Marta Falecka: Fala ciepła od społeczeństwa jest naprawdę ważna

"Kilka dni temu ogłoszono pandemię, a wraz z nią zakwitła ludzka solidarność. Codziennie ktoś z moich bliższych lub dalszych znajomych pyta mnie, czy nie potrzebuję pomocy, czy mam co jeść, jak sobie radzimy w szpitalu" - pisze Marta Falecka, pielęgniarka pochodząca z Nowego Targu, pracująca obecnie w krakowskim szpitalu.
"Na początku był chaos. Głównie informacyjny. Zarówno ze strony medialnej, jak i wewnętrznej (dyrekcja, kierownicy, oddziałowi). Trudno oczekiwać rozporządzeń wewnętrznych, kiedy ci na samej górze drabiny nie wiedzą, czy mierzą się z Goliatem czy raczej z zasmarkanym Dyziem. Dodatkowo mizerny poziom zaufania do rządu skłaniał do uruchomienia poczty pantoflowej. Jeszcze tydzień temu każdy medyk zasypywany był epistołami od znajomych: czy ten koronawirus to na serio? olać czy panikować? o co chodzi z tym papierem?" - pisze w artykule opublikowanym na łamach Dwutygodnika.com.

I przestrzega: "Wszelkie ukrywanie faktów oraz zupełnie niezrozumiałe kłamstwa pacjentów w procesie zbierania wywiadu przez ratowników medycznych czy dyspozytorów pogotowia mogą doprowadzić do sytuacji, w której udzielający pomocy ratownicy zostaną wyłączeni z dyżuru i zmuszeni do odbycia proceduralnej czternastodniowej kwarantanny (żeby przerwać rozprzestrzenianie się wirusa). Jest to strzał w kolano, ponieważ takie postępowanie prowadzi do braków w obsadzie, a w skrajnych przypadkach zawieszenia działalności stacji pogotowia. Obywatelu, bądźże roztropny i #niekłammedykowi."

Jak podkreśla - "cały system ochrony zdrowia bazuje teraz na zdrowym rozsądku i odpowiedzialności społeczeństwa".

Cały tekst do przeczytania tutaj.

opr.s/

copyright 2007 podhale24.plData publikacji: 20.03.2020 17:31