Spółka Nowa Targowica grozi Miastu procesem

NOWY TARG. - Ze smutkiem stwierdzamy, że ponownie inicjujecie procedurę uchwalenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego Nowy Targ 6 II w wersji dotychczasowej, co stwarza podstawy faktyczne i prawne do wytoczenia pozwu o odszkodowanie przez spółkę Nowa Targowica przeciwko Gminie Miasto Nowy Targ - mówiła do radnych pełnomocnik spółki, Karolina Szews.
Wcześniej adwokat Szews dostarczyła radnym pismo, w którym czytamy: "Podejmuje się te działania pomimo wiedzy o złożonym przez nas pozwie przeciwko osobom, które dopuszczają się czynów nieuczciwej konkurencji, a w szczególności prowadzenia działalności pasożytniczej w terenie będącym przedmiotem wyżej wymienionego projektu planu zagospodarowania przestrzennego. O fakcie skierowania sprawy nieuczciwej konkurencji na drogę postępowania sądowego informowaliśmy zarówno Pana Burmistrza, jak i Państwa Radnych w piśmie z dnia 24.07.2018 r."

Prezes pisze do radnych

"Panie i Panowie Radni trzeba mieć świadomość, że podejmując teraz uchwałę o uchwaleniu miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego Nowy Targ 6 II w sposób pośredni chcecie Państwo zalegalizować bezprawne działania osób, które zostały przez nas pozwane, tym samym staniecie po jednej stronie sporu, nie czekając na rozstrzygnięcie tej sprawy przez sąd. Jednocześnie doprowadzacie do naruszenia § 4 ust. 5 umowy dzierżawy z dnia 27 listopada 2014 r., w której Gmina Miasto Nowy Targ zobowiązała się m. in. do tego, że nie będzie się angażować w inne inwestycje mające na celu uruchomienie targowisk. A przecież uchwalenie planu zagospodarowania przestrzennego jest pierwszym krokiem do realizacji inwestycji. Zatem wydanie wyroku przez sąd w sprawie czynów nieuczciwej konkurencji należałoby potraktować jako konieczne do rozstrzygnięcia zagadnienie wstępne przed uchwaleniem przez Radę Miasta wyżej wymienionego planu. Takie stanowisko Rady nawiązywałoby do tego pozytywnego klimatu dla inwestorów jaki tworzyła Rada w kadencji 2010 - 2014 zachęcając nas do podjęcia decyzji w sprawie realizacji niezwykle ryzykownej w tamtym czasie inwestycji. To myśmy przedstawili autorską koncepcję zagospodarowania jedynej targowicy w tym rejonie miasta, podkreślamy jedynej. Koncepcja programowo-przestrzenna Nowej Targowicy była prezentowana Urzędowi Miasta Nowy Targ, a przede wszystkim Radzie Miasta kilkakrotnie: 29czerwca 2012 r., 2 lipca 2012 r. i 19 grudnia 2012 r. Koncepcja określała granicę targowiska. Wobec wręcz entuzjastycznego nastawienia Radnych do naszego pomysłu, do głowy nam nie przyszło, aby proponować zastosowanie dodatkowych zabezpieczeń naszych interesów, tak jak to się robi przy partnerstwie publiczno - prywatnym. Nikt oprócz nas nie miał odwagi inwestować na tych nieużytkach, które wydzierżawiliśmy od miasta. Osoby, które teraz dopuszczają się czynów nieuczciwej konkurencji i zorganizowały drugie targowisko w sąsiedztwie naszego, w tamtym trudnym dla nas momencie w czasie realizacji inwestycji wystąpiły ze spółki, nie wierząc w powodzenie tego przedsięwzięcia. Jak się wtedy okazało wszyscy ustawili się w roli biernych obserwatorów czekając na końcowy efekt. Nasza Spółka działając w dobrej wierze podjęła ryzyko wielomilionowych nakładów na inwestycję ufając Gminie, że będzie miała realną szansę na ich zwrot. Niekorzystne decyzje podejmowane przez Gminę w okresie ostatniego roku wobec naszej spółki bardzo zniechęcają nas do dalszego inwestowania w tym miejscu i skłoniły nas do złożenia propozycji podjęcia negocjacji w sprawie nabycia udziałów w spółce Nowa Targowica przez Gminę Miasto Nowy Targ. Skierowaliśmy w tej sprawie pisemne stanowisko zarówno do Burmistrza, jak i do Rady Miasta, ale do chwili obecnej nie uzyskaliśmy żadnej odpowiedzi. Biorąc te wszystkie wyżej wymienione argumenty pod uwagę, uprzejmie prosimy o nieuchwalanie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego Nowy Targ 6 II w wersji przedstawionej przez projektanta planu.
Z poważaniem, Janusz Chowaniec - Prezes Zarządu"

