Spółka Nowa Targowica chce, by Miasto uchwaliło regulamin targowiska. Radni mówią: "sami go opracujcie"

NOWY TARG. Blisko dwie godziny trwała przepychanka słowna między zwolennikami i przeciwnikami uchwalenia regulaminu dla terenu handlowego w rejonie ulicy Targowej. Padły nieeleganckie określenia, propozycja podjęcia uchwały niezgodnej z prawem, "bo może się uda", a także dobrotliwa uwaga pod adresem prawnika, by ten nie pokładał zbyt wielkiej ufności w prawo.
Regulamin = określenie granic targowiska

Już w kwietniu Marian Hreśka, jeden z głównych udziałowców spółki Nowa Targowica zwrócił się do władz Miasta o chwalenie regulaminu dla tamtejszego targowiska. Burmistrz wniosek odrzucił. Tłumaczył, że nie ma możliwości, by Rada Miasta uchwalała regulamin dla targowiska, które nie jest miejskie. - Oddając teren w dzierżawę, Rada pozbawiła się prawa tworzenia regulaminu - wyjaśniał Grzegorz Watycha.

Sprawa omawiana była pod koniec kwietnia na posiedzeniu Komisji Finansów, Gospodarki Komunalnej i Rozwoju. Marian Hreśka argumentował, że regulamin przyczyni się do ograniczenia "dzikiego rozrostu handlu" na pobliskie tereny. Prośba ta związana była z wytyczeniem granic targowicy.

Ponieważ strony nie słuchały własnych argumentów, zdecydowano o zwołaniu kolejnego spotkania z udziałem prawników i urzędu, i spółki. Dziś do niego doszło.

Stan prawny się nie zmienił

W trakcie posiedzenia Komisji Finansów, Gospodarki Komunalnej i Rozwoju znów miała być wyrażona opinia do wniosku mieszkańca Miasta w sprawie regulaminu targowiska przy ul. Targowej.

- Przygotowany został regulamin z 9-cioma punktami i uzasadnieniem. Czy mieli państwo czas się z nim zapoznać - pytał radnych Marian Hreśka. - Chcemy zapobiec chaosowi i dzikiemu rozrastaniu się targowicy. Jeszcze raz proszę o uchwalenie tego regulaminu - apelował współwłaściciel terenu.

- Odpowiedź została już panu udzielona kilka miesięcy temu. Jak widać, nie usatysfakcjonowała ona spółki i dlatego radni otrzymali raz jeszcze tę propozycję. Tymczasem stan prawny się od kwietnia nie zmienił. Miasto nie prowadzi tam targowiska, więc nie może wprowadzać zasad na nim obowiązujących. Teren tylko wam dzierżawimy. To wy macie tam dbać o porządek - powiedział burmistrz Watycha.

Projekt nie do uchwalenia

Opinię prawną przedstawił Artur Pustówka. Prawnik przytoczył przepisy, mówiące iż regulaminy ustalają samorządy - ale dla własnych targowisk, czyli tych, które prowadzą same, albo nimi zarządzają. W Nowym Targu tak nie jest. - Teren został wam wydzierżawiony, i na to komu, i za jakie kwoty wynajmujecie Miasto nie ma wpływu. Tak więc: co do zasady - ten projekt jest nie do uchwalenia - powiedział.

- Regulamin jest nam po to, by ustalić granice targowiska, by zapobiec dzikiemu rozrostowi. Sprzedaż odbywa się na ulicy, na chodnikach - a to sprowadza niebezpieczeństwo zagrożenia życia i zdrowia - powtarzał Marian Hreśka.

Prawnik przypomniał, że nie można przyjmować aktów prawa miejscowego, które powielają istniejące przepisy. - Nie wprowadza się zakazu handlu narkotykami na targowicy, bo to reguluje już ustawa o zapobieganiu narkomanii. Nie wprowadza się zakazu handlu na jezdni, czy chodniku, bo to już jest określone jako niedozwolone w odrębnych przepisach. Jeśli ma pan jako administrator targowiska problem z handlującymi w takich miejscach, proszę wezwać Policję. Ona jest od pilnowania, by nie handlowano na ulicach i nie zajmowano jezdni. Uchwała rady gminy nie może tego regulować - skwitował Artur Pustówka.

O czystości sumienia

- Niech pan nie wierzy w prawo - poradził mecenasowi Marian Hreśka, czym wywołał śmiech wśród zebranych na sali. - Chcę, by był na targowicy porządek i dyscyplina - dokończył przedsiębiorca.

- Porządek i dyscyplina? Sami od siebie zacznijcie wymagać porządku i dyscypliny - odezwał się burmistrz. - Kto stawiał budy woków latarni? To wasi podnajemcy stawiają stragany i budy gdzie popadnie, w sposób niekontrolowany. Regulamin do porządkowania innych jest wam potrzebny, a sam macie nieczyste sumienie - dodał Grzegorz Watycha.

- Ja mam czyste sumienie. Wiele targowisk w Polsce ma swoje regulaminy - upierał się przedstawiciel spółki.

Pospolite słownictwo i namawianie do zuchwalstwa

Mecenas Pustówka powtarzał, że w umowie dzierżawy nie napisano, że po oddaniu przez Miasto terenu spółce, właściciel może się wtrącać w to, co dzieje się na tej nieruchomości. Ustalono, że teren ma być wykorzystywany pod działalność handlową, ale zasad nie określono.

- To, że macie bałagan i burdel to wasza wina - stwierdziła podniesionym głosem radna Danuta Sokół. Ta uwaga wywołała sprzeczkę pomiędzy nią, a Marianem Hreśką. Zakończył ją Jacenty Rajski proponując, by wszyscy właściciele doszli między sobą do porozumienia i opracowali wspólnie regulamin.

Radny Marek Fryźlewicz miał inny pomysł. Zaproponował, by jednak podjąć uchwałę dotyczącą ustalenia regulaminu targowiska. - Trzeba czasem zaryzykować. Może organ nadrzędny, służby wojewody nie uchylą tej uchwały... - kusił radny. Jak dodał "bywało już w przeszłości, że pytano o zdanie kilku prawników i każdy z nich miał inne", "podejmowano też uchwały i zastanawiano się, czy RIO ich nie "klepnie" i niektóre przechodziły".

"Sami opracujcie regulamin"

- Zapytano mnie, czy takie działanie, czyli uchwalenie regulaminu jest zgodne z prawem. Znacie państwo moją opinię. Uważam, że nie możecie tego zrobić. Co do propozycji pana Fryźlewicza... To tak, jakby powiedzieć: można ukraść i możliwe, że się nie będzie złapanym. Ale kradzież nadal pozostaje czynem niedozwolonym i niezgodnym z prawem - podsumował mecenas Pustówka.

- Sami opracujecie regulamin i burmistrza w to nie angażujcie. Chyba, że rozwiążemy dotychczasową umowę dzierżawy i zmienimy zawarte w niej warunki - zakończył jałową dyskusję radny Jacenty Rajski.

SPalka

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 04.09.2019 21:01