Patryk Jaki: Musimy iść do wyborów i powiedzieć "stop". Będę w stanie bronić wartości, które wy podzielacie

NOWY TARG. Na otwarte spotkanie z ministrem Patrykiem Jakim przyszło kilkadziesiąt osób. Wizyta w Mieście była jednym z przystanków na mapie dwudniowej wizyty kandydata do PE. W Nowym Targu przywitano go oklaskami, uściskami, muzyką i oscypkiem. Nie obeszło się bez zamieszania. Jedna osoba próbowała zakłócić wystąpienie polityka.
Gościa wprowadził na scenę poseł Edward Siarka, który przypomniał, że Patryk Jaki odwiedził dziś m. in. Zakopane i Białkę Tatrzańską. - Dziękuję, że zechcieliście znaleźć chwilę, by spotkać się ze mną i porozmawiać. Możemy nawet ponarzekać. Ale porozmawiajmy o przyszłości Polski, Wybory do PE będą w tym roku wyjątkowo istotne, bo - bez zbędnego patosu powiem, że - rozegra się batalia o przyszłość naszego państwa. Często słyszycie "a co tam, wybory do PE", że niby nie mają znaczenia, że to sprawa uboczna. Tym razem jest inaczej. Jak powstawały zręby Unii Europejskiej, to ona opierała się na pewnym katalogu wartości. Pierwowzorem była Europejska Wspólnota Węgla i Stali. Opierała się ona na swobodnej wymianie wymianie gospodarczej. Następnie ta współpraca gospodarcza przerodziła się w swobodny przepływ kapitału ludzkiego - Strefa Schengen pozwoliła na swobodne podróżowanie - i to też wydawało się być "w porządku". Na początku UE była budowana na chrześcijańskich wartościach, na tym co w Europie najpiękniejsze, co pozwoliło Europie przetrwać w najtrudniejszych czasach. Gdy w 2004 roku szliśmy głosować w sprawie wejścia Polski do Unii, to taka ta Unia miała być: swoboda gospodarcza, przepływ towarów i usług, przemieszczanie się po Europie ludzi, szacunek do tego, że UE składa się z państw narodowych i to, co konstytuuje te państwa będzie szanowane, że decyzje które wy podejmujecie o tym jaka ma być Polska - będzie szanowane, że nasze suwerenne prawo będzie szanowane. A co się dzieje teraz? To idzie w kierunku odwrotnym. UE chce zabrać podmiotowość, suwerenność Polsce i stworzyć jedno państwo europejskie, chce by Polska praktycznie miała ograniczone prawo do samostanowienia i ponieważ my chcemy być w UE - musimy ponieść trud reformowania tej Unii, bo jeżeli nie - to nasze członkostwo w UE będzie to inaczej wyglądało, niż się przed laty umawialiśmy - mówił kandydat do Parlamentu Europejskiego.


Jaki wskazał, że obecnie 75 procent prawa obowiązującego w Polsce tworzy się w UE. - Przy UE zarejestrowanych jest ok. 25 tysięcy lobbystów. Tworzenie prawa w UE zaczęło się koncentrować na tym, by przeforsować jakieś rozwiązania dobre dla bardzo konkretnej grupy, często tworzące, czy budujące siłę dominującą Niemiec. Niestety jest tak, że eurokracja jest potężna, urzędnicy o gigantycznych zarobkach często pracują na to by udowodnić sens swojego istnienia i tworzą dziwaczne prawa - mówił i podał jako przykłady tego "na co sa wydawane nasze pieniądze" - przepisy unijne dotyczące uznania ślimaka za rybę ("stało się tak na skutek nacisków Paryża, który wymusił w ten sposób pieniądze na dopłaty, bo Unia dotuje hodowle ryb, a nie ślimaków" - tłumaczył), stwierdzenia, iż marchewka to owoc ("Portugalia to sobie załatwiła, bo chodziło o dofinansowanie, bowiem UE daje dodatkowe pieniądze tylko na dżemy, które wyrabia się z owoców"), określenia jaki dokładnie ma być banan, wypracowania instrukcji obsługi spłuczki toaletowej, czy instrukcji noszenia kaloszy, albo zakazu dmuchania balonów przez dzieci mające mniej niż 8 lat. - Niestety tego typu rzeczy powstaje coraz więcej, a one potem muszą być implementowane w Polsce. Za chwilę się okaże, że te urzędnicze decyzje mają ogromny wpływ na nasze życie, a wtedy będzie już za późno Dlatego ważne jest, by rozpocząć walkę w samej Brukseli - przekonywał polityk.

Mówił o mniejszościach seksualnych, o tym, że każde głosowanie w PE dotyczące LGTB - a było ich w tej kadencji ok. 250 - oznacza wydawanie pieniędzy na systemowe niszczenie instytucji rodziny. - Ta ideologia jest nam siłą narzucana. Musimy iść do wyborów i powiedzieć "stop". Polska musi bronić zasad i wartości. Sytuacja w Europie jest wyjątkowa i musimy o tym głośno mówić.

Była mowa o relokacji uchodźców, o bronieniu polskiej waluty, bronieniu polskich interesów na scenie międzynarodowej. Polityk zaapelował, by "się zmobilizować, iść do wyborów i zawalczyć o Polskę".


Nie obyło się bez małego zamieszania. W pierwszym rzędzie siedział mężczyzna, który machał rękami, krzyczał i domagał się mikrofonu, bo - jak wołał - chce zadać ministrowi pytanie. Patryk Jaki załagodził sytuację podając mężczyźnie mikrofon. Ten zapytał "co poseł z Opola może wiedzieć o problemach górali i Podhala". Nim poseł odpowiedział, mężczyzna nadal krzyczał i przerywał politykowi oraz innym osobom, chcącym zadać Jakiemu pytanie.

- Mnie pan może nie szanować, ale proszę uszanować innych ludzi na tej sali. Proszę się nie awanturować, każdy mam prawo zadać pytanie - apelował Patryk Jaki. - Na swoim spotkaniu może pan krzyczeć ile pan chce, ale teraz pan przeszkadza innym ludziom - kontynuował, bowiem krewki mężczyzna nie zamierzał odpuścić. Dopiero głośna propozycja jaka padła z sali: "uspokój się, bo tam zejdę do ciebie, chłopie" - poskutkowała.

W sumie pytań było kilkanaście. Pytano o podwyżki dla administracji sądowej, nagrywanie rozpraw, sprawy spadkowe aborcję, odbieranie dzieci rodzicom, dofinansowanie in vitro, eugenikę. Pojawiły się także problemy związane z prywatnymi sprawami sądowymi.


Odpowiadając na pytanie najgłośniejszego uczestnika spotkania, kandydat do PE powiedział: - Macie państwo świadomość, że to są wybory ogólnopolskie. Wybiera się przedstawicieli Polski do PE. Na naszej liście nie ma nikogo z Podhala, ale chcę prosić o państwa głosy w tych wyborach, bo wiem, że będę w stanie bronić wartości, które wy podzielacie. Mam jeszcze siłę, ale to zostawiam państwu pod rozwagę. Proszę o głos i o zaufanie - podsumował.

SPalka

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 27.03.2019 23:00