Naczelnik Watycha i urbanista Stawarz wyjaśniają

- W odpowiedzi pani mecenas, odniosę się do dwóch tematów poruszonych w piśmie do radnych - powiedział Wojciech Watycha. - Spółka kolejny raz mówi o ewentualnych zamiarach, krokach prawnych, które zamierza podjąć po uchwaleniu tego planu miejscowego. Każdy ma prawo skarżyć uchwałę, każdy ma prawo złożyć skargę na plan, który jest aktem prawa miejscowego. Ale mamy również naszego radcę prawnego i zgodnie z jego opinią - wprowadzana przez nas zmiana nie narusza umowy dzierżawy ze spółką. Odnośnie handlu na tym terenie, to wszyscy tam handlują na podstawie zapisów w pzg. To sprawa do rozstrzygnięcia przez sąd. Na dziś nie ma ryzyka, że ten obszar w sposób niekontrolowany się rozrośnie, tak jak to miało miejsce na Berekach. Tu jest naturalnie oddzielony, ładnie się rozwija i - miejmy nadzieję, że tak będzie nadal - skwitował naczelnik Wydziału Rozwoju i Urbanistyki.

Przypomniał, że po podjęciu uchwały intencyjnej w sprawie przygotowania pzp dla tego terenu (a wnioskodawcą działań była spółka Nowa Targowica) - przygotowywano koncepcję oraz "coś ekstra, czego w przepisach nie ma". - Dodatkowo z właścicielami terenów przeprowadzono konsultacje społeczne. Zgłoszono 12 zastrzeżeń, z których 4 uwzględniono, 2 uwzględniono częściowo, a 6 nie zostało uwzględnionych. Wniosek Nowej Targowicy zawierał między innymi dwa warianty układu komunikacyjnego - podsumował naczelnik Watycha.

- Jestem autorem jeszcze obowiązującego planu zagospodarowania przestrzennego Nowy Targ 6, który przewiduje główne przeznaczenie tego terenu jako pod zabudowę usługową. To, co jest w projekcie, to zmiana układu komunikacyjnego, który był konsultowany także w sposób poza-proceduralny, ale bardzo ważny, bo pozwolił dojść do tego co mamy. To teren z funkcją wiodąca dla usług i handlu, ale dopuszcza się cele hotelowe, gastronomiczne, czy administracyjne. Ten teren to jednostka naturalnie ogrodzona korytem Dunajca, wałami przeciwpowodziowymi, ulicą Targową i terenem oczyszczalni ścieków. To teren wyodrębniony o funkcji handlowej. Dla tego terenu są zakazy inwestycji, które mogą znacząco działać na środowisko, czyli np. instalacje oraz budynki związane z chowem i ubojem zwierząt. Wprowadzono te zakazy, by nie powodować konfliktów na tym terenie - tłumaczył Bartłomiej Stawarz, urbanista, autor także nowej koncepcji pzp Nowy Targ 6 II.

Ale o co chodzi?

Spółka Nowa Targowica wspomina w piśmie o sporze. To akcja zakończona postawieniem niesławnego płotu, który podzielił plac handlowy. Po jednej stronie płotu znalazł się teren należący do spółki, po drugiej działki innych osób. Spółka nie mogła z nimi dojść do porozumienia co do partycypowania w kosztach prowadzenia działalności handlowej. Od Miasta zaczęła domagać się, by stanęło po jej stronie, przyznając im dodatkowe preferencje.

