odrodzeniu podhalańskiego owczarstwa, które przeżywa kryzys.

Źródło: Polska Gazeta Krakowska

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 29.04.2009 13:06