Opłaty za śmieci poszły mocno w górę

NOWY TARG. Metoda ustalania opłaty za odpady komunalne i podwyżka stawki za śmieci były wiodącym tematem piątkowej sesji Rady Miasta. Radny Paweł Liszka proponował kilka zmian, ale nie spotkało się to z aprobatą większości Rady, a przeciwko pomysłowi przesunięcia decyzji na styczeń i ustalenia terminu obowiązywania uchwały do połowy roku zaprotestowali skarbnik i naczelnik Wydziału Opłat i Podatków.
Ceny wzrosną od kilkudziesięciu do kilkuset procent

Jak już informowaliśmy - posłużono się przy wyliczeniu ceny metodą "od mieszkańca". To znaczy w przypadku posesji, które są zamieszkałe - wyliczono cenę 23 zł miesięcznie od mieszkańca - i ta stawka dotyczy pierwszych sześciu osób zajmujących nieruchomość. Preferencyjna stawka - 15 zl miesięcznie od mieszkańca dotyczyć będzie siódmej i kolejnej osoby zamieszkujących dane gospodarstwo domowe.

Ustalono także opłatę podwyższoną dla tych, którzy nie wypełnią obowiązku selekcji odpadów - w wysokości 50 zł miesięcznie od mieszkańca.

Na posesjach niezamieszkałych, na terenie których powstają odpady komunalne, to jeśli śmieci są zbierane i odbierane w sposób selektywny, to miesięczna opłata wynosić ma w zależności od pojemności worka: 8,25 zł, 11 zł, 16,50 zł i 33 zł. Za worek lub pojemnik ustalono cenę - 1,1 m szesć - 54, 18 zł; 2,2 m sześć 108,36 zł; 5 m sześć - 246,27 zł ; 7 m sześć - 344,78 zł i i za 10 m sześć - 492,54 zł .

Ilość worków, czy pojemników na odpady komunalne, ich pojemność i częstotliwość odbioru w miesiącu ustalane są na podstawie deklaracji składanej przez właściciela nieruchomości. Osoby, które zgłoszą iż będą korzystać z przydomowych kompostowników - mogą liczyć na obniżenie ceny o złotówkę. Na tak małą obniżkę ceny zwrócił uwagę Marek Fryźlewicz. Radny przypomniał, że posiadanie kompostownika oznacza konieczność dbania o niego, przesypywania środkami i pochłaniaczami zapachu, co w przypadku obniżki zeny za bioodpady o złotówkę wydaje się być niewspółmierne do nakładów pracy przy takim zbiorniku odpadów.

Obywatel zapłaci

W uzasadnieniu do uchwały napisano: "rzetelna kalkulacja wysokości opłat powinna w uwzględniać liczbę mieszkańców gminy, ilość wytwarzanych na terenie gminy odpadów komunalnych oraz koszt funkcjonowania systemu gospodarowania odpadami. W celu wykonania tych zadań konieczne staje się zabezpieczenie niezbędnych środków finansowych, co przekłada się bezpośrednio na mieszkańców, od których gmina musi pobrać opłaty w takiej wysokości, aby pokryły one realizację zadania w całości."

Przeprowadzona analiza finansowania systemu gospodarki odpadami i kalkulacja opłaty za gospodarowanie odpadami wykazała, że niezbędnym do zbilansowania systemu funkcjonowania odbioru i zagospodarowania zbieranych odpadów z terenu Miasta jest podwyżka opłat. Koszt funkcjonowania systemu to ok. 11 mln zł. W wyniku ogłoszonego przetargu nieograniczonego na odbiór i zagospodarowanie odpadów komunalnych z terenu gminy została złożona jedna oferta przez Konsorcjum firm: Przedsiębiorstwo Usług Komunalnych Empol (lider) i FCC Podhale (partner). Oferta opiewała na 10 mln 911 tys 112 zł 41 groszy. Przy obowiązujących w tej chwili stawkach opłat za gospodarowanie odpadami komunalnymi wpływy z opłat nie finansują kosztów funkcjonowania systemu.

Dodatkowo w ustawie o utrzymaniu czystości i porządku w gminach - pojawił się zapis dotyczący obowiązku segregacji. Osoby, które nie segregują - zapłacą za wywóz śmieci od dwóch do czterech razy więcej, niż osoby segregujące .

Nie ma czasu na zwłokę

Dyskusję wywołał sposób naliczania opłat. - To bardzo ważna sprawa, bo dotycząca każdego mieszkańca - zaznaczył Paweł Liszka i upomniał się o kalkulację kosztów. Zaproponował, by powołać zespół roboczy, który przeanalizuje inny sposób naliczania opłat - w oparciu o pobór wody, albo metodę "mieszaną". Chciał także, by nie procedować dziś uchwały o podwyżce cen i sprawą zająć się w trakcie styczniowej sesji.

- Sprawa opłat za śmieci to temat, gdzie nie można się spieszyć. Parę miesięcy temu o tym mówiłem, to usłyszałem - że nie wolno mieszkańców straszyć - dziwił się radny Fryźlewicz.

