Czy naczelnik wydziału budowlanego była zastraszana?

Starosta nowotarski Krzysztof Faber powiadomił prokuraturę o podejrzeniu stosowania gróźb wobec naczelnik Wydział Administracji Budowlano – Architektonicznej Starostwa Powiatowego w Nowym Targu.
Sprawa ma związek z postępowaniem o pozwolenie na budowę dla dużej inwestycji turystyczno-rekreacyjnej w rejonie Waksmundu. Jeszcze przed jego wydaniem, wobec naczelnik wydziału, który je wydaje, miały być stosowane naciski.

Sprawa wyszła na jaw podczas ostatniej sesji powiatowej. Radny z Waksmundu Stanisław Waksmundzki zasugerował, że to jego osoby dotyczy owo zawiadomienie. Zapytał otwarcie, czy prawdą jest, że starosta złożył na niego doniesienie do prokuratury. - Czy pan się przypadkiem nie pomylił, co do osoby, na którą chciał zrobić to doniesienie - pytał. - Wydaje mi się, że jeśli chciał pan donieść na któregoś z radnych do prokuratury, to dobrym obyczajem byłoby, aby wcześniej powiadomić o tym przewodniczącego rady.

Radny unikał dokładnej odpowiedzi na pytanie, o jaką inwestycję chodzi, ale tłumaczył: - Rodzi się pytanie, dlaczego tak zareagowałem, ale ja powiem dlaczego. Otóż pani naczelnik poskarżyła się do mnie, m.in. wydaje mi się, że również na pana, że jeden z wójtów stwierdził na spotkaniu z panem, że jest ona największym hamulcowym pewnej inwestycji. Mi się wydaje, że pan to źle skierował. Ja tylko poprosiłem tę panią, żeby była uczulona na tym tle, pilnowała sobie pewnych spraw, zgodnie z prawem i dokumentacją, i tyle. A to pan powinien zwrócić uwagę wójtowi i pani naczelnik, bo jakby pan zwracał uwagę urzędnikom, że powinno być jak należy, to pewnie takiej afery jak w Powiatowy Zarządzie Dróg w Nowym Targu by nie było – dodał, łącząc sprawę rzekomych nacisków z rzekomymi skargami na naczelnik.

- Pierwsze od pana słyszę, że pani naczelnik się do pana skarżyła. Poproszę ją o pisemne wyjaśnienie. Nie znam tej sytuacji – stwierdził starosta Krzysztof Faber i tłumaczył: - Tak, złożyłem, jako pracodawca pani naczelnik, po konsultacji z prawnikiem - zawiadomienie do prokuratury, żeby tę sprawę wyjaśnić. Pani naczelnik przyszła i powiedziała, że ona nie będzie podpisywać decyzji budowlanych w tej sprawie. Wyłącza się. Powiedziałem, że nie ma takiej możliwości. Odparła, że jest zastraszana. Sporządziła na moją prośbę notatkę w tej sprawie i na jej podstawie zawiadomiłem prokuraturę. Znajdowały się tam groźby. Nie dopuszczę, bez względu czy to byłby radny, poseł, ktoś inny, na zastraszanie pracowników – zadeklarował.

- Niech mi pan nie mówi, że kogoś straszyłem, bo ja nikomu nie powiedziałem, że ma nie wydawać decyzji. Mi się żal tej pani zrobiło, że ktoś przy panu powiedział, że jest hamulcową – próbował wyjaśniać sytuację radny Stanisław Waksmundzki. - Ja wykonywałem tylko mandat radnego. Każdy z nas powinien reagować, jak się taka krzywda dzieje pracownikowi.

Radni chcieli wyjaśnień o jaką inwestycję chodzi, o jakim spotkaniu mówił radny i co znalazło się w notatce naczelnik budownictwa, ale ani radny Waksmundzki, ani starostwa nie odpowiedzieli na te wnioski.

r/

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 05.10.2019 14:44