Parkurowcy są wśród nas

Dla nich murki, krawężniki, a nawet ściany domów, to nie tylko elementy architektury, ale przeszkody do pokonania. Dla siódemki młodych chłopaków z Pienin i okolic, to niezbędne urządzenia do uprawiania ich ulubionej dyscypliny sportu - parkuru.
Grupa pn. „Wszystko przenosimy z sali na ulice” działa na terenie Szczawnicy i Krościenka od dwóch lat. To tutaj trzy razy w tygodniu pokonują mury i ściany wykonując przy tym salta i innego skomplikowane technicznie obroty.
- W większości ludziom podoba się, to co robimy i patrzą na nas z podziwem. Są jednak i tacy, którzy twierdzą, że chcemy się połamać – mówi jeden z członków grupy. - Oczywiście jest to w pewnym sensie niebezpieczne, ale wszystko trzeba robić z głową.

- Parkur jest swoistą formą wyjścia do ludzi i możliwością zaprezentowania swoich umiejętności – przekonuje Szymon Topolski, członek grupy zajmujący się również graffiti . – Niewątpliwie parkur ma jakiś związek ze sztuką. Jedną drogę można przejść na wiele sposobów. Tutaj liczy się nie tylko siła, ale przede wszystkim technika. Żeby dojść do doskonałości czekają nas lata ćwiczeń. Samo salto ćwiczy się czasami pół roku.



Ćwiczą nie tylko na terenie Krościenka i Szczawnicy. Wyjeżdżają też na zloty do Krakowa. W kwietniu wybierają na mistrzostwa Polski.

Skład grupy to: Arkadiusz Kapłon – Szlachtowa, Rafał Ziajkiewicz, Tobiasz Paluch – Tylmanowa, Martin Pierzchała, Szymon Topolski - Krościenko nad Dunajcem, Łukasz Turek – Gorlice, Daniel Klos - Szczawnica.

Parkour polega na pokonywaniu przeszkód architektonicznych w biegu przy użyciu wyłącznie własnego ciała.

Józef Słowik, fot. arch. grup

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 25.03.2019 21:54