- Nie mamy czasu, bo od stycznia musimy płacić za śmieci. W puli za styczeń my musimy dołożyć, bo mieszkańcy jeszcze zapłacą niższe stawki, wiec Urząd pokryje ten wzrost o 40 procent - zaprotestował skarbnik. - Jak nie podwyższymy tej stawki, to będziemy stratni. Zastanawialiśmy się, czy nie unieważnić przetargu, ale to nie ma sensu. Mamy bowiem do czynienia z monopolem, a przy kolejnym przetargu cena mogłaby być jeszcze wyższa. Obecna oferta konsorcjum jest ważna do 14 grudnia br, - stąd temat dzisiejszej sesji. Nie wyobrażam sobie, żeby zwlekać z decyzją, bo na kolejne dopłaty nie będzie w budżecie pieniędzy. Ja takiej umowy nie podpiszę - zastrzegł Łukasz Dłubacz. Odnosząc się do propozycji liczenia stawki za śmieci od ilości pobranej wody, dodał: - Ten system też ma swoje wady. Bo kto bardziej dba o higienę, ten będzie karany większymi opłatami za śmieci.

Padł argument, że niektórzy gotowi są majstrować przy licznikach wody, by odczyt był mniejszy do faktycznego.

Pojawił się także wątek domów "nieodebranych, ale już zamieszkanych". - Czy były liczone takie domy, bo wszyscy radni wiedzą, że jest ich sporo - mówił Marek Fryźlewicz. Radnego uspokoiła naczelnik Kryj-Mozdyniewicz mówiąc że stworzone zostało stanowisko kontroli podatkowej. Urzędnik kontroluje wszystkie budynki. - Mamy mnóstwo deklaracji, nawet z domów, które nie mają jeszcze nadanego numeru, a ludzie już deklarują śmieci. Ci, co wybudowali domy, to są solidne osoby. Przy okazji chciałam przypomnieć, że osoby, które wystąpiły o ulgę na montaż instalacji ekologicznej w swoich domach - sprawdzamy, czy nie oddają popiołu - przestrzegła.

Miasto mocno "zaciska pasa". Skarbnik mówi o zwolnieniach pracowników

- Ale chodzi o budownictwo wielo-mieszkaniowe, o spółdzielnie, wspólnoty mieszkaniowe. Przecież spółdzielnia rozlicza ceny za wodę według wodomierzy i może to samo robić ze śmieciami. Poszukajmy innych rozwiązań, spróbujmy to policzyć inną metodą. Czy możemy uchwalić dopłaty do odpadów, tak jak ma to miejsce w przypadku wody i ścieków? - pytał radny Liszka.

- Przepisy mówią, że system ma się finansować. Gminy pobierają opłaty, ponoszą wydatki - i tak to funkcjonuje. Ale mając na uwadze naszą sytuacje na przyszły rok, to nie widzę takiej możliwości - bez uszczerbku na realizacji zadań - odpowiedział skarbnik. - Już ograniczyliśmy się do zadań które mają dofinansowanie. Okrojono środki na działalność sportową. Nie wiem czy nam się to uda się nam wszystko spiąć. Trzeba będzie usiąść z dyrektorami i ustalić - czy zwalniamy ludzi, bo sytuacja w przyszłym roku będzie nieciekawa. Mamy ubytek miliona zł na samych subwencjach. Wpływy z podatku dochodowego są na tym samym poziomie co w tym roku, ale rośnie płaca minimalna, będzie podwyżka prądu i innych usług. Już ograniczyliśmy wydatki na remonty z dwóch milionów na milion, ale to rozwiązanie doraźne, bo jak się zaczną sypać drogi to od remontów nie uciekniemy. Zbudowaliśmy nowe drogi i za chwilę nam ruszą odszkodowania dla mieszkańców, którzy zostali pozbawieni gruntów. W tej sytuacji ja sobie nie wyobrażam dodatkowych wydatków, zwłaszcza, że są oczekiwania na coraz większe środki na walkę ze smogiem - a takich środków nie ma. W połowie przyszłego roku trzeba będzie usiąść i się zastanowić - skąd wziąć pieniądze. Chyba, że zdecydujemy o likwidacji jakieś miejskiej jednostki. Na promocję też są przewidziane mniejsze środki niż w tym roku - dodał Łukasz Dłubacz, a ostanie zdanie było odpowiedzią na propozycję Pawła Liszki by zrezygnować z chociaż jednej imprezy plenerowej i ograniczyć nakłady na MOK co byłoby jakąś formą oszczędności, a i pozwoliło na wprowadzenie dopłat z budżetu do odpadów komunalnych i pośrednie odciążenie mieszkańców.