W trakcie dyskusji na sesji pojawił się wątek "niesprawiedliwego traktowania handlujących", czyli znów kwestia różnicowania opłaty targowej. Radny Paweł Liszka dociekał jak będzie rozłożona opłata targowa. - Spór między handlującymi to jest sprawa cywilno-prawna, którą się zajmują sądy, ale to się toczy niezależnie od ustaleń planu miejscowego. to są dwie odseparowane rzeczy. Plan określa funkcję terenu, a opłata to domena właściciela terenu - tłumaczył naczelnik Wojciech Watycha.

- Temat opłaty targowej był wielokrotnie dyskutowany i mamy ustalone, że przy ulicy Targowej handel odbywa się za "złotówkę". Plac targowy w tym miejscu funkcjonuje od 3 lat. On się rozwinął i nie przewiduję, żeby nagle nastąpił tu wielki boom, żeby miał się on w sposób dziki, niekontrolowany rozlewać - powiedział Grzegorz Watycha. - Plan zagospodarowania przestrzennego określa obszar, w jakim ma się ten handel zawrzeć. Jako właściciel terenu - stajemy na straży, by się ten handel nie wylewał. Ale niech ten handel się spokojnie rozwija, a spółka niech się dogaduje z właścicielami sąsiednich działek. Ale "co cesarskie - cesarzowi". Co się Miastu należy to powinno do Miasta trafiać. umowa zawarta przez mojego poprzednika poprzednika zawiera zapis, że Miasto będzie pobierać pożytki, a tymczasem spółka nie chce się dzielić dochodami. To nowotarżanie mieli się zebrać, jako spółka mieli wspólnie zbudować jarmark. Jeżeli ma to być jarmark "największy w Europie - a tak chcieli - to uchwalamy plan, żeby było na to miejsce. Jak będzie "największym placem", jeśli ich ograniczymy? - odpierał zarzuty spółki burmistrz.

Rzecz o ciągłości władzy i złych skojarzeniach

- Zarzuca pan burmistrz swojemu poprzednikowi zawarcie umowy, a chciałem panu przypomnieć, że to pan podpisał dwa, albo trzy aneksy do tej umowy, które jeszcze bardziej tę umowę rozszerzają, czyli to pan podpisał się pod tą umową - zwrócił się do burmistrza Watychy radny Paweł Liszka.

- Temat skoncentrowania w jednych rękach prawa do działalności handlowej... do tego wracamy? tego chcemy? A aneksy, które podpisałem wynikały z podpisanej wcześniej przez pana Marka Fryźlewicza (poprzedniego burmistrza - przyp. red.) umowy. Te aneksy musiałem podpisać, bo dodawały pod handel tereny, które wcześniej były przewidziane na cel przez Spółkę Nowa Targowica.

Wspomniany Marek Fryźlewicz, który w tej kadencji wywalczył mandat radnego zaproponował, że do tytułu uchwały dopisać w nazwie pzp "Nowa Targowica". - Bo nazwa Nowy Targ 6 ukrywa, o który teren chodzi. Wszystkie plany powinny mieć swoją nazwę, powinno być wiadomo o który rejon chodzi - argumentował.

- Chciałem zgłosić sprzeciw, by dodawać taką nazwę do tego planu. Słowo "targowica" ma w języku polskim same złe konotacje. Jest synonimem najcięższej zdrady narodu i państwa. To, że spółka taką nazwę przyjęła, to sprawa spółki. Odkąd pamiętam w Nowym Targu był jarmark, moi dziadkowie i rodzice chodzili na jarmark, a nie na targowicę. Naszą tradycją jest nowotarski jarmark. Sam ten dopisek może niewłaściwe skojarzenia wywoływać u osób z innych regionów Polski - dodał Grzegorz Watycha.

Marek Fryźlewicz przez chwilę bronił swojego pomysłu, ale w końca sam uznał, że "niech to będzie Targ przy ulicy Targowej". Radni przystali na tę propozycję.

"Zakończmy to"

Radnego Michała Glonka ciekawiła poruszona kwestia zakupu udziałów od spółki. - Na jakim etapie jest ta koncepcja? Może warty by było kupić? Czy to w ogóle jest kierunek rozważany przez pana? Łatwo pouczać, jak prowadzić biznes, ale może i Miasto by się mogło wykazać jak to robić - zastanawiał się radny.