Więcej ulotek - mniej ulotek

Stefania Drąg Iłęda stwierdziła, że w domach jednorodzinnych metoda liczenia opłat za śmieci według zużycia wody nie byłaby właściwa, bo "ludzie podlewają ogródki, a to się nie przekłada na śmieci". - Za to w budownictwach wielorodzinnych są niezameldowani ludzie - zaznaczyła. Radna namawiała do większego nacisku na edukację mieszkańców co do sposobu segregacji odpadów. Zaproponowała, by Urząd Miasta postarał się o kolorowe ulotki, które jasno by opisywały jakie odpady do jakiego pojemnika powinno się wrzucać. - I żeby to dobrze wybrzmiało: to nie wymysł miasta tylko rządu. Nie po to są podnoszone ceny, żeby wzmocnić sobie budżet. Ludzie muszą rozumieć dlaczego śmieci drożeją co roku. Że to jest decyzja rządu - podkreśliła.

Naczelnik wydziału podatków zapewniła, że ulotki będą, ale i przypomniała, że obowiązek segregacji śmieci obowiązuje od lat. - Wcześniej była możliwość zadeklarowania, teraz segregowanie to obowiązek i tylko w tym zakresie zmieniają się przepisy. To, jak segregować odpady wiadomo od dawna, a od dwóch lat obowiązuje podział na 6 frakcji - wyjaśniła.

Burmistrz stwierdził, że jedynym sposobem opanowania wzrostu cen, jest ograniczenie ilości śmieci. - Trzeba wymagać od producentów, by przy kupnie nowego produktu odbierany był od nas stary. Musimy się przeciwstawić producentom w kwestii ilości opakowań. Ale to sprawa ustawodawcy. Teraz jeden przedmiot jest pakowany w pudełko, folię, do tego gazetka i ulotka, wszystko po to by ładnie towar wyglądał na półce i byśmy po niego sięgnęli. Zabieramy też ulotki i promocyjne gazetki, które są rozprowadzane, a które potem wyrzucamy. Każdy wytwarza inną ilość śmieci, to zależy od stylu życia, czy od zamożności. Nie ma idealnej metody liczenia cen. Obecna - jest na ten moment kompromisowa - mówił burmistrz. Przypomniał, że "nie ma konkurencji na rynku, jest monopol". - Chcemy minimalizować koszty. My jesteśmy pośrednikiem między mieszkańcem a firmą bo tak nas uplasował w tym systemie rząd. I przez to to my, Urząd - jesteśmy ci źli - podsumował Grzegorz Watycha.

Czym byłaby sesja bez sprzeczek...

Atmosfera na sesji zagęściła się dwukrotnie. Raz przy wymianie zdań między Danutą Sokół, a Pawłem Liszką, a drugi raz przy dialogu Pawła Liszki z burmistrzem.

Radna Sokół oświadczyła, że jako prezes spółdzielni mieszkaniowej uważa, że liczenie opłat za śmieci wedle metody "wodnej" jest niewłaściwe. Wytknęła radnemu Liszce, że jako zasiadający w Radzie Nadzorczej największej spółdzielni mieszkaniowej powinien wiedzieć, że pobór wody można sprawdzić i obliczyć ceny. "Tylko się trzeba wziąć do roboty" - stwierdziła radna. W odpowiedzi usłyszała, że nie ma podstawy prawnej by wzywać mieszkańca i go przepytywać.

Jacenty Rajski przypomniał, że zorganizowane zostało specjalne posiedzenie miejskiej komisji z udziałem prezesów i przedstawicieli wszystkich spółdzielni mieszkaniowych i nikt nie zaproponował, by rozliczenia były prowadzone według poboru wody. - Dlatego uważam, że nasz sposób postępowania, czyli liczenie od mieszkańca - jest właściwy. Gdyby podczas tamtego spotkania wniknęło, że jest inna metoda, to można by to było rozważać, ale nikt o tym nie mówił - tłumaczył radny Rajski.

- Ja byłem osobą, która to proponowała - zaprzeczył Paweł Liszka i spotkanie członków komisji finansów poprzedzające sesją nazwał "pseudo-komisją". To obruszyło burmistrza.

- To była "pseudo-komisja"? To jest obraźliwe wobec tych osób, które wzięły w niej udział. Miał pan czas, żeby zabrać głos, ale pan milczał, bo nie było kamer i dziennikarzy. Prosiłem jakiś czas temu zarząd Nowotarskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, by wypowiedział się w kwestii zmiany sposobu naliczania opłat i przeprowadzili we własnym zakresie symulacje, bo my nie dysponujemy danymi z pod-liczników zużycia wody w poszczególnych mieszkaniach. Inne wspólnoty mieszkaniowe były przeciwnie zmianom metody liczenia, a od NSM odpowiedzi nie dostałem. Jeśli wyjdzie od wspólnoty mieszkaniowej jakaś propozycja, to to wniosek taki można będzie przygotować - podsumował Grzegorz Watycha.

- Próbuje mnie pan postawić w niekorzystnym świetle - zaprotestował radny Liszka. - Pan się boi tej publicznej dyskusji.

Radni 16 głosami ustalili nowe stawki opłat, dwie osoby były przeciwne, trzy - wstrzymały się od głosu.

s/

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 06.12.2019 19:34