- To długa historia. Był taki wątek. Zwróciłem się do spółki z zapytaniem, czy jest zainteresowana sprzedażą. Nie była to forma oferty, tylko wstępne zapytanie. Przyszła odpowiedź bez konkretnej ceny, że "owszem". Ale żadnej konkretnej deklaracji nie było. Nas interesuje całość, nie jakaś część udziałów, ale trzeba znać cenę, a taka oferta nie wpłynęła do Urzędu - odparł burmistrz Grzegorz Watycha.

Pojawiły się kolejne wnioski - Bartłomiej Garbacz proponował, by dyskusję przenieść na inny termin, bo sprawa jest skomplikowana, Agata Michalska w imieniu "nowych" radnych o przekazanie im umów jakie burmistrz zawarł w imieniu Miasta ze spółką, bo nie znają szczegółów materii i nie mogą "świadomie podejmować decyzji". Najdalej poszedł wniosek Stefanii Iłędy, która zaproponowała zakończenie dyskusji i podjęcie decyzji. Kolegom-radnym zarzuciła grę pod publiczkę, bo gdy sprawa ta była omawiana na komisjach (bez kamer) radni byli zgodni i nieskorzy do polemik.

- W kwestii sporu sądowego i wniosku pana radnego o przeniesienie, to nie ma co przeciągać. Jeżeli plan jest wadliwy, to będzie w pierwszym rzędzie sprawdzany przez służby wojewody i jest już czas, by ten plan "wyszedł z miasta" i niech idzie pod kontrolę wojewody, niech nawet będzie kontrolowany przez sąd. Bo inaczej będziemy to mielić. Ani ja pana Liszki, ani pan Liszka mnie nie przekona - tylko będziemy w kółko polemizować - oświadczył burmistrz Watycha.

Radni przyjęli uchwałę 12 głosami. 5 osób było przeciwnych, 4 - wstrzymały się od głosu.

Ale to nie koniec

Chociaż uchwała została przegłosowana, dyskusja zamknięta to temat wrócił raz jeszcze. W tzw. "wolnym wnioskach" głos zabrał Lesław Mikołajski.
- Dobrze, że to są "wolne wniosku. Bo nasuwa mi się jeden wniosek. Bardzo smutny. Od początku debaty nad tworzeniem nowej targowicy brałem w tym udział. Zachęcaliśmy biznesmenów do działania. W roku 2012 i 2014 toczyły się debaty, by ich zachęcić do otwarcia targowicy. Jak pojawiło się zagrożenie nowego targowiska, które powstało na Zajezdni - wszyscy radni, jak jeden mąż wspieraliśmy ich (Nową Targowicę - przyp. red.), by sie nie poddać, mówiliśmy że będziemy ich otaczać opieką, że będziemy robić wszystko, by tę działalność ochronić. Nie minęło pół roku, jak zaczęto rzucać im kłody. Zaczął się konflikt Miasta z Nową Targowicą. Tamci zainwestowali, wydali ciężkie miliony na parkingi, sanitariaty. Bardzo łatwo tym, co wtedy nie wierzyli w sukces - teraz podpiąć się pod to przedsięwzięcie. Tamci zainwestowali, zaryzykowali, a kolejni będą spijać śmietankę - niestety za przyzwoleniem władz miasta. Panie burmistrzu, jak pan chce przekonać innych inwestorów. Casus targowicy, to obraz niezbyt zachęcający do rozwijania tu biznesu, atmosfera dla czegoś takiego nie jest dobra - mówił radny.

- Podziękować chciałem panu radnemu za przywołanie tego spotkania. Są pewnie jakieś zdjęcia z tego wydarzenia... wtedy przy jednym stole siedzieli wszyscy ci, którzy teraz do sądu się podają. I to oni mówili jednym głosem że "razem tworzą". A teraz - chcą się procesować. Ja też jestem rozczarowany, bo to nie jest teraz spór spółki z kimś, kogo wtedy na tym spotkaniu nie było. Oni byli wtedy razem, a teraz padają względem siebie słowa o nieuczciwej konkurencji. Wtedy przy jednym stole mówili jednym głosem, a teraz udają się na drogę sądową - powtarzał burmistrz Watycha.

SPalka

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 05.02.2019 00:26